Imrahil Imrahil
2878
BLOG

Mit trójpodziału władzy

Imrahil Imrahil Polityka Obserwuj notkę 2

Istotą europejskiego – tzn. francuskiego – oświecenia, było to, że Francuzi bezmyślnie kopiowali myśl angielskie nierozumiejąc ich do końca. Tak oto dość rozsądny prąd umysłowy, jakim było oświecenie na Wyspach Locke’a czy Hume’a czy w Niemczech Leibniza i Kanta, piórem Woltera i Rousseau zamienił się w aberracje zakończoną ludobójstwem i europejską wojną.

Na podobnym nieporozumieniu oparta jest koncepcja trójpodziału władzy, nie wiadomo dlaczego uczyniona dogmatem współczesnego państwa (nota bene podobnie jak dogmatem takim stał się demokratyczny ustrój).

Monteskiusz tworząc swoją koncepcję opierał się na modelu ustrojowym Anglii po Chwalebnej Rewolucji. Rzecz w tym – i to nie jest niczym odkrywczym – że systemu angielskiego nie zrozumiał. W Anglii bowiem istotnie wyróżniano podział władz, jednak nie na ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą, lecz na ustawodawczą, wykonawczą i władzę stosunków zagranicznych. Sądownictwo uważano za jeden z elementów wykonywania władzy. Już sam ten przykład pokazuje, iż ów Monteskiuszowski podział władz nie jest jedynym możliwym rozwiązaniem, a z pewnością nie jest dogmatem czy filarem. Kilkadziesiąt lat po Monteskiuszu, Beniamin Constant celnie zauważył, iż władzy głowy państwa nie da się ująć w ramy trójpodziału władz i lokuje się ona na zewnątrz tego systemu, jako „władza moderująca”. Podobnie nie da się do tego systemu wpasować władzy komunalnej (samorządowej). Także rozwiązana polityczne epoki – przede wszystkim Karta Konstytucyjna z 1814 r. nie wyrażały zasady trójpodziału władzy.

W Polsce model Monteskiuszowski uważany jest za rzecz oczywistą i podstawową, do tego stopnia, iż głównym zarzutem wobec Konstytucji Kwietniowej staje się właśnie to, iż z tym trójpodziałem zrywa. Czy jednak zadekretowany w art. 10 Konstytucji RP podział władz rzeczywiście istnieje? Otóż należy stwierdzić, iż wbrew intencjom polskiego ustrojodawcy litera prawa nie ma mocy zmienia rzeczywistości i art. 10 nie czyni z polskiego ustroju systemu opartego na trójpodziale władzy. Zresztą, nie czyni tego zapewne żadna konstytucja – bo nie może.

Wyróżnienie władzy wykonawcza, spoczywającej w rękach rządu nie budzi większych wątpliwości. Co prawda rząd ma uprawnienia prawodawcze (rozporządzenia), jednak – jako ze mogą być wydawane jedynie na podstawie i w granicach upoważnienia ustawowego (uwaga dla publicystów: dlatego rząd nie może rządzić rozporządzeniami zamiast ustaw!). Jeżeli jednak spojrzymy na Prezydenta, to uświadomimy sobie, iż ulokowanie go w ramach władzy wykonawczej jest próbą nagięcia rzeczywistości do wymogów abstrakcyjnej teorii. Kompetencje prezydenta w zakresie władzy wykonawczej są bowiem nikłe. Co prawda powołuje on Prezesa Rady Ministrów, jednak w praktyce czyni to nie zgodnie ze swoim uznaniem, lecz wedle życzenia większości parlamentarnej. Mianuje i odwołuje ministrów, ale tylko na wniosek premiera. Może więc teoretycznie odmówić, ale nie może narzucić swojego kandydata. Kompetencje w zakresie polityki zagranicznej i obronnej Prezydenta są czysto symboliczne i nie przekładają się na jakiekolwiek konkretne uprawnienia poza uprawnieniami nominacyjnymi. Jaką więc władzę Prezydent wykonuje i w czym się to wykonywanie przejmuje?

Paradoksalnie, większe realnie kompetencje ma Prezydent w sferze ustawodawczej, skoro przysługuje mu weto (relikt czasów, gdy głowa państwa była częścią parlamentu albo – mówiąc z polska – „stanów sejmujących”) oraz – w określonych sytuacjach – prawo do wydawania rozporządzeń z mocą ustawy. Również i w sferze sądowniczej uprawnienia prezydenta nie są małe, skoro mianuje on sędziów, prezesów Sądu Najwyższego, Naczelnego Sądu Administracyjnego i Trybunału Konstytucyjnego oraz przysługuje mu niczym nieskrępowane prawo łaski (dzięki czemu ma uprawnienie do modyfikowania wyroków sądowych).

Prezydent w polskim systemie dzierży więc nie tylko (a nawet chyba nie przede wszystkim) władzę wykonawczą. Idealnie natomiast pasuje do jego pozycji termin „władza moderująca”. Pozycja głowy państwa znajduje się bowiem ponad innymi władzami i ingeruje w sfery działania nich wszystkich.

Również pozycja parlamentu w Polsce – jak w innych krajach o systemach parlamentarnych – daleko wykroczyła poza kompetencje prawodawcze. System, w którym rząd jest emanacją większości parlamentarnej i w pełni od parlamentu zależny powoduje, iż ciężar władzy wykonawczej powoli przenosi się do Izby. W zapomnienie poszła kapitalna norma Konstytucji Kwietniowej, iż „funkcje rządzenia państwem nie należą do Sejmu”. Nawet, jeśli formalnie wola większości parlamentarnej nie jest dla rządu wiążąca, to przecież w rzeczywistości politycznej – to ona decyduje o kierunkach polityki państwowej. W systemie politycznym Polski (i wielu innych krajów) – to parlament jest głównym ośrodkiem rządzenia (władzy wykonawczej) – a rząd – tylko przedłużeniem większości sejmowej.

I wreszcie parę słów o władzy sądowniczej. Sfera ta słusznie winna być izolowana od wpływów zewnętrznych i nacisków wynikających z bieżących potrzeb politycznych. Jednak – w systemie kontynentalnym – sądy pełnią (co do zasady) funkcje wykonawcze. Ich zadaniem jest bowiem stosować prawo, a zatem wykonywać dyspozycje norm prawnych. Wymiar sprawiedliwości jest funkcją ściśle wykonawczą. Pełnią jednak sąd także funkcje prawodawcze, zwłaszcza w systemie common law (choć akurat Anglicy ulokowali sądy w ramach władzy wykonawczej). Dzieje się tak w sytuacji, gdy zadaniem sędziego nie jest zastosować istniejącą w systemie normę prawną, lecz gdy jego zadaniem jest (w określonych wypadkach) normę tę stworzyć lub też odwołać się do normy już stworzonej przez inne sądy. Poza systemem angielskim (który ostatnio traci swoją czystość także w sferze prawa prywatnego) charakterystyczne jest stanowisko ustawodawcy szwajcarskiego, który w art. 1 ust. 2 kodeksu cywilnego nakazuje sędziemu – w braku odpowiedniej normy – orzec według reguły, jaką stworzyłby, gdyby sam był ustawodawcą. Sądy są więc albo ustami ustawy (pełnią funkcję wykonawczą) albo twórcami ustawy (czyli pełnią funkcję ustawodawczą).

Rację mieli też Anglicy, gdy wyróżniali władzę stosunków międzynarodowych. Ta kompetencja – obejmująca przecież także zawieranie traktatów międzynarodowych – wykracza poza ramy wykonywania prawa wewnętrznego.

Czy zatem mając powyższe na uwadze nie wydaje się bardziej logiczne by głowę państwa postawić jako zwierzchnika innych organów państwa a pośród władz państwowych wyróżnić kontrolę państwową i siły zbrojne (bo czyż mieszczą się one w trójpodziale?) jak czyniła to Konstytucja Kwietniowa w art. 3? Łatwo zapomnieliśmy o dorobku własnej myśli ustrojowej, niewolniczo tworząc naszą Konstytucję (podobnie jak Konstytucję Marcową) metodą „kopiuj-wklej” z ustaw zasadniczych państw obcych.

Koncepcja Monteskiuszowska była więc jedynie teoretyczną koncepcją i to koncepcją – jak widzimy – niedającą się zastosować w praktyce. Układ poszczególnych władz, czy też kompetencji państwa (bo tak naprawdę to nie jest podział władz, lecz podział jednolitej władzy państwowej), może być uregulowany w różny sposób, stosownie to potrzeb danego państwa. Tymczasem uznano, iż trójpodział władzy jest jedynym słusznym i dopuszczalnym systemem, przyjęto go jako dogmat, uznając zapewne, iż Monteskiusz działał z Bożego natchnienia. Tak oto teoria zniewoliła rzeczywistość.

Imrahil
O mnie Imrahil

"Miejsce byłego, bogatego w doświadczenie intelektu twórcy zastępuje dzika wola burzyciela. Na pierwszy plan są wysuwane żądania niższych instynktów, co nadaje spekulacyjny charakter myśli we wszystkich jej przejawach, a więc w polityce, ekonomii, nauce i sztuce. Ludzkość daleko odbiega od duchowych zagadnień i dążeń. (...) Lecz wówczas (...) pojawił się Ten, o którym mówił apostoł Jan w Apokalipsie (...). Ten Przeklęty jest już pośród ludzkiej rzeszy i cofa fale kultury i duchowego postępu od Boga ku sobie (...). Państwo to powinno być silne moralnie i fizycznie. Musiałoby zagrodzić od wpływów rewolucji wysokim murem surowych i mądrych praw oraz bronić swoich duchowych podwalin: kultu, wiary, filozofii i polityki." baron Roman Ungern von Sternberg

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka