Horatius Horatius
62
BLOG

Rewolucja, ewolucja, marazm

Horatius Horatius Polityka Obserwuj notkę 1

Po 10 kwietnia wiele środowisk (Fronda, Fundacja Republikańska, Więź, nawet Krytyka Polityczna) musiało odpowiedzieć sobie na pytanie: Co dalej? Jak zagospodarować rodzący się mit, jak go wykorzystać? (...do swoich celów?) Z tych rozważań niewiele wynikło. Prawica okrzyknęła (słusznie!) Tragedię Katyńską zwrotnym punktem w dziejach Polski i właściwie na tym poprzestała. Część Krytyki Politycznej nieśmiało wysunęła tak charakterystyczny dla lewicy postulat wykorzystania tego wydarzenia z pożytkiem dla swojego ruchu, ale została zakrzyczana przez przeciwników zmartwychwstającego mimo starannych wysiłków kolejnych reformatorów nauki historii w szkołach "demona polskiego patriotyzmu". I dobrze. Lewica lubi szeroko rozumianą inżynierię społeczną, ale nie wszystkim jej narzędziom wychodzi to na dobre. Lista jest długa: socjologia, oral history (zainteresowani wiedzą dobrze o co chodzi, resztę gorąco zachęcam do zgłębienia tematu), etyka...

Drugi Katyń zdołano zagospodarować na płaszczyźnie politycznej - przez PiS. Ta jednak, z typowym dla siebie wdziękiem, zdołała w zupełności go skompromitować drastycznie zmieniając narrację po takich hasłach, jak "Make PiS, not war". Nie najlepiej przedstawia się też sytuacja na froncie społecznym. Tak, tak, froncie! Nie zapominajmy, że Wajda wypowiedział przecież wojnę reszcie narodu - tej nieoświeconej i ciemnej. Gorszej. Tej, która stoi pod krzyżem przed Pałacem Prezydenckim też. "Awantura o krzyż" ośmieszyła takie inicjatywy jak np. Ruch 10 kwietnia. Najlepiej zapowiadający się (republikański, obywatelski?) aspekt Polski posmoleńskiej został w ostateczności ośmieszony i ukazany w mediach jako garstka radykałów okupujących plac z krzyżem pośrodku. Idealny obraz katolickiego radykała. I jak wszystkie idealne obrazy niewiele mający z rzeczywistością wspólnego. Ale to nieważne. Liczy się efekt. Niezależnie, czy była to zaplanowana akcja medialna (nie da się tego wykluczyć, byłoto łatwe do przewidzenia i odegrania), czy kolejna wpadka naszego nowego prezydenta, skutki dla wszystkich zwolenników upamiętnienia katastrofy są opłakane. Szczególnie, że rząd, jak się zdaje, wreszcie przewidział, że może się skompromitować i przestał zaklinać rzeczywistość. Nagle okazuje się, że jednak jakieś nieprawidłowości są. Niebywałe odkrycie. Po paru ładnych miesiącach. Ale tu też liczy się efekt - nikt już nie może zarzucić rządowi niekompetencji w politycznym nadzorze nad sprawą. A przynajmniej ten oręż łatwiej będzie wytrącić przeciwnikowi z ręki. Wszyscy "mąciciele" zostali spacyfkowani.
 
Zatem homo peerelus, "człowiek peerelowski", relikt minionego świata, który już dawno zadomowił się w naszych domostwach i obejściach ze światłego początku XXI wieku może odetchnąć swobodnie. Bo burza przeszła, słonko zaświeciło, można wreszcie usiąść sobie w spokoju, ponarzekać. Pojechać na tradycyjny grill/melanż. Pomyśleć o własnych wygodach i potrzebach. Takie postpeerelowskie, brakujące ogniwo ewolucji bardzo dobrze czuje się w naszym społeczeństwie. Wystarczy rozejrzeć się dookoła. Wraca moda na nabijanie się z PiS, szczególnie wśród "elit", lub tych, którzy do nich aspirują. Już krążą dowcipy o "zimnym Lechu", chociaż żądanie zdjęcia billboardu to "przesada". Na szklanym ekranie znów zagościł Palikot, a wszyscy ponownie zarzekają się, że "ja go nawet lubię".
 
Po nagłym zrywie wracamy do naszych wygodnych foteli, wygodnego życia i wygodnego braku myślenia. Wielu wieszczyło republikańskie odrodzenie, wiosnę społeczeństwa obywatelskiego po długiej i srogiej zimie. Tymczasem linia na ekranie kardiografu pokazującego kondycję polskiego życia społecznego gwałtownie leci w dół. Wracamy do stanu śmierci klinicznej. Śpiączki. Ponownego narzekania, że nie dorastamy do europejskich standardów, że społeczeństwo obywatelskie u nas nie istnieje. A przecież wszystkim to pasuje. Intelektualiści mogą dalej zadzierać nosa i w spokoju kierować rozmarzone spojrzenia na mityczny Zachód, a cała reszta wrócić do własnego, małego świata.
 
Czy jednak na prawdę największa tragedia w historii Polski (a trochę ich mieliśmy) ma pozostać bez odzewu? Czy na prawdę ofiara życia prezydenta RP, ostatniego prazdenta RP na Uchodźstwie, Anny Solidarność, czołówki polskiej inteligencji - tej "Polski w pigułce", ma pójść na marne?
 
Autor określenia "Polska w pigułce", kimkolwiek jest, bo dzisiaj już trudno to ustalić, miał całkowitą rację. To była mała Polska. Wymowne. Zupełnie jakby wyprzedziła tą dużą.
 
Kolejna szansa "sanacji moralnej" III RP legła w gruzach. Brakuje nam drugiego Piłsudskiego i drugiego zamachu majowego. Widać Bóg wysłuchał jego słów, kiedy stwierdził, że po śmierci będzie go prosił, aby nie posyłał Polsce wielkich ludzi. "Co naród Polski daje wielkim ludziom?" - pytał. Odpowiedź jest prosta, wystarczy przypomnieć sobie Lecha Kaczyńskiego.
 
Na horyzoncie nie widać żadnej rewolucji. A jednak przed 1789 rokiem mało kto sądził, że wybuchnie. Przed 1979 rokiem też nie spodziewano się "Solidarności".
 
To był nowy przewrót. Nie majowy, a kwietniowy. Jego wódz nie prowadził rozmów, ani nawet nie wiódł ludzi do walki. Tylko umarł. Zamach nie polityczny, tylko mentalny. Oto jak Adam Skwarczyński relacjonował na łamach "Drogi" sytuację po przewrocie majowym: "burza nie obaliła porządku publicznego ani społecznego, pozornie wszystko i niemal wszyscy zostali na swoich miejscach, a jednak czuje ogół cały, że dokonał się przełom zasadniczy, głębszy od niejednej rewolucji politycznej czy społecznej (...) przełom ten został nazwany rewolucją moralną". Brzmi znajomo, prawda? Po zamachu w maju 1926 roku też nie wszystko zaczęło się od razu. Drugi Katyń wcale nie musi mieć rewolucyjnych następstw. Mogą być przecież ewolucyjne. Ale tej ewolucji trzeba pomóc. Trzeba pielęgnować ten nowopowstały mit. Znów potrzeba nam myśli i postawy Piłsudskiego.
 
Potrzeba nam czynu.
 
(cytaty za: T. Wyrwa, "Posłannictwo historii czasu pogardy i zakłamania", Norbertinum, Lublin 2004)
 
Horatius
O mnie Horatius

Najlepiej przekonać się jakie mam poglądy czytając moje teksty.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka