Horatius Horatius
544
BLOG

Klapki na oczach

Horatius Horatius Rozmaitości Obserwuj notkę 3

Hitem ostatniego tygodnia był dla mnie news o 40% frekwencji w kościołach. Właściwie to jeden z tych newsów, który ujawnia tylko to, co już od dawna wszyscy wiedzą. Ale jaką burzę wywołał… Czy może raczej nie wywołał?

 
Niby czarno na białym. Równe 40% stoi w statystykach jak wół. Źródło pewne, bo dane pochodzą z Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego. Jednak jakże odmienne komentarze wywołała ta wiadomość![1] Dla jednych „tylko”, dla innych „aż”. Nie da się ukryć, że najlepiej tą wiadomość przyjęło grono krytyków Kościoła. „Najmniej w historii” – obwieścił portal Gazeta.pl.[2] „Nawet gorliwi katolicy nie chodzą co dzień na mszę.”[3] Zupełnie jakby zaraz liczba katolików miała spaść do 0… Cóż, na pewno wielu by tego chciało.
 
A po drugiej stronie barykady? Wchodząc na portale o profilu konserwatywnym po prostu zdębiałem. Istna propaganda sukcesu! Wszyscy Polacy mężnie stawiają czoło laicyzacji. Rzepa: „Szybka laicyzacja? Nie u nas!”[4] Jeszcze bardziej propagandowo brzmiały nagłówki na wPolityce.pl.[5] Nieco zaskoczyła mnie redakcja Fronda.pl. Początkowo Terlikowski przyłączył się do chóru „obrońców wiary”[6], ale później na portalu pojawił się szereg ciekawych artykułów na temat sytuacji Kościoła.[7] Dość wstrzemięźliwe okazały się portale katolickie. Sama wiadomość przeszła jakby na wpół zauważona, a jeśli już to pisano raczej w tonie „Polacy, nic się nie stało”.[8] Bo wskaźnik dominicantes spada, ale na szczęście communicantes wzrasta. E, tam, nic takiego. Przecież w ostatniej Diagnozie Społecznej można było wyczytać mniej więcej to samo.
 
Nieco więcej uwagi poświęcono apostazjom, których było grubo ponad 400. Naturalnie tutaj też pojawiła się ta sama prawidłowość. Od entuzjazmu gdzieś po lewej stronie po ostrożną analizę w kręgach prawicowych i katolickich.[9] Dla jednych radosne oczekiwanie na laicyzację kraju, dla drugich… Mhmm… No właśnie. Ci z prawej jakby nie chcieli tego widzieć. Właściwie znalazłem tylko jeden krytyczny artykuł.[10]
 
Patrzę na ten cały chocholi taniec z lekkim politowaniem. Bo ja znam przyszłość. Ja jestem przyszłością. A raczej cała moja generacja, rocznik ’89. Ten chwalony i wyklinany, otulany nadzieją i na przemian traktowany z pogardą. Ja doskonale znam neutralność religijną moich znajomych, ich adogmatyczność i brak myślenia o sprawach duchowych. Jest mi też doskonale znany ładunek niechęci względem księży i hierarchicznego Kościoła, który się w nas tli. I doskonale wiem, że będzie coraz gorzej.
 
Jestem przekonany, że nasz Kościół, podobnie jak całe społeczeństwo, jest w pewien sposób dysfunkcyjny. Zatrzymał się w rozwoju gdzieś przed 1989 r. i wciąż tam tkwi. Wciąż zamknięty w ciasnych murach parafii, z nudnymi lekcjami religii w szkołach (bo przecież nie można nazwać ich katechezami), duchowością dostosowaną przeważnie dla pań w starszym wieku (a po co robić coś dla młodych mężczyzn?). Z listami duszpasterskimi w formie traktatów teologicznych oraz sztywnymi bogoojczyźnianymi kazaniami z polityką w tle i silnym podziałem na „my” contra „oni”. Zbieramy po prostu plony własnych niedomagań. Nie mogę powiedzieć, że jest tragicznie, skoro w bieżącym roku pojawiają się stale nowe inicjatywy związane z Nową Ewangelizacją, a kolejki do spowiedzi wylewają się z kościołów (także na tygodniu!). Tylko co z tego, skoro spośród moich znajomych tylko kilku uważa się za wierzących? A to właśnie oni przejmą ster za jakieś 10-20 lat. To oni nie poślą dzieci do pierwszej komunii i bierzmowania. To oni dokonają kolejnych apostazji.
 
Żeby walczyć z problemami trzeba je sobie najpierw uświadomić. Jeśli dalej sami będziemy sobie zamykać klapki na oczach, to kolejne statystyki będą wołać o pomstę do nieba.
 
__________________
 
 
Horatius
O mnie Horatius

Najlepiej przekonać się jakie mam poglądy czytając moje teksty.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości