Partia D. Tuska coraz szerzej otwiera drzwi przed tymi, którzy do polityki i moralności podchodzą w sposób koniunkturalny.
Nawet poseł Gowin nie zawahałby się przyjąć w szeregi PO R. Giertycha, gdy tylko podda on swe poglądy procesowi ewolucji.
Obecnie nic przeciwko R. Giertychowi nie mają i inni przedstawiciele wierchuszki PO, włącznie z G. Schetyną. A jeszcze dwa lata temu wieszano na R. Giertychu psy, przede wszystkim za to, że był w rządzie J. Kaczyńskiego.
Ale procesowi ewolucji zaprzecza ojciec R. Giertycha, prof. M. Giertych. Jak był eurodeputowanym, to wygłosił własną teorię, zgodnie z którą ewolucja nie mogła zaistnieć. Między innymi stwierdził, że z czarnej małpy nigdy nie powstanie prawdziwy, biały i gładki człowiek, czy coś koło tego. A może, rzeczywiście, w niektórych przypadkach jest to prawdą?
Zdobycie najwyższego tytułu naukowego powinno i nobilitować, i zobowiązywać. A prof. M. Giertych postąpił tak, jakby skończył jedynie WUML – czyli Wieczorowy Uniwersytet Marksistowsko-Leninowski.
Należy nadmienić, że z takim wykształceniem przyjmowano m. in. funkcjonariuszy partyjnych na najwyższe stanowiska w PZPR, za czasów bolszewizmu. Takie studia umożliwiały również części wojskowych wstęp i ukończenie najwyższej szkoły sołdatów w Moskwie.
Ale powróćmy do możliwości poddawania się, lub nie, procesowi ewolucji na przykładzie zaczerpniętym z rodziny prof. M. Giertycha. Najbliższym spadkobiercą genów tego uczonego jest jego syn. Gdy tylko został on Ministrem Oświaty w rządzie J. Kaczyńskiego, to do kanonu lektur chciał wpisać nieistniejącą książkę, której tytuł sam wymyślił: „Nasza szkapa z pokładu Idy”. Czy jest to przepowiedziana przez prof. M. Giertycha niemożność ewoluowania?
Zastanawia mnie jedna rzecz. Czy posłanka Begier i Chojarska, z Samoobrony, uzyskałyby maturę, gdyby popisały się taką ignorancją, pomimo tego, że ogólnak robiły będąc posłankami w Sejmie RP? A może w ich przypadku oddziaływania ewolucyjne są silniejsze?
W związku z tym pan prof. Gowin może doznać zawodu, gdyż jego kandydat na członka PO, R. Giertych, nie koniecznie będzie ewoluował. Tym bardziej, że swoje insynuacje o zbieraniu haków na wszystkich członków PO przez J. Kaczyńskiego opiera prawdopodobnie na mentalności komunistycznej.
Ale jak mogło do tego dojść? Prof. Giertych doradzał w Stanie Wojennym gen. Jaruzelskiemu. Widocznie zbieranie haków na wszystkich, w tych mrocznych czasach PRL było powszechne. Tę filozofię mógł generał zaszczepić profesorowi Giertychowi, a profesor – synkowi. A może tylko rzuca się na mózg współpraca z W. Jaruzelskim i powoduje regres ewolucyjny?
Zwróćmy uwagę na to, że w PO jest ponad 40 000 członków. Wielu z nich nie odegra żadnej roli ani w społeczeństwie, ani w polityce. To, po co tracić na nich czas i energię?
Pomimo wszystko, za przyjęciem R. Giertycha do partii D. Tuska jest również G. Schetyna. Jest on jednak bardziej racjonalny od posła Gowina i nie stawia R. Giertychowi tak wygórowanych warunków, jak ewoluowanie. Zgadza się za to z tym, że i na jego małżonkę J. Kaczyński zbierał haki.
Również część wierchuszki PO nie ma nic przeciwko przyjęciu R. Giertycha do partii. Czy dlatego, że jest to teraz wygodne dla D. Tuska, gdyż R. Giertych szkaluje J. Kaczyńskiego? Nie przeszkadza im nawet to, że R. Giertych był związany z ruchem Młodzieży Wszechpolskiej, na której PO również wieszała psy. Jeszcze tak niedawno głoszono poglądy, że współpraca z jakimkolwiek wszechpolakiem jest wykluczona, gdyż mają oni wypaczony światopogląd.
A tak w ogóle zastanawiające jest to, kto popierał prof. M. Giertycha na eurdeputowanego? I to popierał skutecznie, gdyż ten naukowiec został eurodeputowanym.
Partia D. Tuska chce rozliczyć J. Kaczyńskiego z szukania i zbierania haków. Ale J. Kaczyński otrzymywał te informacje od legalnie działających służb specjalnych. Zbierał je po to, by nie dać się rozpanoszyć korupcji i wszelkiej nieuczciwości. I to od góry, aż do dołu. Nie było u niego kolesiostwa, ani „świętych krów”. Walczył ze złem nawet kosztem zrezygnowania z rządzenia Polską. Nic dziwnego, że obecnie, wśród wpływowych ludzi panuje przekonanie, że za wszelką cenę nie można Kaczyńskich dopuścić ponownie do władzy.
Wiadomo, że służby specjalne nie zajmują się przeciętnymi Polakami, prowadzącymi uczciwe życie. Nie ma takiej potrzeby. Natomiast możnymi tego świata warto się zainteresować ze względu na dobrze rozumiany instynkt samozachowawczy. Żyjemy przecież dzisiaj trudnych czasach, gdzie kapitał spekulacyjny przeprowadza udane zamachy na gospodarki różnych krajów. Dzisiaj na „odstrzale” znajduje się Grecja, Hiszpania, Portugalia i Irlandia. Niedawno atakowana był Polska. Przypomnijmy sobie, że euro kosztowało wówczas 4 zł 90 gr. Podobne niebezpieczeństwo grozi krajowi ze strony nielojalnych polityków, parlamentarzystów, wysokich urzędników, lub biznesmenów działających ponad głowami Polaków. Im kto jest mocniejszy, tym więcej złego może uczynić, jeśli zechce. Nie można się zatem dziwić, że pan premier J. Kaczyński zasięgał opinii służb specjalnych w ważnych sprawach państwowych. I czynił to legalnie. Dlaczego legalnie? Bo rządy D. Tuska trwają już znacznie dłużej, niż rząd pana Kaczyńskiego. I wciąż wszczynane są przeciwko panu Kaczyńskiemu przeróżne procesy. Z jakim skutkiem? Z żadnym. Nic złego nie udało się braciom Kaczyńskim udowodnić. A i sam D. Tusk używał haków i na PiS, i na Kaczyńskich.
J. Kaczyński musiał zasięgać informacji od służb specjalnych, bo nie był geniuszem uczynionym w sposób nadprzyrodzony, poprzez dotknięcie palcem Bożym.
Lecz dzisiaj funkcjonariuszy PO powinno niepokoić co innego. Powszechne stało się w tej partii załatwianie interesów znajomków. I to w bardzo szerokim zakresie. Od nielegalnej wycinki lasów, do budownictwa. Od wygrywania przetargów, do otrzymywania stanowisk w spółkach Skarbu Państwa.
Takiemu kolesiostwu służą nadmiernie rozbudowane gabinety ministerialne, by należycie zaspakajać zachcianki znajomków. Celowo użyłem tu słowa „zachcianki”, a nie potrzeby. Potrzeb jest niewiele: potrzeba bezpieczeństwa, samorealizacji, przyzwoitego wypoczynku, zdobycia odpowiedniego wykształcenia i posady, która by pozwoliła na utrzymanie rodziny; oraz inne, znajdujące swe uzasadnienie w prowadzeniu godnego życia. Zachcianek jest nieskończenie wiele i dlatego ludzie zachłanni nigdy się nie nasycą.
Niepokojące jest i to, że znaczna część społeczeństwa nadal popiera D. Tuska i jego partię. Te struktury władzy popiera nawet R. Giertych i Gazeta Wyborcza. Czyżby nie dostrzegano tego, że partia i rząd D. Tuska zagrażają demokracji i dobrobytowi większości Polaków? Przecież odgórne mianowanie kolesiów na intratne posady, eliminuje wszystkich pozostałych, którym aparat władzy D. Tuska nie sprzyja w równym stopniu. To samo dotyczy wygody prowadzenia interesów (często nieuczciwych), komfortu wygrywania przetargów i wielu innych spraw. Czy nastała era powszechnego akceptowania korupcji i wszelkich nadużyć? Czy już nie dostrzega się zachwiania poczucia bezpieczeństwa Polaków, w tym również bezpieczeństwa na wypadek utraty zdrowia, jak i prowadzenia bezpiecznego życia?
Czy chcemy tego, by koniunkturalizm i relatywizm na stałe opanował Polskę i Polaków?
A co z takimi wartościami jak honor, godność i szacunek? Czy naprawdę muszą iść w odstawkę?
Działalność publiczna prof. M Giertycha w PRL – cytat z Wikipedii
„W latach 1986–1989 był członkiem Rady Konsultacyjnej przy Przewodniczącym Rady Państwa Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, Wojciechu Jaruzelskim, która była bojkotowana przez opozycję związaną m.in. ze środowiskami NSZZ "Solidarność" i Znaku. Przestrzegał w niej przed rozluźnieniem polskich więzów z ZSRR, a konkretniej ze wschodem i zagrożeniem zachodnioniemieckim. Krytykował wówczas KOR-owski odłam opozycji solidarnościowej (z Jackiem Kuroniem i Adamem Michnikiem) jako "służący niepolskim interesom". W 1981 poparł wprowadzenie stanu wojennego, tłumacząc, że jest to jedyny sposób na uniknięcie inwazji radzieckiej. W związku z tym rozsyłał listy nakłaniające do poparcia decyzji gen. Wojciecha Jaruzelskiego. Poparcie to ponawiał wielokrotnie aż do 1989”
Inne tematy w dziale Polityka