hrPonimirski hrPonimirski
4788
BLOG

Sinusoida epok, czy mądrość etapu?

hrPonimirski hrPonimirski Kultura Obserwuj notkę 40

Istnieje pewna koncepcja według, której epoki artysyczne tudzież światopoglądowe występują naprzemiennie - raz występuje epoka rozumu, potem epoka ducha, potem znowu rozumu etc. Taka sinusoida. Podobno wymyślona przez Juliana Krzyżanowskiego. Tekst ten pokaże czy naukowo można uzasadnić istnienie takiej sinusoidy - tzn. czy historia działa tak, że po danej epoce musi nastąpić epoka ją negująca, czy też można wytlumaczyć to inaczej a sinusoida jest tylko zbiegiem okoliczności. Będzie więc trochę dla "naukowców" (pasjonatów Rozumu), trochę dla ludzi wierzących (nie zapominających o duchowości). Jak zwykle u mnie - dla każdego coś miłego.

Owa sinusoida wygląda tak:

Starożytny Egipt - Duch
Antyk - Rozum
Średniowiecze - Duch
Renesans - Rozum
Barok - Duch
Oświecenie - Rozum
Romantyzm - Duch
Pozytywizm - Rozum
Młoda Polska - Duch
Dwudziestolecie Międzywojenne (może i do dzisiaj) - Rozum

Z tymi dwoma ostatnimi epokami jest problem, bo Młoda Polska to jak sama nazwa wskazuje to typowo polski wynalazek, a w Polsce antyku nie bylo ; ) Może tam powinna być Secesja? Albo Modernizm? ja nie wiem... Potem jednak sie to wszystko chyba załamuje, sinusoida przestaje istnieć. No chyba że czeka nas jakaś neoromantyczna epoka. A i pozytywizm to chyba tak na prawdę też "realizm" (chyba że traktuje się go jako filozofię pozytywistyczną).
Dodałem sobie tutaj ten Starożytny Egipt (choć w originale nie występuje), bo na pewno był duchowy. Jeśli faraon całe swoje życie budował piramidę, w której miał spocząć po śmierci, to na pewno było to uduchowione. Ten Starożytny Egipt dodaje tutaj, by pokazać jak absurdalne jest umieszczanie Antyku w tym zestawieniu. Jeśli ktoś w szkole uczy się o stylu doryckim, jońskim i korynckim to powinno mu zaświtać, że Antyk to nie była taka sama epoka jak Średniowiecze, bo tam też była jakaś ewolucja stylów, więc Antyk zasługuje na dokładniejszą periodyzację. To dosyć długa epoka, w której rzuca się do jednego worka eposy Homera i mowy Cycerona, co jest podobne jak mieszanie Eposu o Rolandzie z artykułem w Gazecie Wyborczej. Choć rozumiem, że styl romański i gotycki w jednym Średniowieczu mogą konfudować, gdyż wtedy może i style doryncki i reszta mieściłyby się w jednym Antyku. Ale jak się bliżej przyjrzymy stylom, to w ogóle cała ta koncepcja sinusoidy upada, a przy opozycji rozum-duch jescze trzyma się kupy. Natomiast Starożytny Egipt ma własnę periodyzację na Stare i Nowe Królestwa.

http://czajniczek-pana-russella.blogspot.com/2012/04/sinusoida-juliana-krzyzanowskiego.html

Oswald Spengler w Zmierzchu Zachodu zauważa, że Antyk jest odrębym bytem na prawach kultury/cywilizacji, w stocunku do k/c tzw. Zachodu, podobnie jak Egipt. Cała zachodnia cywilizacja jest wg niego uduchowiona, aczkolwiek mniej od egipskiej. Spengler nie uważa też Renesansu za epokę a za wpływ cywilizacji, którą nazywa magiańską (bizantyjsko-arabską). Wg niego Średniowiecze i Barok należą do okresu Kultury (podobnie jak Doryk i Jonik), a potem zaczyna się okres Cywilizacji, która jakby zmienia zasady działania. Przytaczam tu Spenglera tylko dla ścisłosci, ponieważ jego widzenie epok zupełnie odrzuca jakąkolwiek formę sinusoidy (nawet jeśli sam Spengler tą nazwą się nie posługuje). Spengler to jednak fenomenologiczna forma filozofii a ja chcę ująć logicznie w sposób sformalizowany, na ile się da to zrobić mówiąc o tak efemerycznym bycie jak Historia.
Potraktujemy więc na początek tę sinosoidę poważnie i zadamy pytanie o

naukowe podstawy istnienia cykli.

No bo jakież jest szkolne uzasadnienie tej sinusoidy? Wydaje mi się, że ludziom po prostu nudzi się jedna epoka, przynochodzą jakieś nowe prądy (słowo-klucz a nawet wytrych), a potem ludziom te nowe prądy się nudzą, bo są stare i znowu przychodzą nowe. Tak nie powstaje sinusoida, bo ona ma immanentną cechę samopodtrzymywania się. Tu ktoś tymi prądami musi sterować. Może nawet wg mądrości etapu... ale nie wybiegajmy za daleko, chcę tylko Czytelnikowi puścić oko, że i do tego dojdziemy. Podobne tłumaczenie to istnienie jakiegoś metafizycznego wahadła, które waha się pomiędzy Rozumem a Duchem. Teorią wahadła tłumaczy się też naprzemienność rządów dwóch głównych partii w ustrojach demokratycznych (choć jakiś redaktor w Soloniku politycznym Ziemkiewicza powiedział, że w nie nie wierzy). Teoria wahadła użyta dp tłumaczenia owej sinusoidy ma większy sens, bo wahadło ma tę immanentną cechę podtrzymywania cyklu. Z drugiej strony jest to masło maślane, właśnie dlatego że wahadło porusza się cyklicznie.
Zgodnie z teorią sterowania, aby powstał cykl, musi w układzie istnieć podwójna bezwładność. W zasadzie wystarczy jedna bezwładność, bo "drugą" może zapewnić sprzężenie zwrotne. To kwestia matematyki, którą nie chce tutaj Państwa stresować (a część z Państwa i tak wie o co chodzi) podam więc przykłady. Dodam jeszcze, że nie mówimy tu o sterowaniu per se, a raczej o obserwacji układów dynamicznych.
Jeśli pojawia się boom na dany towar to pojawiają się inwestycje, aby zapewnić ten towar, bo można się wzbogacić. Ale np. wybudowanie fabryki trochę trwa, więc jeśli dużo przedsiębiorców rzuci się jak szczerbaty na suchary, może się okazać, że po wybudowaniu tych fabryk jest ich za dużo. Mamy coś co się nazywa w teorii sterowania przeregulowaniem. Tzn. coś jest większe niż wartość zadana, czyli taka do której układ regulacji powinien dość. To przeregulowanie wynika właśnie z bezwładności układu, gdyż fabryki buduje się jakiś czas - nie powstają od razu. Jak powiedzieliśmy - dla zaistnienia cyklu musi istnieć jeszcze sprzężenie zwrotne. Jak ono wygląda? Ano przedsiębiorcy orientują się, że wybudowali za dużo tych fabryk, po tym, że cena produktu, na którym mieli zarobić spadła. Część z nich upada. Byś może upadanie więcej niż powinno, bo znowu jest pewna bezwładność, a potem część może będzie można znowu otworzyć. Powstaje więc sinusoida, która się wygasza. Jakby się nie wygaszała, to być może nawet można mówić o cyklu koniukturalnym hossa-bessa-hossa na podobnym poziomie. Cykl również może mieć też rosnącą amplitudę w teorii, w praktyce istnieją ograniczenia np. fabryk nie może być mniej niż zero, etc. Może tak też być, że w ogóle taki cykl nie powstanie, bo ludzie będę "powoli" inwestować, więc owa bezwładność systemu nie będzie miała znaczenia. Wtedy ilość fabryk będzie zbiegać do optymalnej wartości wykładniczo.
Jeśli jedziemy za szybko samochodem i pierwszy raz szukamy adresu, na pewno nie zdążymy bezpieczenie od razu zahamować (bezwładność hamowania) po zauważeniu tegoż adresu. Pojedziemy za daleko, czyli nastąpi "przeregulowanie". Będziemy się więc się musieli cofnąć. Ponieważ na wstecznym jedzie się wolno raczej to już nie nastąpi kolejne przeregulowanie i dotrzemy do celu. Zwalniając jednak, gdy spodziewamy się adresu zatrzymamy się dokładnie w tym docelowmy miejscu bez mijania go.
Gdy idziemy ze znajomymi do knajpy i okazuje się, że jest za dużo ludzi, to następnym razem idziemy do innej albo spotykamy się na domówce. Ale dużo osób tak pomyśli i w następnym tygodniu lokal będzie prawie pusty. Jeśli jednak ktoś mógł to zaobserwować i da nam cynk to pójdziemy znów tam. Ale jeśli cynk dostaną inni, to znów będzie tłoczno. Więc potem znów nikt tam nie pójdzie etc. Nastąpi cykl. Ponieważ to jest układ dyskretny - tzn. czas mierzony jest nie ciągle a co weekend - mówimy tu raczej o opóźnieniu niż bezwładności. Opóźnienie jest pomiędzy obserwacją popełnioną w dany weekend a podjętą decyzją na podstawie tej obserwacji w kolejnym. W dyskretnym układzie dynamicznym taki cykl nazywa się dzwoniem. Poruszające się serce dzwonu przypomina wahadło, jednak ważne są te momenty, gdy serce wali w czaszę i daje dźwięk.
Mam nadzieję, że skutecznie odwołałem się do państwa intuicji. Wróćmy, więc do wahadła, które jest również przykładem cyklicznego procesu a jego ruch można odwzorować jako sinusoidę. Jedno z kryterium stabilności systemów dynamicznych bada możliwość zachowania energii przez układ, jeżeli energia jest wytracana, układ taki się ustabilizuje w danym punkcie. Jeśli wychylimy wahadło będzie ono miało energię potencjalną ze względu na wysokość, grawitacja ściągnie je w dół, ale gdy wahadło jest w pionie energia potencjalna zostanie przekształcona w energię kinetyczną (ruchu), przez co wahadło się znowu odchyli w drugą stronę. A potem zacznie zawracać. Wahadło, jeśli nie ma strat energii (np. nie ma tarcia) będzie się wahać w nieskończoność. Jednak gdy są opory ruchu wahadło będzie wytracało energię, będzie się poruszało coraz wolniej i na coraz niższą odległość aż będzie wisiało pionowo w dół i się nie ruszało. W tym układzie też istnieje sprzężenie zwrotne - jest nim grawitacja, która sprawia, że wahadło zawraca oraz bezwładność jako cecha masy wahadła (masa jest fizycznie miarą bezwładności obiektu). Podobnie jak w powyższych przykładach.
Dodam dla ścisłości, że owo sprzężenie zwrotne musi być ujemne. Ujemne sprzężenie zwrotne ściąga układ w kierunku punktu równowagi. Przykład dodatniego sprzężenia zwrotnego podałem kiedyś układ lobbyści-łapówkarze w demokracji (ostatnie zdanie komenta - https://www.blogmedia24.pl/node/9247). Jeżeli ktoś może wylobbować/kupić ustawę, zdobędzie dzięki niej więcej pieniędzy, które z kolei przeznaczy na kolejne ustawy, dzięki którym będzie miał jeszcze więcej pieniędzy. Na ten mechanizm powoływał się jakiś czas temu prof. Wolniewicz w swojej prezentacji (https://www.youtube.com/watch?v=yhGbJW8Bap8 - 1:10). Układ taki jest oczywiście niestabilny.
Skoro już mamy pewną intuicję, jeśli chodzi o zachowanie układów dynamicznych przejdźmy do problemu

historia jako układ dynamiczny.

Żeby więc pojawiła się owa sinusoida w dziejach, jakaś niewidzialna ręka historii musi to wahadło epok odchylić od punktu równowagi. Chyba udało mi się uzasadnić dlaczego Antyk nie jest dobrą epoką do tych rozważań, zacznijmy więc od Średniowiecza. W tej epoce rządzi duch. Coś więc musiało tą epokę a w zasadzie człowieka uduchowić. Duchowość Średniowiecza wiąże się bezpośrednio z religią chrześcijańską. Jest to więc niewidzialna ręka Kościoła Katolickiego odchylająca to wahadło.  Jakie to rodzi implikacje? Ano takie, że skoro odchylono wahadło, to tzw. "duch czasu" w "stanie spoczynku", czyli stabilnym (przy czym ten "duch" może nie być duchowy a rozumowy, chodzi o "mentalność epoki" duchową albo rozumową) czy konstytucja człowieka (bo w zbiorowej mentalności istnieje ten duch czasu) jest ani specjalnie duchowy ani rozumowy. Tzn. przeciętny człowiek jest zawieszony gdzieś między Średniowieczem a Renesansem (wahadło się nie rusza i wisi pionowo w dół). To jest oczywiście założenie dla potrzeb tegoż tekstu, ale ponieważ zarówno modlitwa jak i myślenie wymagają pewnego wysiłku, robię to założenie jako najbardziej naturalne. Kościół uduchawiając człowieka odchyla to wahadło i trzyma wychylone. Żeby wahadło się zaczęło znowu poruszać Kościół Katolicki musi puścić to wahadło albo ktoś musi przeszkodzić w trzymaniu go. Kościół sam z siebie nie puści, więc raczej to drugie. Co sabotuje działanie Kościoła? - oczywiście pojawienie się protestantów. Wahadło leci w dół, ale ze względu na bezwładność znowu podąża do góry a tam powinien być Rozum (a przynajmniej zaprzeczenie Duchowości). Ponieważ człowiek jest ani "rozumowy" ani "uduchowiony" (zawieszony jak w Pornografii Gombrowicza między Bogiem a młodym), wahadło musi znowu zacząć opadać, aby człowieka znów pchnąć w objęcia Kościoła Katolickiego. W takim ujęciu człowiekowi nie nudzi się epoka, by się przełączyć na jej przeciwstawną, po prostu w wyniku bezwładności człowiek nie wraca do swojego naturalnego punktu równowagi a zagalopowuje się poza ten punkt.
No dobrze, ale to kompletnie nie ma sensu. Jeżeli załozymy, że reformacja i renesans to jedno, to tak na prawdę rozum podcina skrzydła duchowości, więc po drugiej stronie wahadła nie może być rozum, a rzeź wojen religijnych baroku. Wojen, których by nie było, gdyby nie pojawili się protestanci. Mogłaby nastąpić refleksja i cofnięcie się wahadła od rzezi do Kościoła, ale nie mamy oświecenie, które popycha ludzi w rzeź rewolucji (np. antyfrancuskiej) a ta w nacjonalizmy i hekatomby wojen światowych.
Oczywiście może się nam wydawać, że ludzie po wojnach baroku poszli po rozum do głowy i zaczęli głosić zasady oświecenia. To nieprawda - wynikiem myślenia oświeceniowego jest właśnie rewolucja i cały naiwny romantyzm. A

model przyczynowo-skutkowy

wygląda właśnie tak:

Średniowiecze
Renesans/Reformacja->Barok/Wojny Religijne
Oświecenie->Romantyzm/Rewolucja
-->Nacjonalizm (+ Rewolucja = Pozytywizm)
->Młoda Polska-Modernizm/Depresja

Średniowiecze by się nie skończyło gdyby ktoś mu nie pomógł.
Mówi nam się o renesansie jako o przywróceniu antyku, ale jedną z inspiracji renesansu byli pojawiający się uciekinierzy z Bizancjum, które podbili Turcy. Czy więc to był powrót do Antyku czy transfer sztuki bizantyjskiej z kopułą jako wyznacznikiem architektonicznego stylu? Co ciekawe zarówno protestanci jak i Bizantyjczycy to cezaropapiści. Cuius regio, eius religio.
Reformacja skutkuje wojnami baroku, co już powiedzieliśmy.
Oświecenie jest stworzone z niczego - choć pretekstem mogą być te wojny religijne, chociażby dla wprowadzenia zasady tolerancji religijnej i jej materializacji w mordowaniu duchowieństwa w czasie rewolucji antyfrancuskiej (Romantyzm). Wrócenie do rozumu z Baroku poprzez refleksję (jako swoiste sprzeżenie zwrotne) jest niemożliwe (na pewnym intelektulnym obszarze), bo protestanci zniszczyli refleksję.
Nacjonalizm (w koncepsji realistycznej http://hrponimirski.salon24.pl/708385,narodowy-liberalizm-vs-kosmopolityczny-socjalizm) jest częściowo efektem rewolucji, ale też jej utylitarnym dopełnieniem, by dać Pozytywizm. Nie jest efektem przez sprzężenie zwrotne a kolejnym etapem, który być może tylko częściowo trzeba inspirować, jest jednak również efektem bezwładności procesów dziejowych.
Młoda Polska (a ogólnie Modernizm) - ponieważ skończyły mi się pomysły, zajrzyjmy do nieocenionej Wiki

https://pl.wikipedia.org/wiki/M%C5%82oda_Polska

"Świadczyło o tym poczucie ogólnie pojmowanego kryzysu wartości i systemów filozoficznych (o charakterze przyrodniczym i materialistycznym, zastępowanych teraz myślami o charakterze idealistycznym, fantastycznym, irracjonalnym). Ówcześni twórcy uważali, że zachodnia cywilizacja nie ma już człowiekowi nic więcej do zaoferowania, a świat zmierza ku nieuchronnej katastrofie.

Na powszechne nastroje zagrożenia, bezsilności i dekadencką postawę wielu twórców wpłynęło dodatkowo załamanie się machiny kapitalizmu i monarchii, zauważalne w wielu państwach europejskich – do głosu coraz częściej zaczęły dochodzić idee socjalistów."

Czyż nie można uwielbiać Wiki za szczerość?

Wystarczyło bowiem ok. 100 lat od zniesienia monarchii a ludzie dostali chronicznej depresji. No bo absolutyzm został obalony we Francji przez rewolucję, a absolutyzm oświecony w innych państwach to już nie krzesło a krzesło elektryczne. Sądzę więc, że nie musiały działać specjalnie  jakieś szatany i ludzie w okresie Młodej Polski popadli w dekandetyzm w skutek Oświecenia, Rewolucji i Pozytywizmu, które rozwaliły wartości, których ludziom przełomu XIX i XXw zabrakło.
Brakuje refleksji, więc ci ludzie popadają w nostalgię, którą oznacza ni mniej ni więcej jak tęsknotę za czymś lub kimś bliżej nieokreślonym.

Droga gimbazo, jeśli mnie czytasz, co 100 lat - jak sama nazwa wskazuje - kończy się stulecie, więc to że ludzie w XIXw nagle odkryli, że są lata 90te, co ich przeraziło tak, że wymyślili specjalną nazwę, by sobie z tym radzić, - Fin de siècle, jest mało przekonujące. Przed rewolucją jakoś ludzie nie bali się lat 90tych, a w XVIIIw byli zajęci rewolucją, albo faktycznie przerażeni zamordowaniem króla (przynajmniej we Francji).

Dwudziestolecie międzywojenne sobie darujemy, bo jest trochę sztuczny okres wyznaczony przez dwie wojny. (Osobiście uważam, że świat został za mało zdemolowany podczas 1szej wojny i trzeba było poprawić 2gą.)

Wydaje mi się, że udało mi się Państwa przekonać, że społeczeństwo w kontekście historycznym nie ma jakiś huśtawek nastroju, jest jednak choroba psychiczna cyklofrenia, której warto się przyjrzeć. Jest to cykl zmian nastroju mania-depresja-mania u pojedynczego czlowieka. Człowiek dostaje np. za dużo jakiegoś neuroprzekaźnika np. dopaminy ona go pobudza i staje się maniakalny, homeostat reguje tak wpływ dopaminy zredukować, ale znowu za bardzo, więc jest depresja spowodowana brakiem dopaminy, więc trzeba znowu jej dodać i cykl się powtarza. Ja obstawiam bezwładność homeostatu tzn. homeostat reaguje za póżno na zmiany, a jak to sobie wytłumaczyliśmy bezwładność odpowiedzialna jest za istnienie cykli.

Trudno mi jednak dopatrzyć się jakiś warunków istnienia cykli w świadomej zbiorowości. Przynajmniej w opozycji Duch-Rozum. Poza tym ten Duch poza Średniowieczem to zwykłe irracjonalne działania spowodowane wcześniejszą "racjonalną myślą" (np. oświecenia), która wydaje się tylko racjonalna na papierze, a w praktyce okazuje się utopijna. Sinusoida też jakoś magicznie zanika w XXw wieku - bo czy to jest epoka Rozumu - nauka i technika, czy Ducha - horoskopy w kolorowych czasopismach? Może ciągle Rozmumu a np. w połowie XXIw zmieni się w epokę Ducha? Tego nie wiemy. Mi się jednak wydaje, że obecnie będziemy mieli permanentny miszmasz.

Skoro z powyższych rozważań wyszło nam, że pewne wartości są na przestrzeni wieków podkopywane aż do permanentnego kryzysu tychże wartości - poza tym różni "racjonaliści" te dołki kopią (zgodnie z mądrością etapu) - należałoby prześledzić historię degenerowania tych wartości przez różne "myśli" na przestrzeni dziejów. Zajmiemy się tym w jednym z kolejnych odcinków. Rozwinę też pewne zaznaczone tutaj wątki - jak niemożność refleksji, czy nacjonalizm jako efekt a zarazem dopełnienie rewolucji.

 

"The market is a democracy in which every penny gives a right to vote." [Ludwig von Mises] "The battle is a democracy in which every sword gives a right to vote." [Jerzy hr. Ponimirski]

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura