wqbit wqbit
1612
BLOG

Historyczność wypędzenia kupców ze Świątyni

wqbit wqbit Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

 

 

Dla Izraela Świątynia była wszystkim: nie tylko na płaszczyźnie religijnej, ale także społecznej i gospodarczej. Wystarczy przypomnieć, że gdy została ukończona w 64 r., sześć lat zaledwie przed zburzeniem, bez pracy pozostało 18000 robotników. Dla mieszkańców Jerozolimy to miejsce spełniało, poza wzywaniem Wiecznego i składaniem mu ofiar, funkcje agory z miast greckich, forum rzymskich czy chrześcijańskich rynków.

Interesujący jest historyczny wymiar gniewnej reakcji Jezusa na wybitnie komercyjny aspekt działania Świątyni. On, jako prawowity Żyd, nauczył się szacunku, jak nie miłości, do tego miejsca: Jego rodzice na święto Paschy chodzili co roku do Jerozolimy. On sam jako niemowlę został zaniesiony do tego miejsca dla oczyszczenia matki po porodzie, w wieku 12 lat został po 3 dniach odnaleziony jak siedział między nauczycielami. Jezus bez sprzeciwu płacił podatek jak każdy dorosły w Izraelu, a po uzdrowieniu trędowatego napomniał go aby poszedł i pokazał się arcykapłanowi i złożył przewidzianą prze Mojżesza ofiarę na świadectwo oczyszczenia. Jego miłość do tego miejsca była tak wielka, że mówił „Gorliwość o Twój dom pochłonie Mnie” (J 2,18).

Postawa Jezusa jest ważnym znakiem historyczności, ponieważ gdyby odrzucił Świątynię i jej obrzędy na pewno nie zostałoby to pominięte milczeniem, albowiem „wymagał” tego interes rodzącego się Kościoła, prześladowanego właśnie przez kastę kapłańską ściśle związaną ze Świątynią. Esseńczycy na przykład oderwali się od Świątyni, okazywali jej oziębłość i obojętność i min. w tym różnili się od Nazarejczyka i jego nauki. Nie tak postępuje Jezus, który co prawda prorokował, że z tej góry nie pozostanie kamień na kamieniu, ale mówił to z wielkim bólem.

Wziąwszy to pod uwagę nie dziwi Jego reakcja gdy po rozpoczęciu działalności publicznej udał się do Świątyni, albowiem zbliżała się pora Paschy żydowskiej. W świątyni napotkał tych co sprzedawali woły, baranki i gołębie oraz siedzących za stołami bankierów (J 2,13n). Kiedy przybywszy do stolicy wszedł na teren świątyni, ujrzał sceny zwykłe w takich okazjach. Dziedziniec zewnętrzny (pogan) wyglądał po prostu stajnia cuchnąca gnojem; rozbrzmiewał w nim ryk wołów, beczenie owiec, wrzaski (a zapewne i wyzwiska jak to przy transakcjach) kupców i bankierów. Wszystko to na pewno nie przypominało przedsionka domu, w którym mieszkał niewidzialny Bóg Izraela. Dziedziniec pogan był najludniejszą częścią świątyni. Ten olbrzymi plac (nieregularny czworobok zbliżony do prostokąta o bokach długości około 350m i szerokości 225m w węższej części i 250 m w szerszej) zamknięty czterema portykami (Królewskim, Salomona – 162 potężne kolumny, Zachodnim oraz Północnym) był ulubionym miejscem handlowym i miejscem spotkań ludności Jerozolimy. W czasie Paschy ścisk na owym dziedzińcu stawał się olbrzymi.

Szerzej epizod ten opisuje w swojej Ewangelii Jan, który pisze po 70 r, a więc po katastrofie zniszczenia Jerozolimy. Pisze jak ktoś, kto dobrze znał Świątynię z okresu jej wspaniałości. Po 70 r. ustały wszystkie ofiary, a Jan dobrze wie, że mogły być składane z trzech rodzajów zwierząt (wołów, baranów, gołębi), wie, że handel uprawiany był nie poza, lecz wewnątrz świętych murów, na tzw. dziedzińcu pogan, że dziesięcina dla Świątyni wymagała kantorów wymiany. Jedynie Żyd sprzed 70 r. mógł, bowiem wiedzieć, że skarbiec świątyni przyjmował tylko jedną monetę, tę bez obrazów istot żywych, wybitą w wielkim centrum handlowym Tyru i wreszcie tylko Jan używa określenia „siedzący za stołami”, on rzeczywiście bankierów tam za nimi widział.

Znamy reakcję Jezusa który widział te sceny już od dzieciństwa, ale prowadził życie ukryte, teraz natomiast powinien działać jako Ten mający władzę (Mk 1,22).

Sporządziwszy sobie bicze ze sznurków, powypędzał wszystkich ze świątyni”. Jan przekazuje kolejny dowód historyczności, ponieważ używa określenia greckiego „ta schoinia”, które poza ogólnym znaczeniem powrozu (wykonanego z sitowia), mają znaczenie uzdy, lassa do zakładania na szyje dużych zwierząt. Oto gdzie Jezus znalazł te sznurki do sporządzenia bicza, który nie mógł być cienki, biorąc pod uwagę jego użycie i spowodowane skutki. Chodziło o uzdy zabrane zwierzętom, bo w tym miejscu już od bardzo dawna, choć w sposób bezprawny, znajdowały się specjalne stanowiska do przetrzymywania zwierząt, ewentualnie mogły to być uprzęże na sprzedaż oferowane wśród wielu innych przedmiotów na dziedzińcu (też bezprawnie). Wówczas sporządziwszy sobie bicz ze sznurków, powypędzał wszystkich ze świątyni, także baranki i woły, porozrzucał monety bankierów a stoły powywracał. Do tych zaś, którzy sprzedawali gołębie rzekł: weźcie to stąd, a nie róbcie z domu Ojca mego targowiska” (J 2,15). Jan jest bardzo dokładny w informowaniu nas, rzeczywiście działanie Jezusa dokonywało się w trzech następujących po sobie fazach, zgodnie z rozmieszczeniem porządkującym handel w Świątyni (woły i baranki wytwarzające mierzwę zajmowały oddzielny sektor).

Ewangelista Marek dorzuca szczegół, że po wypędzeniu kupców nie pozwolił, aby kto przeniósł sprzęt, jaki przez Świątynię” (Mk 11,16). Za tym sprzęt stoi greckie skeuos - bagaże, sprzęty domowe, rzeczy ciężkie i zajmujące dużo miejsca. To kolejny kapitalny znak autentyczności opowiadania, ponieważ mur Świątyni barykadował miasto na przestrzeni około półkilometrowej, wciskając się w gęsto zamieszkałą przestrzeń za zachodzie miasta i w strefie doliny Cedronu i Góry Oliwnej. Naturalnie niosący dla uniknięcia długiego okrążania ogromnego kompleksu korzystali z wygodnych wejść szerokimi schodami. Oczywiście administracja Świątyni wydała zarządzenie zabraniające tego procederu, ale za drobną opłatą oczywiście przymykała na to oko.

Krytycy uznali epizod z wypędzeniem kupców za całkowicie zmyślony, ponieważ nie mogli zgodzić się z tym, że Jezus natychmiast nie poniósłby bardzo nieprzyjemnych konsekwencji. To fakt, że kapłańska administracja świątyni dysponowała liczną i skuteczną policją, która zajmowała się utrzymaniem porządku. Dlaczego więc nie interweniowała? Oczywiście, dlatego, że mogła działać tylko na rozkaz kapłanów, którym bardziej odpowiadało pozostawić sprawę w spokoju: Czuli, bowiem lęk przed Nim, gdyż cały tłum był zachwycony jego nauką (Mk 11,18)

Jeżeli więc kasta kapłańska na razie daje spokój to dlatego, ze ten nieznośny prowokator miał rację, a oni ciągnęli niemałe zyski z nieoficjalnych ale lukratywnych zezwoleń na handel. A więc ten fanatyk, który wg specjalistów powinien natychmiast być aresztowany w rzeczywistości nie mógł być aresztowany, bo prawo (i to napisane przez samych kapłanów, zabraniające handlu w Świątyni) było po Jego stronie.

W tekście ewangelicznym jest jeszcze jedna subtelność odnośnie do tego epizodu: Natychmiast po wypędzeniu następuje zdanie: W odpowiedzi na to Żydzi rzekli do Niego: Jakim znakiem się wykażesz wobec nas, skoro takie rzeczy czynisz? Nie wysyłają przeciwko niemu uzbrojonych straży za dokonanie czynu, tylko stawiają Mu pytanie, jakie ma uprawnienia. A więc nie jest kwestionowana słuszność wypędzenia, ale uprawnienia. Innymi słowy kasta kapłańska popełniająca grzech laksyzmu, wie, że nie jest w zgodzie z prorokami, ale upominać ich może ktoś, kto udowodni, że ma religijne posłannictwo.

 

 

wqbit
O mnie wqbit

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura