Miesięcznik idź Pod Prąd Miesięcznik idź Pod Prąd
157
BLOG

KTO "ROBI" EKUMENIZM?

Miesięcznik idź Pod Prąd Miesięcznik idź Pod Prąd Rozmaitości Obserwuj notkę 7

Pisząc o antychrześcijańskim charakterze ruchu ekumenicznego (iPP, nr 43, luty 2008), zupełnie przypadkowo (jeśli można tak powiedzieć...) zamieściliśmy jako ilustrację poniższe zdjęcie:



Życie dopisało do niego puentę. Rozbawiony B16 w towarzystwie przywódców dwu największych kościołów niekatolickich w Polsce. Po prawicy papieża widzimy reprezentanta liberalnych protestantów, zwierzchnika kościoła ewangelicko-augsburskiego (luterańskiego) biskupa J. Jaguckiego, a po lewicy przywódcę polskiego prawosławia arcybiskupa Sawę. Dla SB pierwszy to TW "Janusz", a drugi TW "Jurek"...

Trudno o lepszą ilustrację odpowiedzi na tytułowe pytanie. Choć nie mamy jeszcze pełni wiedzy o agenturalnych powiązaniach przywódców kościołów z nazwy chrześcijańskich, to ta, która dostępna jest w mediach, w pełni wystarcza do sformułowania oczywistego wniosku:

Ruch ekumeniczny kierowany był (i jest) przez ludzi o przynajmniej podwójnej zależności. Nie ma tu znaczenia nazwa kościoła. Czołówka nazwisk znanych ekumenistów (ze strony katolickiej wystarczy wspomnieć Czajkowskiego i Życińskiego) ma swoje teczki.
Jeśli więc komunistyczne służby miały bezpośredni wpływ na główne postacie ruchu ekumenicznego, rodzi się kolejne pytanie: komu i czemu on służy?
Z pewnością niszczy i osłabia wszystkie kościoły weń zaangażowane - wymusza odgórne kompromisy doktrynalne, rozwadnia przesłanie poszczególnych kościołów, osłabia gorliwość religijną i kieruje parę w przysłowiowy gwizdek - wierzący, zamiast zajmować się zdobywaniem dusz, upajają się nirwaną ekumenicznej "miłości i jedności". Chrześcijaństwo jawi się wobec niewierzącego świata jako miałka, pozbawiona wyrazu i przygarniająca wszystkich i wszystko religia.
W maju 2007 tak o tym pisałem: "W połowie dwudziestego wieku ten impet (ewangelizacyjny wśród katolików- PCh) zaczął powoli słabnąć. Jedną z głównych tego przyczyn była teologiczna nowinka - ekumenizm. Początkowo rozwijał się głównie w łonie kościołów protestanckich, ale szybko za sprawą takich kombinatorów, jak Roger Schutz (brat Roger), Billy Graham, Bill Bright, Chuck Colson, James Packer, Robert Schuller (by wymienić najbardziej znanych w polskich kręgach) przeniósł się na katolicyzm i prawosławie. Z tej strony już czekali przygotowani przez sowiecką agenturę towarzysze: Angelo Roncalli (Jan 23), Giovanni Montini (Paweł 6), Karol Wojtyła (JP2) oraz Aristokles Spyrou (Atenagoras I) i Sergiusz Simański (Aleksy I).
II sobór watykański, w którym jako obserwatorzy uczestniczyli także protestanci i prawosławni, otworzył drogę do zbudowania nowego "chrześcijaństwa" - religii świętego spokoju, tolerancji dla wszystkiego, pustych frazesów i ...zwierzchnictwa rzymskiego papieża. Ten kompromis udał się nie tylko dzięki agentom, ale i nieczystym intencjom każdej ze stron. Przykładowo katolicy chcieli zahamować ogromny odpływ swoich wiernych i zneutralizować rozmach misyjny ewangelikalnych protestantów (stąd proprotestanckie zmiany w niektórych zewnętrznych formach - liturgia w językach narodowych, kapłan przodem do wiernych itp.); ci z kolei liczyli na rozsadzenie rzymskiego kościoła od środka (stąd zaczęli uznawać go za kościół chrześcijański, licząc na różne formy wymiany i współpracy).
Zaistniałą sytuację dobrze opisuje stary dowcip o kompromisie pomiędzy przeciwstawnymi wartościami:
"Do lasu z jednej strony wchodzi głodny niedźwiedź, a z drugiej uzbrojony myśliwy szukający futra na zimę. Dochodzi do spotkania. Gdy już myśliwy ma pociągnąć za spust, niedźwiedź pojednawczo proponuje: "Po co się tak spieszyć, porozmawiajmy". Po niedługim czasie osiągają kompromis - miś jest syty, a biedny myśliwy ma ciepłe futro..."
Podobnie ma się sprawa z protestanckim świadectwem. Idąc na kolaborację z Rzymem, wprowadzili ogromne zamieszanie w swoich szeregach: "Jeśli katolicy to chrześcijanie, nie ma sensu głoszenie im ewangelii o zbawieniu, nie ma potrzeby gorliwie zabiegać o ich nawrócenie"; "Jeśli katolicy to nasi bracia wierzący trochę tylko inaczej, to nie można ich urażać ostrym podkreślaniem różnic i piętnowaniem niezgodności z Biblią ich wiary i praktyk" - trudno odmówić racji takim myślom, nieprawdaż? Jeszcze większe szkody wyrządzili jednak samym katolikom. Ci często spragnieni prawdy duchowej, acz skutecznie zwodzeni ludzie otrzymali zabójczy dla życia duchowego sygnał - "ci odmieńcy (protestanci) to jednak niewiele się od nas różnią - mają inne zwyczaje, ale wszyscy wierzymy przecież w tego samego Jezusa. Nie może nam więc grozić potępienie, jak to niektórzy z nich kiedyś mówili. Niech więc każdy pozostanie przy swojej tradycji, a różnicami niech zajmują się teolodzy."
I o to właśnie Rzymowi chodziło!
Prawda, że lisia strategia wnikania do wnętrza katolicyzmu przyniosła pewne rezultaty. Ruchy, takie jak Światło - Życie (oazowy) czy charyzmatyczny, inspirowane przez protestantów zmieniły życie i myślenie wielu młodych ludzi. Odkrywając prawdziwe chrześcijaństwo, całe wspólnoty odchodziły od katolicyzmu (przełom lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych). Ten jednak, mając ponad tysiącletnie doświadczenie w utrzymywaniu wewnętrznej dyscypliny, szybko oczyścił się z "herezji". Dziś ruch oazowy sprowadza się głównie do pięknych pieśni na kościelnych uroczystościach, a katoliccy zielonoświątkowcy (charyzmatycy) modlą się językami do ...Maryi. Zaszczepione jednak przeciw prawdzie o zbawieniu młode pokolenie katolików zna biblijną terminologię, ale podkłada pod nią stare katolickie kłamstwa. Przykładowo - katolik przedsoborowy (nieekumeniczny) wiedział, że na zbawienie trzeba sobie zasłużyć, a na wieść o tym, że jest ono za darmo, bo Jezus już całkowicie za nie zapłacił, reagował złością lub niedowierzaniem. Konfrontując dotychczasowe myślenie ze Słowem Boga, miał szanse zobaczyć swój błąd. Dzisiejszy zgodzi się łatwo, że zbawienie jest darem, ale zaraz dopowie, że trzeba sobie na nie zasłużyć... I tak mamy stare katolickie kłamstwo w protestanckim opakowaniu. Czy o to Wam chodziło, ekumeniczni kolaboranci?! Wyrwaliście podstępem z rzymskiego kręgu kilka tysięcy owiec, ale pozwoliliście uodpornić na prawdę ewangelii miliony! Tak kończy się poleganie na własnej mądrości i przebiegłości. Zapomnieliście o przestrodze Jezusa, by nie tylko być sprytnymi jak lisy, ale i NIEWINNYMI jak gołębie!!! Biada Wam.
Posoborowe katolicko-protestanckie "chrześcijaństwo" zatraciło swój wojowniczy charakter - z kim i o co walczyć, gdy wszyscy wierzą w tego samego Boga, gdy "miłość" jest najważniejsza, a o prawdzie nie warto dyskutować, bo może nas poróżnić? Kogo ratować przed potępieniem, gdy Bóg jest tak nieskończenie miłosierny, a wszyscy jesteśmy Jego dziećmi? Średniowieczny katolicyzm zniszczył serce chrześcijaństwa - ewangelię o darmowym zbawieniu. Pałeczkę Bożą przejął protestantyzm. Pułapka ekumenizmu dokonała jego kastracji." "Wykastrowane chrześcijaństwo" iPP 34, maj 2007
Samo osłabienie chrześcijaństwa jest jednak tylko celem pośrednim. Siła kontrolująca ekumenicznych TW (i spory orszak pomniejszych "pożytecznych idiotów", którzy w swej prostocie serca i ograniczoności rozumu rzeczywiście wierzą w idee ekumeniczne) patrzy dużo dalej i stawia sobie ambitny CEL:

Główny cel ogólnoświatowy
Świat szybko zmierza w kierunku "globalnej wioski". Wszystko się jednoczy i unifikuje zgodnie z popularnym hasłem znanego demokraty "Ein Reich, ein Volk, ein Führer". Jakie zadania stoją przed religiami? Po pierwsze, nie przeszkadzać - nie mówić ludziom o nadchodzącym niebezpieczeństwie i utwierdzać ich w wierze, że oto nastają wytęsknione od stuleci "pokój i bezpieczeństwo" (1 Tes. 5:3) dla mieszkańców całej ziemi. Po drugie, czynnie zaangażować się w budowę globalnej religii. Po co rząd światowy ma się dogadywać z setkami czy tysiącami kościołów i religii? Czy nie prościej zebrać to towarzystwo do kupy, wyznaczyć im jakiegoś kapo (całkowicie przypadkowo akurat z Rzymu...) i z nim załatwiać interesy? Ekumenizm to nic innego jak właśnie realizacja tego celu. A czyj to cel? Tego chyba nie muszę w tym Gronie dodawać.
Agentura w kościołach protestanckich będzie działać wedle powyższego schematu - ma utrzymywać wierzących w politycznej ignorancji i jednocześnie stopniowo podprowadzać ich do uznania papieża za "przywódcę wszystkich chrześcijan". "Lustracja pastorów", iPP, grudzień 2007

Czy dziś sytuacja się zmieniła? Po pierwsze, wiemy więcej - stąd trudniej o wymówki. Zmniejszyło się dzięki temu grono kościołów i chrześcijan ewangelicznych łatwowiernie zaangażowanych w ekumeniczny pakt z diabłem. Równolegle rozpoczęły się jednak delikatne naciski i szykany ze strony władz na środowiska antyekumeniczne. Nie będę przypominał naszych kłopotów z MSWiA czy MF, ale przytoczę przykład z drugiego końca Polski. Prężny w swoim środowisku kościół (luźno tylko z nami współpracujący) cieszący się dotychczas przychylnością władz lokalnych... nagle ją stracił. Corocznie organizował popularne festiwale kultury chrześcijańskiej, korzystając z gościny Domu Kultury - w bieżącym roku jest to już niemożliwe... Oczywiście może to tylko przypadek, ale trzeba przygotować się na kolejne ukryte ciosy.
Na koniec pozwolę sobie przypomnieć wezwanie sprzed dwóch lat:

Spieszmy się!
Służby mają w naszych szeregach nie tylko agentów z komunistycznych czasów. Zdążyli namaścić ich następców (dziwny przypadek - dziadek współpracował tajnie, a wnuk prowadzi dalej jeden z większych kościołów w Warszawie i na zawołanie lewactwa reprezentuje "protestantów" w już oficjalnym wspieraniu wrogich Kościołowi celów) lub wypromować nowych, którzy działają na wpół jawnie. Tacy właśnie ludzie przyczynili się między innymi do powstrzymania rejestracji nowych kościołów, podwyższając barierę członkostwa z 15 do... 100 osób. Komu to służy? Oczywiście dużym wyznaniom. Teraz droga do powstania samodzielnego kościoła/zboru została praktycznie zamknięta. I co? Nowe wspólnoty, chcąc mieć osobowość prawną, muszą zapisywać się do większych wyznań, a tam... w przywództwie mamy już uplasowaną agenturę. Jakie to genialnie proste!
Drugim sposobem walki z niezależnymi biblijnymi kościołami jest propaganda antysekciarska. Nie tylko państwo i katolicyzm głośno podbijają ten bębenek ogólnonarodowej fobii, ale Włodzimierz Tasak, pastor baptystów i redaktor naczelny "Słowa Prawdy" (oficjalnego organu Kościoła Chrześcijan Baptystów), miał czelność napisać tak:
"Następnie pojawił się wniosek jednego ze zborów o wystąpieniu [KChB] z Polskiej Rady Ekumenicznej [...] I w tym momencie zrobiło się naprawdę groźnie, bo w wyniku przegłosowania tej idei groziło nam stoczenie się Kościoła do poziomu sekty (...)" "Słowo Prawdy", listopad 2001.
Szturmowcy ekumenicznego postępu nie mają już żadnych zahamowań (a powyższy tekst ukazał się sześć lat temu!) - biblijne kościoły, które wiernie stoją przy Jezusie i nie dają się zapędzić do ekumenicznych kołchozów, z pogardą nazywają sektami! (...)
Na placu boju pozostaną więc niedługo tylko stosunkowo niewielkie lokalne wspólnoty niezależne. Jeśli wierzący w dużych kościołach ewangelicznych nie przebudzą się z letargu, by usunąć spośród siebie zdrajców i ignorantów, jeśli świadomi niebezpieczeństw pastorzy i starsi dalej będą tolerować ekumenistów i nie będą z nimi walczyć otwarcie i bez pardonu, prawdziwy kościół zostanie niebawem zmuszony do działania w podziemiu. Prześladowanie "wrogów ludu" i "zaplutych karłów reakcji" będzie wtedy obywatelską powinnością..." Lustracja pastorów, iPP, grudzień 2007

Paweł Chojecki

kontakt email: knp@knp.lublin.pl Trzymasz w ręku gazetę niezwykłą. Już sam tytuł "idź POD PRĄD" sugeruje, że na naszych łamach spotkasz się z poglądami stojącymi w konflikcie z powszechnie lansowanymi opiniami. Najważniejsze jest jednak to, że pragniemy opisywać rzeczywistość nie z perspektywy teologii, dogmatów czy zmiennych nauk kościołów, lecz w oparciu o Słowo Boga, Biblię. Co więcej, uważamy, że Bóg wyposażył Cię we wszystko, abyś samodzielnie mógł ocenić, czy nasze wnioski rzeczywiście z niej wypływają. Bóg nie skierował Pisma Świętego do kasty kapłanów czy profesorów teologii. On napisał je jako list skierowany bezpośrednio do Ciebie! Od wielu lat w naszej Ojczyźnie pojęcia: chrześcijanin, chrześcijański mocno się zdyskredytowały. Stało się tak głównie "dzięki" zastępom faryzeuszy religijnych ochoczo określających się tymi wielce zobowiązującymi tytułami. Naszą ambicją jest przyczynienie się do tego, by słowo chrześcijanin - czyli "należący do Chrystusa" - odzyskało w Polsce należny mu blask!

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Rozmaitości