Instytut Kościuszki Instytut Kościuszki
670
BLOG

Atomowy przełom, czy propaganda? - Czyli wizyta Obamy w Berlinie

Instytut Kościuszki Instytut Kościuszki Gospodarka Obserwuj notkę 2

 

 

Redukcja arsenału strategicznego i konwencjonalnego, działania w kierunku nierozprzestrzeniania broni masowego rażenia, kontynuacja bieżącej polityki monitorowania danych w sieci - oto główne założenia polityki USA w zakresie bezpieczeństwa płynące z wczorajszej wizyty Baracaka Obamy w Berlinie.

W 50. rocznicę słynnych słów J.F. Kennedy’ego „o byciu Berlińczykiem”, kolejny prezydent Stanów Zjednoczonych przemówił przed Bramą Brandenburską. Poza wystąpieniem tym, plan wizyty zakładał również m.in. spotkanie z kanclerz Angelą Merkel. Nie była to pierwsza wizyta Baracka Obamy w stolicy Niemiec, lecz pierwsza w roli prezydenta.

Podczas spotkania z Angelą Merkel poruszono m.in. kwestię zbierania danych w sieci. Niemiecka kanclerz oświadczyła, iż rząd w Berlinie dostrzega konieczność gromadzenia informacji w celu zapewniania bezpieczeństwa, zaznaczając przy tym, że proces monitoringu musi podlegać stosownym ograniczeniom. Ta wypowiedź odebrana powinna być jako krytyka wobec ujawnionego niedawno programu amerykańskiej Narodowej Agencji Bezpieczeństwa, która bez wiedzy użytkowników, lecz za zgodą właścicieli firm internetowych, miała pobierać prywatne dane z serwerów tych serwisów (m.in. Facebook, Google, Yahoo czy YouTube). Kanclerz Merkel zapowiedziała dialog pomiędzy odpowiednimi agendami niemieckimi i amerykańskimi na temat równowagi i proporcjonalności w procesie zbierania prywatnych danych dla zapewnienia bezpieczeństwa ogółu. Jednak reakcja Obamy, który skomentował słowa Merkel jedynie stwierdzeniem, że rząd Stanów Zjednoczonych już znalazł odpowiedni poziom równowagi świadczyć może, iż presja z zewnątrz nie może wpływać na sposób prowadzenia polityki, gdy w grę wchodzi zapewnienie bezpieczeństwa. Nie należy się więc spodziewać większych zmian w prowadzonej w tym zakresie polityce.

Najważniejszym elementem wizyty przylatującego do Berlina prosto z zakończonego właśnie w Irlandii Północnej szczytu państw G8 Baracka Obamy było jednak przemówienie przed Bramą Brandenburską. Wielokrotnie powtarzane podczas wystąpienia słowa peace and justice najlepiej oddają ducha. Obama postanowił złożyć odważną deklarację gotowości do redukcji liczby amerykańskich głowic nuklearnych o 1/3, pod warunkiem podjęcia podobnych działań przez Rosję. Zapewnił przy tym jednocześnie, że nie wpłynie to niekorzystnie na zdolności USA oraz Sojuszu Północnoatlantyckiego do zagwarantowania bezpieczeństwa zgodnie ze strategią odstraszania. Deklaracja ta świadczy o ciągłości polityki rozbrojenia prowadzonej przez administrację Obamy i należy ją oceniać pozytywnie. Ze strategicznego punktu widzenia nie jest bowiem konieczne posiadanie zasobów niekonwencjonalnych na obecnym poziomie. W deklaracji tej można się również doszukiwać podtekstów ekonomicznych, ponieważ w głównej mierze likwidowane będą zapewne głowice najbardziej wiekowe, o przestarzałej technologii, których utrzymanie w gotowości implikuje stałe koszty finansowe. Redukcja ma dotyczyć nie tylko zasobów broni strategicznej, ale także konwencjonalnego arsenału taktycznego, głównie w Europie.

Nawiązując do kwestii nuklearnych, Obama zapowiedział również międzynarodową debatę na temat zabezpieczeń w procesie produkcji materiałów rozszczepialnych. Produktem końcowym w zamierzeniu prezydenta USA ma być międzynarodowy traktat o produkcji materiałów rozszczepialnych. Natomiast w ramach kontynuowanej polityki przeciwdziałania proliferacji broni masowego rażenia, w interesie administracji USA będzie przekonanie innych państw do wprowadzenia zakazu przeprowadzania prób nuklearnych.

W kontekście szeroko rozumianego bezpieczeństwa nie może pozostać bez echa deklaracja Obamy o planowanym zamknięciu więzienia w Guantanamo. Zmiana podejścia do walki z terroryzmem ma polegać na realizowaniu skutecznej prewencji przy wykorzystaniu nowoczesnych technologii, w tym dronów. Niestety w wystąpieniu zabrakło szczegółów dotyczących tych zapowiedzi. Obama podkreślił natomiast, iż będące od ponad 10 lat w stanie wojny z terroryzmem Stany Zjednoczone prowadzą skuteczną i zwycięską walkę, o czym świadczy zakończona wojna w Iraku oraz bliska końcu operacja w Afganistanie. Te słowa weryfikowane są jednak przez rzeczywistość – szczególnie w przypadku Afganistanu ciężko mieć nadzieję, iż po wycofaniu się żołnierzy NATO miejscowy rząd będzie w stanie skutecznie kontrolować terytorium całego państwa.

Obama poruszył także kwestie związane z amerykańską polityką energetyczną. Zadeklarował iż Stany Zjednoczone będą w dalszym ciągu dążyć do redukcji emisji CO2, szczególnie poprzez bezpośrednie inwestycje w odnawialne źródła energii. W jego opinii powinno to zagwarantować efekt zrównoważonego rozwoju. Takie deklaracje przychodzą Obamie z łatwością, ponieważ wraz z rozwojem krajowego sektora gazu łupkowego, Stany Zjednoczone zdołały w ostatnich latach obniżyć poziom emisji gazów cieplarnianych w procesie produkcji energii elektrycznej bez negatywnych obciążeń dla rodzimej gospodarki. Teraz branża zielonych technologii dopomina się o priorytetowe traktowanie.

W swoim przemówieniu Obama zadeklarował też międzynarodową współpracę w sprawach społecznych, obiecując wsparcie dla nowych demokracji na całym świecie. Oświadczył, iż zmienić należy strategie pomocy krajom rozwijającym się – zamiast bezpośredniego przekazywania żywności i lekarstw Stany Zjednoczone wspierać będą działania edukacyjne, które umożliwią wytworzenie niezbędnych produktów przez społeczności tych państw. W perspektywie długoterminowej działania na rzecz promocji zdrowia w krajach biednych mają zaowocować pokoleniem wolnym od AIDS. Prezydent wyraźnie dał do zrozumienia, że taki scenariusz możliwy jest do zrealizowania.

Prezydent Obama przyjeżdżając do Berlina oświadczył, iż znajduje się w „sercu Europy”. To stwierdzenie może niepokoić, ponieważ z jednej strony wyrażając swe poparcie dla niemieckich aspiracji nieformalnego przywództwa w Unii Europejskiej, potwierdził również, negatywne z punktu widzenia polskiej racji stanu, amerykańskie postrzeganie Europy jako jednego ciała politycznego. Tym, czego szczególnie zabrakło podczas wizyty Obamy w Niemczech, było szersze poruszenie tematu zbliżających się negocjacji w sprawie transatlantyckiej umowy handlowej, której ewentualne podpisanie stanowić będzie niewątpliwy przełom w dziedzinie handlu międzynarodowego. Za wytłumaczenie posłużyć może jedynie fakt, iż temat ten znalazł się w agendzie zakończonego właśnie szczytu G8.

Zabrakło również oczekiwanego, głównie przez media, określenia się przez Obamę „Berlińczykiem” (choć przypomniał podczas wystąpienia o tych słowach Kennedy’ego), co jest jednak zrozumiałe gdy rozważy się odmienny kontekst historyczny obu epok. Dziś USA i Europa idą odrębnymi drogami, rozwijając się zgodnie ze swoimi własnymi ideałami. Szczególnie w kontekście przeorientowania zaangażowania militarnego USA w Europie, o czym również wspomniał sam Obama we wczorajszym wystąpieniu, ważne jest aby po obu stronach Atlantyku identyfikować powstające zagrożenia, a przede wszystkim, potrafić stawić im czoła.

 

Tomasz Klepner

Instytut Kościuszki

twitter

facebook

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka