Homocon Homocon
113
BLOG

Ewa Kopacz jako partyzant

Homocon Homocon Polityka Obserwuj notkę 1

 

Trwa historia związana ze śląskimi kopalniami, choć na chwilę obecną, na jakiś czas zawieszona skutkiem oddania przez premier Kopacz pola – odwleczenie sprawy nie może jednak trwać długo, co nie jest odkrywcze i potwierdzane zresztą przez liczne oświadczenia. Wprawdzie TVN krzyczy, że „Żadna kopalnie nie zostanie zamknięta” to trudno nie uznać, że sprawa nie tylko nie doczekała się pozytywnego rozwiązana, co ma się wręcz źle – gdyby wyjście z sytuacji było tak łatwe, jak można zobaczyć w serwisach telewizyjnych: że należało tylko podpisać jakieś porozumienia i szlus, to przecież całego rabanu powinno zwyczajnie nie być (nie wiem czy scenki miały się kojarzyć z Sierpniem '80 czy macherom od polityki po prostu tak wyszło – ale widok Matki Polki Premierowskiej z uśmiechem i czułością oglądającej „dziejącą się na naszych oczach historię” w postaci podpisujących stosowne dokumenty urzędników i związkowców po prostu rozczula). Po co wrzawa? Spiskownicy pewnie zaproponują, że to taka wielka ustawka na miarę telenoweli infotejmentowej rodem zza oceanu, choć wymagało by to przypisanie Kopacz geniuszu o bożej proweniencji.

 

Jednak cała sprawa wieńcząca z hukiem obchody pierwszej setki premier Kopacz, jak to zwykle bywa, daje więcej do myślenia o rządzie niż pewnie rząd chciałby przyznać. Kopacz, jakby nie było, zaczęła największą przygodę swego życia w dość dobrym momencie; przyzna przecież każdy, że w listopadzie i w grudniu to zanadto porządzić sobie nie mogła – czas jednak dość szczególny. Już jednak w styczniu posypały się problemy: oczywiście szpitale a teraz Śląsk. Udało uniknąć się problemów na kolei i dopisał Putin nie posuwając się ze swoją armią jawnie w głąb Ukrainy ani nie zakręcając kurka z gazem (no bo jak, uciekamy do domu by się schronić przed napastnikiem i przeczekać a ta świnia odcina nam gaz!).

Tyle że sprawa kopalń jest o wiele ciekawsza i rozwojowa , choćby w świetle szczerej wypowiedzi posła Neumanna – otóż poseł, jak mniemam w ferworze walki i obrony polityki PO przed wścibstwem mediów i nienawiścią opozycji, raczył publicznie przyznać kilka dni temu, że jeśli rząd nie załatwi sprawy w tym miesiącu to Kopalni Węglowej grozi utrata płynności finansowej. Nasuwa się pytanie, czy raczej sunie do nas z siłą wodospadu, a od kiedy rząd o tym wiedział? Czy sprawa nagle wypłynęła w początku tego roku? Bo mnie się zdaje, że rzecz powinna być oczywista i znana od co najmniej roku – czyli od momentu gdy znane były rozliczenia za rok 2013, bo chyba już wtedy dawało się przewidzieć jak sprawy mogą się potoczyć?

 

Na prawicy przyjęły się dwie interpretacje osoby Pani Premier, a raczej jej specyficznego stylu (metody) uprawiania polityki, którego główną cechą jest nieobecność pani premier – bycie znikniętą, szczególnie tam gdzie nie wypada. Unikanie wywiadów w mediach opiniotwórczych, odpowiedzi na pytania co do najważniejszych zadań rządu – nie znamy tak na dobrą sprawę poglądu Kopacz w żadnej ważnej sprawie państwa i społeczeństwa: jakie ma ona poglądy ekonomiczne, socjalne, plany co do polityki wewnętrznej i zagranicznej poza spajaniem Platformy? Jej wywiad z Olejnik był przecież pierwszym ważnym wystąpieniem (nie licząc utrzymanych w innej zupełnie poetyce konferencji) – przy tym był on raczej wymuszony przez sytuację.

Pierwsza interpretacja mówi, że premier zwyczajnie nie dorasta intelektualnie do zajmowanego stanowiska, podobnie jak reszta rządu. Kopacz et consortes nie potrafią się więc odnaleźć w sytuacji – a że zabrakło Tuska to nie ma już kto przesłaniać nędzy intelektualnej, bo proszę Państwa nasz rząd to zwykła banda jełopów. Druga wykładnia, przedstawia działania rządu (przejawiające się ich brakiem) świadomie przyjętą doktryną postpolityki – czy raczej jej późnej, schyłkowej fazy: tuskizm ewoluował w kopaczyzm, najbardziej rozwiniętą formę politycznego nihilizmu. Pytanie dlaczego „Viva” a nie „Rzeczpospolita” czy „GW”? Bo postpolityka mówi, że polityk to tylko taki celebryta, przejaw (ikona) władzy, nie jej realny wykonawca. Od zarządzania są jacyś administratorzy, politycy od pojawiania się w mediach, i aby nie wprowadzać gawiedzi w błąd pojawiają się oni w mediach nie pozostawiających wątpliwości, że polityki nie ma jako czynnika realnego.

 

Nie wykluczając do końca tych dwóch interpretacji, zaproponuje rzecz jednak trochę inną, dość dobrze widoczną w świetle afery kopalnianej. Moja interpretacja zakłada, że nie musi chodzić o braki w trance mózgowej lub nadmierne lektury Derridy, ale że działania Kopacz to efekt tego, że nie ma ona innej możliwości i na takie prowadzenia spraw państwa – na zasadzie partyzanckiej, jest ona zwyczajnie skazana. Bo zastanówmy się: jeśli Kopacz chce przedyskutować z kimś na poważnie polską politykę zagraniczną, to z kim? Ze Schetyną? A może z Robertem Tyszkiewiczem przewodniczącym sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych, który może poszczycić się wykształceniem średnim ogólnym? Czy rząd posiada zaplecze eksperckie, think tanki, instytucje? Czy Kopacz omawia sprawy niemieckie z ludźmi z Instytutu Zachodniego a Rosji i Ukrainy z OSW? Tylko że taką sytuację Kopacz odziedziczyła po Tusku, którego praktyka rządzenia nie obejmowała licznych i merytorycznych spotkań ze specjalistami – przykład stoczni i „katarskiego inwestora” jest znamienny. Wyobraźmy sobie: Kopacz pierwszy raz przemierza biuro premiera, zagląda to tu to tam, rozgląda się, wyczekuje, sprawdza od niechcenia papiery (leżące w nieładzie jeszcze po poprzedniku) i sądzi że za chwilę zacznie się jej pracowity dzień: spotkania, telefony, podejmowanie ważkich decyzji, słyszy kroki, pukanie do gabinetu wchodzi... pijarowiec. Tusk nie działał za pomocą doradców, ekspertów czy specjalistów.

Wyjazd na Śląsk, nie mający żadnego sensu bo przecież łatwiej byłoby gdyby związkowcy z premier spotkali się w stolicy,gdzie Kopacz ma cały sztab doradców, przecież wszyscy z nią na Śląsk nie pojechali, prawda?, będący tylko medialną zagrywką a la Tusk – z perspektywy Warszawki musiała być widziany niby wyprawa do Mordoru (ojej, nasza Ewka i ci barbarzyńcy ...), jest przykładem doskonałym takiego myślenia. Kopacz szybko orientuje się, że nie ma armii, legiony rozproszone, składy broni puste, broń zardzewiała.. . Co ma biedulka robić – czmych do lasu, uprawiać medialno-polityczną partyzantkę.  

Homocon
O mnie Homocon

Zajmuję się głównie tematyką międzynarodową, polityką zagraniczną; z przekonań sceptyczny konserwatysta. Na salonie24 teksty o geopolityce, społeczeństwie, kulturze, felietony. https://twitter.com/azarzGrajczyski

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka