Horatius Horatius
1377
BLOG

O „MWzWM” słów kilka

Horatius Horatius Kultura Obserwuj notkę 12

 

Przez Salon przetacza się ostatnio debata, w której ja, przyznam się szczerze, nie widzę żadnego sensu. Dotyczy grupy, która jest najzwyczajniej w świecie wirtualna.
 
Co jakiś czas mamy do czynienia z wybuchem nadziei czy antypatii dotyczących młodego pokolenia. Mieliśmy już naiwną wiarę w Pokolenie JP2, która zakończyła się mniej więcej w chwili, kiedy zdano sobie sprawę, że tak naprawdę żadnej radosnej grupy naprawiaczy świata w myśl intelektualnych dokonań Jana Pawła II po prostu nie ma. Dużo nadziei przywiązywano też do osławionego Pokolenia ’89. Wieszczono, że to ono rozprawi się wreszcie z III RP, wypleni z naszego państwa resztki PRL-u i wprowadzi nas w barwnym korowodzie do światłej Europy. W tym wypadku też po pewnym czasie odesłaliśmy ten temat do lamusa, gdy tylko okazało się, że urodzeni w Wolnej Polsce myślą tylko o piciu, paleniu trawy, wydawaniu pieniędzy rodziców i głupich filmikach na Youtube.
 
Jestem człowiekiem młodym. Powinienem być zatem naiwnym. Niestety, jestem w tym wieku, który upoważniał mnie do pretendowania do obu wymienionych Pokoleń, co w oczywisty sposób sprawiło, że tej szansy nie wykorzystałem. Widziałem bezzasadność głoszonych przez „dorosłych” teorii i mogłem w spokoju patrzeć jak te idee uderzają w zwartą ścianę rzeczywistości i rozpadają się w drobny mak.
 
Z „MWzWM” jest trochę inaczej. Nie jest to wizja pozytywna, ale negatywna. To wizerunek rozpieszczonych neobarbarzyńców, lubiących dobrą zabawę, całkowicie bezmózgich i niezdolnych do niczego innego poza tańczeniem jak się im zagra. To zwykły stereotyp stworzony po to, żeby „starsi” mieli powód do krytykowania „dzisiejszej młodzieży”. Na pierwszy rzut oka. Ten stereotypowy obraz sięga jednak głębiej, jest ubrany w socjologiczne i parasocjologiczne twierdzenia ewoluując z prostego powodu do narzekań do wizji złowrogiego nieprzyjaciela, wroga, którego trzeba nienawidzić. Służy do tego, żeby skupiał polityczne antypatie i konsolidował to czy inne środowisko.
 
Moja reakcja jest dalej taka sama. Przyglądam się i dziwię się. I robić to będę jeszcze długo, bo z powodu użyteczności wizerunku „MWzWM” przeżyje ona wszystkie podobne pomysły. Śmiem twierdzić, że jest ona jednak tak samo oderwana od rzeczywistości jak takie kreacje, jak Pokolenie JP2 czy ’89.
 
Przyjrzyjmy się bliżej temu, co składa się na typowego przedstawiciela rasy „MWzWM”:
 
Młody. A młodość, to, jak powszechnie wiadomo, grzech. Młodzi ludzie mają ciągoty do różnych dziwnych ideologii, buntują się i burzą przeciwko starszym i mądrzejszym, plują na chodniki i pokrywają ściany graffiti. Kolejnym objawem klątwy młodości są sympatie dla Platformy Obywatelskiej, bo starsi, jak wiadomo, są rozważniejsi i wolą spożytkować swoje głosy na Prawo i Sprawiedliwość.
 
Prawdę powiedziawszy najzacieklejsi obrońcy PO jakich znam są zazwyczaj ode mnie starsi. „Antykaczyzm” dotyka tak samo młodych, jak i starych, wykształconych i nieuków. W moim pokoleniu nie wyczuwam natomiast tak silnego antagonizmu PO vs PiS, jaki odczuwa pokolenie moich rodziców. Darujmy sobie wnikliwą analizę: Młodym ludziom jest bardziej wszystko jedno. Nie ważne kto rządzi, bylebym miał pracę po studiach. Typowy Homo Peerelus. Cóż, sami się tak nie wychowaliśmy, drodzy rodzice!
 
Wykształcony. To chyba najbardziej wyimaginowana kategoria o jakiej może być mowa. Jak może być mowa o wykształceniu, gdy nauczyciele przepychają na siłę z klasy do klasy, a żeby nie zdać matury trzeba się naprawdę postarać?! Wykształcenie jest czymś elitarnym tylko dla starszych pokoleń. To od nich słyszę uwagi w stylu: „Mam tytuł magistra, więc jestem w końcu wykształcony.” To iluzja. Dziś tytuł magistra staniał. Uczelnie biją się o każdego studenta wypluwając jednocześnie całe hordy absolwentów. Jak mogę się czuć elitą intelektualną, skoro na pierwszy rok przyjmuje się grubo ponad setkę? Uniwersytet to kolejny poziom szkoły. Przedłużenie młodości o pięć lat na byle jakim kierunku, zanim wydorośleję i pójdę do pracy. Przychodzę tu, bo to mi się należy, tak jak promocja z klasy do klasy. Dostaję dyplom, bo mi się należy, tak jak matura. A dobrze płatnej pracy nie zapewnią mi nawet dwa kierunki, co stopniowo staje się normą.
 
Wykształcenie to dla mojego pokolenia mit.
 
Z Wielkiego Miasta. A co niby jest wielkim miastem? Lublin jest do takich zaliczany, a trafić wszędzie dosyć łatwo. Jak się uprzeć to można go przejść wzdłuż i wszerz i nie zmęczyć się za nadto. A większość „Młodych, Wykształconych” trafia tutaj ze wsi. I to oni mają większy pęd do wiedzy. W liceum, które kończyłem, a które chełpi się swoją „elitarnością” (od czasu kiedy je skończyłem nie wierzę już w takie bajeczki) najmniej było tych z „wielkich miast”.
 
Nie ma żadnych „MWzWM”, cyberbarbarzyńców dyszących nienawiścią do PiS-u i gorliwie wspierających PO. Jest zwykłe młode pokolenie, no, może trochę bardziej rozpieszczone. Reszta to mit. Włącznie z przyzwyczajeniem do nowinek technicznych. Niejeden z moich wykładowców lepiej zna komputer niż moich pięciu dowolnie wybranych znajomych w moim wieku. A Facebook wcale nie jest miarodajny. Równie często można znaleźć tam zarówno „młodych”, jak i „starych”.
 
Ta generacja nie wyda z siebie niczego fenomenalnego, jak Pokolenie JP2, ale nie spłodzi też niczego odrażającego, jak „MWzWM”. Przejdzie przez Historię bez echa, nie pozostawiając po sobie niczego, co jest warte uwagi.
 
 
 
Horatius
O mnie Horatius

Najlepiej przekonać się jakie mam poglądy czytając moje teksty.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura