4 Wszakże ci, którzy żyli w rozproszeniu, szli z miejsca na miejsce, głosząc słowo. 5 A Filip, zaszedłszy do miasta Samarii, głosił im Chrystusa. 6 (Dz. 8,4-6)
Nie wiadomo, dokąd skierowali się inni helleniści po śmierci Szczepana Łukasz bowiem ani słowem nie wspominając o pozostałych diakonach opisał jedynie w zarysie działalność Filipa w Samarii. Powodem tego był bezpośredni kontakt autora Dziejów z Filipem, u którego zamieszkał nawet wraz z Pawłem w zakończeniu trzeciej podróży Apostoła (Dz 21,7-14). Filip przybył „do miasta" Samarii, przez co rozumieć należy nie jakiekolwiek miasto tej prowincji, ale jej stolicę, tj. Samarię—Sebaste.
Herod Wielki po otrzymaniu Samarii od Augusta w roku 30 przed Chr. odbudował ją tak, że uczynił z niej właściwie nowe miasto, grecką polis ze stadionem, teatrem, agorą, świątyniami itp. Monumentalna brama z dwiema wieżami otwierała drogę na wspaniały bulwar kolumnowy 1700 m długi. Ze świątyń ogólną uwagę zwracała świątynia Augusta, obok której znajdowała się świątynia Kore i Dioskurów, jak na to symbole wotywne wskazują. Wszystko to razem sprawiało wrażenie niezwykłe i miało świadczyć o wdzięczności Heroda dla Augusta, na którego cześć sama nazwa miasta została zmieniona na Sebaste (z domyślnym polis) od Sebastos, greckiego odpowiednika Augustus. Józef Flawiusz wspomina o tym krótko, ale wymownie:
„Albowiem w ziemi samarytańskiej otoczywszy jedno z miast prześlicznym murem długości około dwudziestu stajań, osadził tam około sześć tysięcy mieszkańców, przydzielił im najżyźniejszą ziemię, w samym środku miasta wzniósł potężną świątynię, otoczoną dziedzińcem mającym obwodu trzy i pół stajania i miastu na cześć Cezara dał nazwę Sebaste. Mieszkańcom zaś tego miasta nadał znakomitą ustawę"
Czy to ma jednak znaczyć, że dawna nazwa w jednej chwili uległa zapomnieniu, tak, że pisząc o Samarii Łukasz miał na względzie jedynie prowincję tej nazwy, a nie miasto? Oczywiście, nie. Mógł sobie Herod Wielki nazwać nowe miasto Sebaste, a jego poddani przez długie jeszcze lata oznaczali je dawnym imieniem. I nawet sam Józef Flawiusz opisujący je z takim entuzjazmem łączy dawną jego nazwę z nową: èn Samareia te kledeise Sebaste.
Po przybyciu do Samarii Filip głosił Ewangelię jej mieszkańcom składającym się głównie z Greków i Samarytan. Ci ostatni, jeśli nawet ulegali wpływom hellenistycznym, legitymowali się monoteizmem i niejasnym oczekiwaniem Mesjasza.
I rzesze chętnie i zgodnie skłaniały się do tego, co im powiadał Filip, słuchając go i widząc cuda, które czynił. 7 Duchy nieczyste bowiem z wielu tych, którzy je mieli, wychodziły wołając głosem wielkim; wielu też sparaliżowanych i chromych odzyskiwało zdrowie. 8 Toteż wielka radość zapanowała w tym mieście.
9 A mąż pewien, imieniem Szymon, który dotychczas zajmował się czarnoksięstwem, zwodził lud Samarii i podawał się za kogoś wielkiego. 101 szli za nim wszyscy, wielcy i mali mówiąc: Ten jest ową wielką mocą Bożą. 11 A szli za nim dlatego, że od dłuższego już czasu omamił ich był czarnoksięstwem swoim. 12 Gdy tedy uwierzyli Filipowi głoszącemu Ewangelię o Królestwie Bożym i imieniu Jezusa Chrystusa, zarówno mężczyźni, jak i niewiasty przyjmowali chrzest. 13 Sam Szymon także uwierzył, a skoro przyjął chrzest, całym sercem przystał do Filipa. A widząc znaki i cuda wielkie, które się działy, zdumiewał się wielce.
Właśnie takim ukazały Sebaste badania archeologiczne prowadzone w latach 1908— 1910 z ramienia Harvard University (G. A. Reisner, C. S. Fisher, D. G. Lyon) oraz w latach 1931—1935 przez połączoną ekipę (Joint Expedition) Uniwersytetu w Harvard, Hebrajskiego Uniwersytetu w Jerozolimie, Palestine Exploration Fund, Akademię Brytyjską i Archeologiczną Szkołę Angielską w Jerozolimie. Całością badań w tym drugim etapie w trzech kolejnych kampaniach kierował J. W. Crowfoot. Wśród licznych pomników przeszłości odkryto tam w roku 1932 świątynię Kore i Dioskurów. Jest to bardzo znamienne nie tylko ze względu na hellenistyczny charakter miasta, ale również ze względu na mistagogiczny charakter tego kultu. Ponadto Kore samarytańską (podobnie jak Artemidę w Efezie) nazywano: Wielką (megale), a o Szymonie Magu mówiono w Samarii, że: „Ten jest ową wielką (megale) mocą Bożą" (w. 10).
Wszyscy ulegali przede wszystkim wpływowi Szymona Maga, mistagoga czy hierofanty miejscowej świątyni Kore i Dioskurów. Na przybycie Filipa i jego nauczanie nie patrzał on łaskawym okiem, ale uwagę jego zwracały przede wszystkim cuda nauczaniu temu towarzyszące, które i na ludności miejscowej wywierały wielkie wrażenie. A dotyczyły one uzdrowień i uwolnień od duchów nieczystych. Głównym przedmiotem nauczania Filipa było Królestwo Boże i Osoba Chrystusa).
SZYMON MAG
Skąpe wiadomości o Szymonie podane przez Łukasza w Dziejach wzbogacają w sposób zupełnie wyjątkowy pisarze chrześcijańscy, zajmujący się wykazem wczesnych herezji z gnostycyzmem włącznie: Hipolit, Ireneusz, Epifaniusz i in. Ale na pierwszym miejscu wymienić trzeba świadectwo Justyna, tym cenniejsze, że Justyn urodził się we Flavia Neapolis u stóp Garizim, w pobliżu dawnego Sychem, co jego świadectwu nadaje wartość zgoła wyjątkową. Otóż Szymonowi poświęcił on wiele uwagi, i to nie nawiązując bynajmniej do Dziejów Apostolskich, ale relacjonując jedynie o stanie religijnym Samarii za jego czasów. Zdaniem Justyna Szymon urodził się w Gitton, mieścinie leżącej w pobliżu Samarii. Za czasów Klaudiusza przybył on do Rzymu w towarzystwie kobiety imieniem Helena, dawniejszej nierządnicy z Tyru. Szymona zajmującego się magią (dunameis magikas poiesas). Samarytanie uważali za boga, a towarzyszącą mu kobietę za jego „ideę pierwotną" (proten ennoian), co doprowadziło do powstania simonianizmu, na wpół gnostyckiej religii istniejącej w Samarii za czasów Justyna.. Za czasów Orygenesa garstka jego zwolenników istniała jeszcze w Palestynie, a wkrótce potem wszelki słuch o nich zaginął.
Samo zetknięcie Szymona z chrześcijaństwem w okolicznościach opisanych przez Dzieje Apostolskie odbyło się ono w mieście Samarii, w którym Szymon zajmował się czarnoksięstwem, co należy pojmować w sensie naówczas znanym: czarnoksiężnika i astrologa jednocześnie. Zapewniało mu to nie tylko posłuch wśród mieszkańców Samarii, ale w środowisku tak skłonnym do ulegania wszelkiego rodzaju szarlatanom wyniosło go do rzędu bóstw, którego towarzysząca mu Helena w myśl tendencji gnostyckich była jedynie emanacją. Justyn znał te poglądy i zreferował je wiernie. Ważne jest wszakże to, co Justyn, a także i inni pisarze starożytni mówią o towarzyszce Szymona, Helenie. Helena jest, bowiem identyczną z Selene, znaną i w Tyrze boginią księżyca, a siostrą Dioskurów. I właśnie, dlatego Kore samarytańska czczona była wraz z Dioskurami w świątyni odkrytej przez J. W. Crowfoota. Jej emblematy zresztą niedwuznacznie wskazują, że uważano ją za boginię księżyca, a w takim razie świątynia poświęcona była triadzie: Helenie-Kore i Dioskurom.
Starohomerycki mit o Helenie Trojańskiej ulegał często różnym przekształceniom. W Egipcie doszło do identyfikacji Heleny z Izydą, a w Syrii z Asztartą. W Tyrze, skąd zdaniem Justyna pochodziła towarzyszka Szymona, kult Selene-Asztarte był szeroko znany, co może wskazywać na pewne afiliacje między Tyrem a Samarią. Szymon w tej interpretacji stał się „wielką mocą Bożą" (e dunamis tou Theo e kalomene megale).
Helena to jego Ennoia, niby Atena rodząca się z głowy Zeusa. Za jej pośrednictwem zostali stworzeni aniołowie i archaniołowie, których dziełem z kolei jest świat. A gdy zapłonęli do niej miłością, chroniąc się przed nimi Helena zmieniała postać wcielając się w coraz to inne osoby. Towarzyszka Szymona była właśnie jej wcieleniem i dlatego w simonianizmie czczona była jako bogini
W mieście takim, jak Samaria, nadawało mu (Szymonowi Magowi) to znaczenie niezwykłe, a cóż dopiero, jeśli ponadto zajmował się tak modną na Wschodzie astrologią związaną tradycyjnie z owymi mędrcami, którzy istnieli w iranizmie już przed Zaratustra i jako Magowie wpływali na bieg wydarzeń. Praktyki astrologiczne od ich imienia zyskały swoją nazwę i widocznie Szymon znany był jako astrolog, jeśli Łukasz pisze o nim, że zajmował się czarnoksięstwem (w. 9) .
Pod wpływem odkrycia świątyni Kore-Dioskurów w Samarii znany archeolog H. L. Vincent wystąpił z twierdzeniem, że Szymona niesłusznie uważano za symbol czarnoksięstwa, ojca wszelkich herezji, jednym słowem za postać odrażającą, jako uosobienie magii i przewrotności. Był to po prostu kapłan świątyni Heleny-Kore w Samarii, kapłan dość zuchwały, jeśli wykorzystując swe wpływy nie cofnął się przed przypisywaniem sobie atrybutów bożych. To właśnie ma na względzie Łukasz, gdy pisze o nim, że „podawał się za kogoś wielkiego lub że zwał się „wielką mocą Bożą" (8, 9-10). L. Cerfaux taką charakterystykę uważa za zbyt łagodną. Ostatecznie bowiem na magii opierał się cały wpływ Szymona. Działalność Filipa interesuje go nie ze względu na treść głoszonej przez niego nauki, ale ze względu na „znaki i cuda wielkie". A i później usiłuje kupić od Piotra (w. 19), uważając ją za nie znaną sobie sztukę magiczną.
Toteż nie wykluczając, że Szymon był nawet kapłanem świątyni Heleny-Kore w Samarii, L. Cerfaux słusznie uważa, że miał on w sobie więcej z maga niż nawet z pogańskiego kapłana.
14 A Apostołowie, którzy byli w Jerozolimie, usłyszawszy, że Samaria przyjęła słowo Boże, wysłali do nich Piotra i Jana. 15 Ci po swym przybyciu modlili się za nimi, aby przyjęli Ducha Świętego. 16 Na nikogo z nich bowiem jeszcze nie zstąpił, ale ochrzczeni byli tylko w imię Pana Jezusa. 17 Wtedy wkładali na nich ręce i otrzymywali Ducha Świętego.
Nauczanie o Chrystusie, zwłaszcza w środowisku samarytańskim, mogło liczyć na zrozumienie. I oni przecież oczekiwali na przyjście Mesjasza, którego w sposób ogólnikowy nazywali Taheb, tj. „Ten, który wraca". Ale zarówno ich, jak i pozostałych mieszkańców miasta z Szymonem Magiem na czele uderzały przede wszystkim cuda skłaniające ich do przyjęcia nowej religii. Filip udzielał chrztu beż różnicy: mężczyznom i niewiastom. Ochrzcił też na jego prośbę i Szymona Maga, który nie przestał dziwić się wszystkiemu, co widział.
Skoro tylko o wydarzeniach w Samarii (tym razem pojmować trzeba to wyrażenie w znaczeniu prowincji) dowiedzieli się Apostołowie w Jerozolimie, natychmiast wysłali tam Piotra i Jana. „Wysłanie" Piotra w niczym nie podważa jego najwyższej godności w Kościele, i rozumieć to należy w tym samym znaczeniu, w jakim Żydzi „wysłali" najwyższego kapłana Izmaela do Rzymu (Antią20, 8, 11), chociaż był ich zwierzchnikiem religijnym o dużych wpływach politycznych.
Po przybyciu do Samarii Apostołowie zastali chrześcijan ochrzczonych już przez Filipa, który odtąd niknie z opisu i Łukasz w związku z misją w Samarii nie ma o nim już nic do powiedzenia. Ale ochrzczeni nie otrzymali jeszcze darów Ducha Świętego — i właśnie to, oprócz roztoczenia opieki nad nowo nawróconymi przez Kościół macierzysty, było głównym zadaniem Apostołów. „Modlili się — tedy — za nimi" (w. 15), „wkładali na nich ręce i otrzymywali Ducha Świętego" (w. 17).
Dwa elementy: modlitwa i wkładanie rąk stanowią znak zewnętrzny (signum externum), który wraz z użyciem odpowiedniej, ale nie podanej przez Łukasza formuły sprawiał, że ochrzczeni otrzymywali Ducha Świętego. Jest to zatem odrębny od chrztu ryt jako znak specjalnej łaski, oznaczonej tu nazwą Ducha Świętego. Innymi słowy, chodzi o sakrament bierzmowania udzielany tylko przez samych Apostołów. Często łączono go ze chrztem, gdy ten udzielany był przez Apostołów, ale od początku chrzest wyodrębniano od bierzmowania, gdy udzielali go nie--Apostołowie, jak w danym wypadku Filip, zastrzegając wyłącznie dla Apostołów umacnianie ochrzczonych Duchem Świętym. Taki jest bowiem sens tego rytu, którego elementem istotnym było włożenie rąk, przez co ochrzczeni otrzymywali Ducha Świętego (8, 17; 19,6). Nauczanie chrześcijańskie już od początku miało za przedmiot podanie wiadomości dotyczących nie tylko chrztu, ale i „wkładania rąk", jak pisze w Liście do Hebrajczyków (6,2), tj. bierzmowania. Dopiero po bierzmowaniu chrześcijanin stawał się „umocniony" i zdolny do dawania świadectwa Chrystusowi (Dz 1,8)
18 Gdy zaś ujrzał Szymon, że przez wkładanie rąk Apostołów otrzymuje się Ducha Świętego, przyniósł im pieniądze 19 mówiąc: Dajcie i mnie taką władzę, aby każdy, na kogo włożę ręce, otrzymał Ducha Świętego. Ale Piotr rzekł do niego: 20 Pieniądze twoje niech idą z tobą na zatracenie, iżeś sądził, że dar Boży za pieniądze może być nabyty. 21 Nie ma dla ciebie cząstki ani żadnego udziału W tej nauce, bo serce twoje nie jest prawe przed Bogiem. 22 Czyń zatem pokutę, abyś porzucił nieprawość twoją i błagaj Pana, a może będzie ci odpuszczone to pragnienie serca twego. 23 Widzę, bowiem, żeś żółcią zgorzkniałą i w więzach nieprawości. 24 A odpowiadając Szymon rzekł Módlcie się wy za mną do Pana, aby nic z tego, coście mówili, nie przyszło na mnie. 25 A gdy dali świadectwo słowu Pańskiemu i opowiedzieli je, wrócili do Jerozolimy, głosząc Ewangelię także w wielu wioskach samarytańskich.
Udzielaniu Ducha Świętego towarzyszyły widocznie objawy zewnętrzne, jako dary charyzmatyczne znane w pierwotnym chrześcijaństwie, skoro Łukasz mógł się wyrazić: „Gdy zaś ujrzał Szymon (idon de o Simon), że przez wkładanie rąk Apostołów otrzymuje się Ducha Świętego..." (w. 18). Pozorny chrześcijanin zapragnął nabyć ową éksousian, która takie wywoływała skutki. Kodeks D precyzuje sytuację i zachowanie się Szymona: A odpowiadając Szymon rzekł Módlcie się wy za mną do Pana, aby nic z tego, coście mówili, nie przyszło na mnie co powiedziawszy wybuchnął płaczem i nie przestawał płakać.
Później jednak, gdy zgromiony przez Piotra, cofnął się niejako w swym dążeniu, uczynił to jedynie z obawy, aby nie dotknęło go jakieś nieszczęście sprowadzone przez tych dziwnych ludzi, których niezwykłą władzę podziwiał. Pozostał do końca szukającym nowych formuł magicznych szarlatanem, a odepchnięty przez chrześcijaństwo działał nadal w Samarii zwodząc swych zwolenników. Jego imieniem nazwie chrześcijaństwo nabywanie za pieniądze stanowisk kościelnych i związanej z tym władzy duchownej (symonia).
Po wypełnieniu swej misji Piotr i Jan wrócili do Jerozolimy nauczając w wielu innych osiedlach samarytańskich. Była to pierwsza misja chrześcijańska poza granicami Judei, dzieło hellenisty zatwierdzone przez kościół jerozolimski
Inne tematy w dziale Kultura