W centrum Genewy, dużo różnych instalacji i rzeźb.
W centrum Genewy, dużo różnych instalacji i rzeźb.
ziem bez ziemi ziem bez ziemi
447
BLOG

Genewa II – w poszukiwaniu Smoka

ziem bez ziemi ziem bez ziemi Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Po opublikowaniu ostatniej notki: http://in-and-outside.salon24.pl/649718,genewa-najszczesliwsze-miasto-na-swiecie, jeden z moich kolegów napisał, że w każdej pięknej baśni, musi być gdzieś ukryty smok. Obiecałem, że smoka poszukam. Na pierwszy i nawet na drugi rzut okiem, bestii nie widać. Albo się kryje w ciemnych kazamatach wypełnionych złotem, albo jest gdzieś głęboko zamieciona pod dywan. Zapewne takie poszukiwania wymagają znajomości wielu zagadnień, których ja nie zgłębiłem. Mogę się tylko naiwnie spytać: skąd to złoto ? Przecież kopalni tutaj nie ma...

No, ale na wyraźnie prośby, postaram się choć trochę odbrązowić szczęśliwą Genewę. Relatywnie jest tak drogo, że tak jak i u nas, mało kogo stać na nowe mieszkania. Ludzie dużo częściej wynajmują niż kupują, a wynajmowanie jest dość skomplikowaną procedurą. Przy dużym popycie nie jest to łatwe. Wielu ludzi, zamiast mieszkać w Genewie, mieszka we Francji, gdzie jest taniej i łatwiej. Także połączenie szwajcarskich zarobków i francuskich cen wydaje się być dobrym rozwiązaniem. Ale po stronie francuskiej tylko wioski i małe miasteczka, więc nie najlepsze to rozwiązanie dla pragnących miejskich doświadczeń. Trzeba zaciskać pasa i sączyć piwo za 10 franków.

Poza tym jak w każdym większym mieście, kręci się trochę zagubionych w trudach życia lub zakamarkach własnego umysłu. Tradycyjnie, w okolicach dworca. Ale nie jest ich wielu. Na przydworcowej dzielnicy kręci się też trochę tych co się kręcą bez wyraźnego celu, stoi trochę Pań które stoją bez (oficjalnie) wyraźnego celu. Może stoją bo są wielbicielkami poezji Juliusza Słowackiego. Mieszkał on w tym miejscu przez kilka lat, o czym informuje naścienna tablica: „Grand Poete Polonais”. Nie wiem nie pytałem.

W parku uniwersyteckim, starsza, już nie ucząca się młodzież i nie-młodzież, gra w duże szachy, warcaby i inne gry. Biesiadują, piją, palą i grają. Zawsze tłoczno. Większość plansz stale zajęta, duże figury przesuwa się nogami obserwując pole gry z pozycji stojącej. A że piwa i innych trunków przy tej okazji sączy się wiele, władza postawiła toalety. Patrol policji spokojnie mija zadumanych w grze i w kłębach dziwnego dymu. Jadą dalej. Nieopodal plac zabaw i figury wielkich reformatorów: Luter, Kalwin, Zwingli. I my zagraliśmy w wielkie warcaby, mecz długi, widocznie pasjonujący, bo nawet ktoś się przyglądał.

W innym miejscu na jednej z piaszczystych plaż w samym centrum, ktoś wysupłał plac zabaw, używając starych opon i dętek rowerowych. Drabinki do wspinania na drzewa, różnego rodzaju huśtawki, tory przeszkód, inne instalacje. Smoka nie widziałem, chyba poleciał do naszego kraju.

Korzystając z darmowych rowerów, jakie dostarcza jedna z wypożyczalni, wybrałem się na kilka dłuższych wypadów za miasto, do okolicznych miasteczek. Uroczo, spokojnie, idylla. W jednym z nich na cmentarzu spoczywa Ignacy Mościcki, ostatni prezydent IIRP, zasłużony zarówno dla Szwajcarii jak i dla Polski. Więcej jest takich rodaków, między nimi: Narutowicz, Paderewski, Patek, Mickiewicz, Słowacki, Sienkiewicz, Bocheński... Wszyscy oni podkreślali ciepło i przyjaźń jaką zastali w krainie Helwetów.

Kilka dni temu przenieśliśmy się z centrum Genewy na pobliski kamping. Zdawałoby się, że będzie cichutko jak to na wiosce, ale niestety od wczesnych godzin porannych, niebo rozrywa hałas przelatujących samolotów.

Kamping trochę mnie zaskoczył. W takiej okolicy myślałem, że będzie przepełniony. Okazuje się że nie. Trochę turystów. Większość mieszkańców stanowią chyba stali rezydenci, którzy po prostu żyją sobie w przyczepach i dołączonych do nich namiotach. Niektórzy mają nawet małe płotki i ogródki. Wielu ma psy, więc szczekanie między wyciem samolotów zdarza się dość często. Dodać do tego, że zazwyczaj, ktoś mieszka na kempingu, bo nie stać go na życie i kwaterę w mieście, więc między świstem odrzutów, szczekaniem psów, zdarzają się też jakieś dziwne krzyki w niezrozumiałym języku. Ale ogólnie jest przyjemnie i pogoda dopisuje. Kamping dostarcza darmowych biletów na komunikację miejską, więc jest cool ;). Jest położony blisko miejsca mojej pracy, więc codziennie szusuje przez dróżki i pola uprawne francusko-szwajcarskich wiosek. Czasami wyskoczy lis, czasami przeleci okazałe ptaszysko.

Wracając do smoka, to udało mi się spotkać jego pobratymców na poczcie francuskiej. Jeżeli miałbym wymienić 10 najgorzej zorganizowanych i generalnie „do-bani” rzeczy, bez wahania wymieniłbym pocztę: La Poste France. No ale to już nie Szwajcaria;). Oczekiwałem paczki z Polski, ważnej. Zaopatrzony w tracking number, zniecierpliwiony sprawdzałem jej status codzienne. Paczka ślimaczyła się: dwa dni w Paryżu, pewnie zwiedzała wieżę i Luwr, trzy dni w Lyon, pewnie zwiedzała coś innego. I w końcu jest ! Dotarła do miasteczka przeznaczenia, telefonicznie powiadomiono mnie że wszystko jest ok. Po czym na stronie internetowej pojawił się komunikat, że paczka została odesłana do Polski (w ten sam dzień!), bo nie mogli znaleźć nadawcy, mimo iż adres był napisany poprawnie i po francusku... Może na tym stanowisku nie wymaga się umiejętności czytania ? Ruszyłem w pogoni za paczką, ale tylko mnie zbywali, tu, tam, wzruszając ramionami, że nie mogą nigdzie zadzwonić, że nie wiedzą gdzie, że nie znają numeru telefonu...

Zmęczony i poważnie ranny w walce z bestią La Poste France, poszedłem ukoić rany w pobliskie góry. Na szczyt La Reculet 1717.6 mnpm. Do niedawna najwyższy szczyt w górach Jura. Aż nie zmierzyli ponownie i okazało się że najwyższy jest Cret de la Neige – 1720mnpm. Trasa urocza, obsypana kwiatami, przez małe skalne kanionki, skały.

Konsekwencją błędu pomiarowego było uwieńczenie szczytu La Reculet, dużym metalowym krzyżem, upamiętniającym stu lecie „czegoś”: 1892 – 1992. Po ponownych pomiarach, krzyża nie przenieśli na la Neige. Jeszcze rok temu stał tam prowizoryczny krzyż drewniany, ale już go nie ma...

Zobacz galerię zdjęć:

Aleja nad jeziorem, w jednym z pobliskich miasteczek
Aleja nad jeziorem, w jednym z pobliskich miasteczek domek w szwajcarskim miasteczku Centrum Genewy, plac zabaw zrobiony ze starych rowerowych dętek i opon, na jednej z plaż. Tablica upamiętniająca Słowackiego. Nagrobek Ignacego Mościckiego. Teren uniwersytetu, starsza młodzież pije,  pali i gra w duże szach, warcaby i inne gry. Duże szachy w parku uniwersyteckim

co by nie napisać i tak nie byłoby to zgodne z rzeczywistością...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości