Jeszcze B. Komorowski nie został prezydentem, a już A. Kwaśniewski chce mu doradzać. I to w bardzo ważnej dziedzinie. Pokojowego współistnienia. Chce, by wybudowano coś, co połączy obywateli. Szczytne ambicje. A jakie kryją się za tym intencje? Pamiętamy przecież, jak za czasów prezydentury A. Kwaśniewskiego budowano Centrum Frakcjonowania Osocza. Czterdzieści milionów dolarów zniknęło, a Centrum do tej pory nie ma.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że chodzi o połączenie obywateli o poglądach lewicowych, z obywatelami o poglądach neoliberalnych we wspólnej sprawie. I nie ma się czemu dziwić. Pałac Prezydencki już raz był ostoją mentalności postkomunistycznej. Teraz nadarzyła się okazja, by zjednoczyć siły.
Lechowi Kaczyńskiemu nawet taki A. Kwaśniewski nie ośmielił się proponować "doradzania".
Za władzy SLD nie istniało zapotrzebowanie na palikotopodobnych, by pytać prezydenta o trzeźwość i kierowanie się w życiu wartościami moralnymi. Teraz bezczelnie nęka się nawet umarłych, by osiągnąć własne cele. Tylko - czy Polska i Polacy to wytrzymają?
Inne tematy w dziale Polityka