Horatius Horatius
6938
BLOG

Bardzo was kochamy, ale zdychajcie.

Horatius Horatius Polityka Obserwuj notkę 27

Debata, która się przed chwilą zakończyła na antenie TVP 1 pokazuje kto najbardziej cieszy się z degeneracji „Uważam Rze”. I kto na tym zyskał.

 
Redaktorzy Jacek Żakowski i Paweł Wroński nawet specjalnie nie ukrywali zadowolenia. To było wręcz widoczne na ich twarzach, a zwłaszcza na cynicznym uśmieszku tego drugiego. Małomówni jak nigdy pozwalali swoim oponentom mówić długo i wytrwale. Ale w ich milczeniu było niestety dużo udawanej satysfakcji. Po prostu siedzieli i obserwowali. Pełny relaks. Tymczasem Michał Karnowski i Paweł Lisicki non-stop produkowali się starając wyjść na ofiary. Gdy zobaczyłem zapowiedź programu spodziewałem się raczej deszczu iskier i medialnej batalii w której żadna strona nie ustępuje nawet na pół kroku. Włączam telewizor, a tu istna sielanka. Siedzą, mówią spokojnie, żaden nawet głosu nie poniesie. Karnowski roztacza wizję pokojowej koegzystencji odmiennych środowisk (pamiętam z setkę tekstów w których pisał coś innego…), Żakowski plecie coś mętnie o tym, że własność jest funkcją… (Nie kojarzy się Wam to z niejakim Marksem?) Peace & love. Do czasu.
 
Panowie, którzy zasiadali po prawej ręce prowadzącego jakby podzielili się rolami. Wroński był tym współczującym, a Żakowski jak zwykle fighterem. Dobry i zły policjant. Pierwszy zadeklarował nawet (czyżby miał jutro tego żałować?), że smuci go to, co spotkało „Uważam Rze”. Gdy Karnowski wyraził zadowolenie do natarcia ruszył niezawodny Żakowski starając się przedstawić środowisko ś. p. prawicowego tygodnika jako tych złych, którzy „skolonizowali” (dosłownie!) przedsiębiorstwo państwowe. Oczywiście jego oponenci nie wytrzymali. I chyba o to chodziło. Przebieg całej dyskusji wyglądał tak, jakby dwóch panów cierpliwie czekało na eksplozję drugich, a ci robili wszystko, żeby nie dać się sprowokować. Tak czy inaczej, przyznajcie: To było nieszczere. Z obu stron. W pewnym momencie Lisicki i Karnowski postawili sprawy jasno: Cieszycie się z naszego nieszczęścia. „Wy wiecie lepiej co my myslimy!” – oburzył się teatralnie Wroński.
 
W sumie obaj reprezentanci Lewej Strony Mocy nawet nie musieli się specjalnie wysilać. Przypominali mi małego chłopca, który dopiero co wyrwał koledze cukierka i szybko wrzucił go sobie do buzi. Co? Ja? Nie! Ja mam rączki tutaj! W sumie niby czemu mieli dobijać bestię? Straciliby na tym wizerunkowo. Ludzie lubią ofiary. Czekając na erupcję emocji dwóch sfrustrowanych dziennikarzy Wroński i Żakowski zawsze mogli napisać jutro rano coś w stylu: „No patrzcie, jacy zacietrzewieni prawicowcy [wersja nr 2 – „faszyści”, coraz modniejsze słowo]. Ktoś robi porządek w ich gazecie, a oni szukają winnych gdzie indziej.” Karnowski i Lisicki jakby o tym wiedzieli. I sami chcieli wypaść na pokrzywdzonych przez „złe siły”.
 
Nie wierzę w szczerość deklaracji Wrońskiego. Jego uśmiech zdradzał coś innego. „Gazeta Wyborcza” jest największym wygranym w tej batalii. W mgnieniu oka pozbyła się największego i najgroźniejszego rywala, a na dodatek nie swoimi rękami. Środowisko „Uwarzam Rze” jest jeszcze rozbite i szuka swojego miejsca. Piotr Kraśko (którego bezstronność w tym programie dorównywała poziomowi arbitra Webba) twierdził naturalnie, że Polska jest jak Stany Zjednoczone, a prawicowe media wyrastają tu jak grzyby po deszczu, ale gdyby nie „WSieci”, to w sumie prawicowi czytelnicy skazani byliby na wybór między „Naszym Dziennikiem” a „Gazetą Polską Codziennie”. „Wyborcza” wyraźnie czuje krew, a jak powszechnie wiadomo terror następuje w miarę postępu rewolucji. Ancien regime w postaci „Uważam Rze” został wyraźnie osłabiony i coś mi mówi, że ta gazeta została rozegrana podobnie, jak dzisiaj Lisicki i Karnowski.
 
 
Horatius
O mnie Horatius

Najlepiej przekonać się jakie mam poglądy czytając moje teksty.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka