Homocon Homocon
237
BLOG

Co ma islam do bolszewizmu? Czyli o czym spiskuje dwunastu imamó

Homocon Homocon Społeczeństwo Obserwuj notkę 3

Temat zrodził się po przejrzeniu nowego numeru Frondy, który to poświęcony jest islamowi. Niestety jest źle, tyle nie z nami, co raczej z Frondą, ideą fixe jest postrzeganie islamu jako nowej wersji bolszewizmu – generalnie wielkiego zagrożenia dla świata zachodniego. Wątki są znane, my upadamy, nasza kultura gnije, a tu u wrót stoją zielone sotnie muzułmańskie, które tylko czyhają by nas zniszczyć; bo przecież islam to odwieczny wróg, myślący o niczym innym jak zniszczeniu nas. Jak zwykle bywa z tego typu przekazem opiera on się na pewnych racjach, ale generalnie to zbiór horrendalnych uproszczeń i zbitek myślowo-semantycznych.

 

1. Związki islamu i chrześcijaństwa są oczywiście skomplikowane. Są to niejako systemy konkurencyjne, obie odwołują się do tych samych korzeni i (wbrew wielu) są sobie teologicznie bliskie. To dwa monoteistyczne i uniwersalistyczne systemy, na których zbudowały się dwie siostrzane cywilizacje. Są sobie bliższe niż wielu chrześcijan czy muzułmanów chciało by przyznać, paradoksalnie w tym właśnie przekonaniu wielu z nich się na wzajem wspiera. Muzułmanie czy raczej Arabowie (pomimo samoidentyfikacji pojęcia te nie pokrywają się w pełni, przypomnieć trzeba że islam bywa dość odmienny od tego co widzimy na południowym wybrzeżu Morza Śródziemnego) odnoszą się krytycznie do naszej kultury, ustroju czy stylu życia bo zwyczajnie trudno się im w nim odnaleźć; mówiąc jaśniej kulturowo są „zacofani” a ich cywilizacja budowana jest na unitarianistycznym mechanizmie.

 

Europa akceptuje wieloźródłowość społecznej i kulturowej rzeczywistości („Ateny i Jerozolima”); Arabowie budowali swój świat na unitarności religii, prawa i ustroju społeczo-politycznego (z kiepskim skutkiem zresztą); można tylko się zastanawiać czy te dążenie mają źródło w islamie czy może islam jest jego upostaciowieniem (mającym korzenie w wielu bliskowschodnich kulturach). By było zabawniej to w wielu przypadkach krytyka muzułmanów i tradycjonalistów europejskich co do obecnej kondycji Europy jest zasadniczo zbieżna, choć ma inne przesłanie.

 

Relacje islamu i chrześcijaństwa są też genetyczne, co uniemożliwia by religie te posiadały takie relacja jak np. buddyzm i konfucjanizm w Chinach. Co ciekawe wielu tradycjonalistycznych komentatorów popada w ocenie tego związku w dość dużą sprzeczność, kierując się raczej zasadą jak największego obrażania islamu a nie konsekwencją. I tak lubią określać islam jako pogaństwo i przypominać pogańskie pozostałości w islamie, choć chrześcijaństwo samo nie jest aż tak „czyste” jak wielu jego apologetów by chciało. Kiedy indziej islam to dla nich jakaś preudochrześcijańska mutacja. Wydaje mi się zasadne, że islam można generalnie postrzegać jako chrześcijańską herezję, Mahomet widział siebie jako kontynuatora linii proroczej od Abrahama do Jezusa, przy tym że zasadniczy spór dotyczy natury jedynego Boga. Islam antycypował zresztą wiele elementów jakie pojawiły się potem w niektórych nurtach protestanckich, np. z ideą powrotu do przestrzegania Prawa.

 

Zawsze podkreślam, że Europa ma nie tyle problem z islamem co z Arabami, ich kulturą i wyobrażeniami społeczno-politycznymi. Arabowie w polemice z Europejczykami odwołują się do religii gdyż przeniesienie sporu na grunt religijny jest po prostu użyteczne; stan obecny społeczeństw arabskich nie jest zachwycający, ale jeśli da się uniknąć tłumaczenia z tego stanu lub przerzucić winę na Izrael czy kolonializm to dlaczego z tego nie skorzystać. Tak że Arabowie żyjący w Europie to w coraz większym stopniu wytwór Europejski, i europejski problem.

 

2. Zasadniczo jednak traktowanie islamu jako ideologii na wzór komunizmu to absurd, czy chrześcijanie nie zauważają, że argumenty te mogą być równie dobrze użyte przeciw nim samym. Bo nawet czym takim jest islamizm, jak nie poglądem, że powinno się budować społeczeństwo (muzułmańskie) zgodnie z zasadami wiary (brzmi znajomo!?). Jeśli islamizm tak bardzo nie podoba się naszym apologetom, to tak trochę podważają oni swoje przekonania co do naszego społeczeństwa i jego potrzeb.

 

Oczywiście istnieje osobny problem z muzułmanami żyjącymi już w Europie, i nie mam tu na myśli imigrantów, lecz tych którzy żyją już tu drugie pokolenia i kwestii ich integracji, w sytuacji odmienności religijnej. Dość zabawne ale muzułmanie-Arabowie zastąpili w roli głównej mniejszości religijnej Żydów (też Semitów, wyznających odrębną lecz bliską religię). Podobnie pojawia się więc „kwestia”, jak „przerobić” ich w „Europejczyków wyznania muzułmańskiego”.

 

Islam to jednak religia! Czyli zbiór przekonań, sądów i idei odnoszących się do generalnego losu człowieka, tak jak chrześcijaństwo, poprzez to oddziałuje silniej lub słabiej na całokształt życia człowieka; w Europie zawsze istniała skłonność do wyznaczania temu oddziaływaniu granicy, w świecie arabskim jednak również, wbrew powszechnemu sądzeniu, nie obce jest tej kulturze dostrzeganie tego co świeckie.

 

Na bazie islamu powstają dzisiaj liczne ideologie, często zakładające używanie metod zbrodniczych i wybitną ekskluzywność, tylko że są to przede wszystkim doktryny polityczne używające religii dość instrumentalnie Reakcja na nie „zwykłych” Arabów nie zawsze jest taka jakiej byśmy oczekiwali, bo też sami na ekstremistyczne doktryny, zależnie od sympatii, reagujemy dość łagodnie: socjaliści usprawiedliwiają komunizm, chrześcijanie znajdują dobre słowo dla własnego fundamentalizmu. Przyczyna jest prosta: ekstremizm jest często „konsekwentnym” rozwinięciem zasadniczej racji, dlatego całkowicie go odrzuciwszy podważamy niejako jego rozsądniejsze wykładnie (jest to niezwykłe ułatwienie dla polemistów). Fundamentalistyczny islamizm (jihadyzm) ma tę samą moc odnośnie Arabów, wizje silnego świata islamu, samodzielnego, niezależnego, jakiegoś kalifatu (którym straszy się europejskie dzieci), pokonania wszystkich wrogów (licznych zresztą) itp. Dla Arabów najważniejsza jest suwerenność, jest to ich mania, co łatwo wytłumaczyć spoglądając na ich historię; samodzielność (częściową) odzyskali w XX wieku po latach kolonializmu europejskiego oraz tureckiego, który wbrew mniemaniom nie był ani dla nich tak korzystny ani przez nich do końca akceptowany.

 

Co do mitycznego „kalifatu”, to żadnego kalifatu nie będzie; w całej historii islamu (prawie 1400 lat) jeden dla wszystkich Arabów kalifat trwał przez nieco ponad 100 lat i to na samym początku (za Umajadów, bo już za Abbasydów mamy do czynienia z rozpadem). Zresztą te ideologie i systemy na nich oparte przelały więcej krwi arabskiej (czy szerzej muzułmańskiej) niż europejskiej; by wymienić Boko Haram czy Talibów, a teraz ISIL w Iraku. Arab o czym wielu zapomina, a na co wskazują liczne dowody, jest człowiekiem; więc zakres jego potrzeb pokrywa się z naszymi. I tutaj, wydaje mi się, pojawia się największy problem z relacją do islamu i Arabów ze strony europeijskiej pracicy, gdyż ma on postać „antysemicką”.

 

Antysemityzm przypominam zakładał, że Żydzi nie są jak „my”, że naród żydowski nie składa się z autonomicznych jednostek, tylko że jest to rodzaj jednolitej organizacji, dlatego też każdy Żyd był niejako członkiem tej organizacji pozbawiony osobnej woli i wszelkiej samodzielności, byli oni przez antysemitów postrzegani jako jednolity kolektyw, gdzie każda synagoga to była komórka podległa jednej egzekutywie (mitycznym "dwunastu rabinów"). Wszyscy więc Żydzi chcieli tego samego, tak samo myśleli i co oczywiste nieustannie spiskowali by to zdobyć, a tak przy okazji nienawidzili wszystkich innych nienawiścią wrodzoną. Krytycy postaw arabskich czy to tutaj w Europie czy poza nią często w ferworze polemiki dochodzą do podobnego sposobu opisu Arabów, i tak „oni wszyscy chcą nas zniszczyć, wprowadzić szariat i zniewolić” i w tym momencie przytacza się na potwierdzenie niecnych ich pragnień wypowiedź jakiegoś napotkanego, zwykłego Araba czy imama.

 

 

Czy Arabowie są butni, dumni i odnoszą się do innych z wyższością (średnio zresztą zasadną)?, pewnie że tak, ale to dużo mówi o ich edukacji i umysłowości a nie o planach politycznych. Moją ideą fixe jest przekonanie, że źródłem problemu nie są muzułmanie, Arabowie, czarni imigranci, homoseksualiści czy inne mniejszości tylko lewica, która kierując się własnymi uprzedzeniami i ideologicznymi fobiami postawiła sobie za cel wysadzenie w powietrze europejskiej cywilizacji (oczywiście w interesie Europejczyków a jakże!), różne mniejszości, które z oczywistych powodów mają zawsze skomplikowane relacje z większościową kulturą, są do tego na różne sposoby wykorzystywane, nie rzadko ze szkodą dla swojego interesu.


Nie chcę powiedzieć, że nasze stosunki z Arabami czy muzułmanami mogą być bezproblemowe, ale sposobem na ich ułożenie jest wiedza a nie zamknięcie się w paranoicznym strachu („Oni nadchodzą!”), bo tak jak antysemityzm szkodził swojej ofierze, Żydowi, tak też temu kto mu ulegał, bo zamykał go w świecie urojeń. Islam to nie bolszewizm, Koran nie Kapitał czy Manifest Komunistyczny; wojnę z bolszewizmem wygraliśmy (choć wielu nie chce się z tym pogodzić i to nie tylko po lewej stronie), wojny z Islamem nie będzie bo nie ma podmiotu, choć możemy toczyć wojny z poszczególnymi społecznościami muzułmańskimi, ale nie rozstrzygnie to prawd teologicznych a tylko będzie częścią polityki, mało zapewne szczęśliwej. 

Homocon
O mnie Homocon

Zajmuję się głównie tematyką międzynarodową, polityką zagraniczną; z przekonań sceptyczny konserwatysta. Na salonie24 teksty o geopolityce, społeczeństwie, kulturze, felietony. https://twitter.com/azarzGrajczyski

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo