W „Wyborczej” można przeczytać, że Polacy powinni być dozgonnie wdzięczni Rosji, za to, że przyznała się do ludobójstwa na obywatelach polskich, czy coś w tym stylu. Tam, gdzie nie ma logiki, należy doszukiwać się podstępu.
Czy mamy być wdzięczni Rosji za to, że zaplanowane działania Moskwy już przed rozpoczęciem II Wojny Światowej doprowadziły do wymordowania wielu tysięcy obywateli polskich żyjących wówczas na terenie Rosji Sowieckiej? Przecież byli to inteligenci, a nie wykształciuchy. Wymordowani zostali dlatego, że nie dali się przekabacić na stronę zbrodniczego reżimu komunistycznego i tym samym nie dopuścili się zdrady Polski – swojej ojczyzny.
A może Polska ma być dozgonnie wdzięczna Rosji za wymordowanie ponad dwudziestu tysięcy Polaków z rozkazu Stalina w 1940 roku, z tych samych powodów.
A może za wywózki w głąb Rosji Polaków, za to, że byli wykształconymi patriotami i nie chcieli współpracować ze zdrajcami Polski, którzy zapisali się do partii komunistycznej i kolaborowali z Rosją? Wiele tysięcy z nich zmarło w skutek nieludzkiego traktowania przez reżim komunistycznej Rosji.
A do czego doprowadziło unicestwienie kwiatu inteligencji polskiej? Do tego, że zdrajcy polscy i zdrajcy polskojęzyczni, współpracujący z Moskwą przeciwko Polsce, mogli łatwiej wciskać zwyrodniałą propagandę komunistyczną pozostałej części narodu polskiego. Do tej pory nie ma w narodzie przywódców, na miarę tych rozmyślnie pomordowanych patriotów polskich, którzy by uwolnili Polskę i Polaków od wszelkiej naleciałości postsowieckiej.
A może jest to początek zaplanowanych działań na rzecz dziękczynienia pozostałej jeszcze przy życiu części tych funkcjonariuszy SB i PZPR, którzy również mordowali patriotów polskich już po wojnie, gdy Moskwa dała im władzę i zapewniła bezkarność?
Ciekawym, kto pierwszy napisze, że wdzięczność dozgonna należy się gen. Jaruzelskiemu i jemu podobnym. Może to nastąpić bardzo szybko, gdyż wołanie o dozgonną wdzięczność dla Rosji musiało być zainspirowane grą Pupina.
Lecz celowo, lub nie, umknęło uwagi to, że premier Rosji działa na rzecz własnego kraju. Po prostu zauważył dogodną koniunkturę, z której Rosja może skorzystać, gdy wyjaśni światu choć część znanych od dawna swych uczynków. Obama tylko czeka na to, by zacieśnić z Rosją współpracę, bez której Rosja nigdy nie dorówna Zachodowi. Obama może robić to nawet w dobrej wierze, gdyż jest żądny sukcesów, a brak mu przebiegłości Sowieckiej. Ale Polacy powinni być nadal czujni i nie wierzyć we wszystkie dobre gesty, ani w to, co piszą wszyscy komentatorzy.
Prosty przykład: zarówno Rosja carska, jak i Sowiecka oraz Putinowska, rzadko kiedy sprzyjała bezwarunkowo Polsce. Ja sobie takiego wydarzenia nie przypominam, ale nie jestem historykiem. Czyli, ustrój i formy rządów się zmieniają, a zakorzeniona tradycja i uzależniona od niej polityka – nie. A najmniej na korzyść Polski i Polaków.
Inne tematy w dziale Polityka