Kazimierz Wóycicki Kazimierz Wóycicki
2800
BLOG

Putin, bomba atomowa, samobójczy pilot. Czy Putin unicestwi Rosję?

Kazimierz Wóycicki Kazimierz Wóycicki Polityka Obserwuj notkę 50

Groźby ze strony Putina dotyczące zastosowania broni nuklearnej, traktowane są albo jako majaki szaleńca i zapowiedz apokalipsy albo jako groźny szantaż. Skoro jednak dyktator potężnego państwa i nuklearnej potęgi wciąż to powtarza, a za nim jego otoczenie, to należy się poważnie zastanowić, co to może oznaczać. Sam namysł budzi strach, więc łatwo o jedynie jednostronne i wizje przyszłości wypełnione jedynie lękiem (skądinąd uzasadnionym), a przez to irracjonalne.
Niewątpliwe jest to, że dzisiejszy władca Kremla używa wobec Zachodu szantażu nuklearnego – jeśli mi nie ustąpicie, gotów jestem zastosować broń nuklearną (ostatnio stwierdził to w filmie dotyczącym aneksji Krymu). Co by jednak było, gdyby mu ustąpić choć raz? Byłaby to namowa, aby szantaż został powtórzony. Powiedzmy, że w skutek tego szantażu Zachód ustępuje w sprawie Ukrainy. Następnie Putin stwierdza, że nie życzy sobie aby trzy państwa bałtyckie były w NATO, bowiem stanowi to zagrożenie dla Rosji. I dalej, gdyby szantaż działał, dlaczego nie miałby stwierdzić, że Polska i Europa środkowa miałaby z NATO wystąpić. Gdyby to osiągnął, pozbawione broni nuklearnej Niemcy stanąć się mogą następnym przedmiotem szantażu. Granica imperium może się oprzeć na Atlantyku, albo wojna nuklearna wybuchnie, gdy „państwa nuklearne” Francja i Wielka Brytania nie ustąpią. Toczyłaby się ona między innymi na terenie Polski i Niemiec.
Ustępowanie więc wcale nie zapewnia Europie bezpieczeństwa. Może ona popaść w niewolę nie unikając przy tym wcale groźby wojny.
Zimna wojna nie zakończyła się wojną nuklearną z uwagi na wzajemne odstraszanie. Gdyby dzisiaj wybuchła między Rosją a Zachodem byłaby to katastrofa. Trzeba jednak stwierdzić, że nawet jeśli kilka wielkich amerykańskich miast zostało by zniszczonych, Stany Zjednoczone przetrwały by. Zniszczenie dwóch największych miast rosyjskich oznaczałoby, że Rosja jako organizm polityczny i państwowy przestała by istnieć. Najprawdopodobniej jej ogromne terytorium stało by się terenem ekspansji Chin i Islamu. To właśnie stojące z boku Chiny i radykalny islam mogłyby być głównymi zwycięzcami takiej wojny (kto bowiem mógłby powstrzymać ekspansję ISIS). Rosja nie unicestwiłaby swojego największego wroga, a unicestwiłaby się sama.
Należy przy tym przypomnieć, że użycie około stu bomb nuklearnych spowodowało by radykalną zmianę klimatu, a przy jeszcze większej ilości „zimę nuklearną” mogącą unicestwić znaczną część życia na Ziemi. Polityk, który decydowałby się na wojnę w takiej skali byłby jak ów niemiecki pilot, który zabił w Alpach siebie i 150 pasażerów swego samolotu. Przypuszczenie, że Putin jest takim „pilotem” czyni wszelką politykę bezprzedmiotową. Nie można jednak wykluczyć, że Kreml może postawić świat wobec szantażu – „albo nam ustąpicie albo dojdzie do totalnej zagłady”. Propagandowe videa, jakie putinowska propaganda rozpuszcza po internecie (jedno z nich pokazał bliski doradca Putina, Rogozin) daje tego przedsmak.
Scenariusz wojny nuklearnej może być jednak tylko „częściowo” apokaliptyczny. Załóżmy, że Putin użyje jedynie taktycznej broni nuklearnej przeciw Ukrainie (będzie to szczególny sposób zaakcentowania, że Ukraińcy są bratnim narodem Rosjan). Nie będzie to więc bezpośrednio wymierzone w Zachód, a jednak dość fundamentalne tabu, dzisiejszego świata zostałoby złamane. Jak należałoby zareagować? Znów należy powtórzyć, że niereagowanie oznaczałoby uleganie szantażowi i byłoby namową do następnych takich kroków. Wydaje się, że taki atak winien być potraktowany tak samo, jakby bezpośredni atak, na któryś z krajów Zachodu. Użycie taktycznej broni nuklearnej przez Kreml winno się spotkać z symetryczną odpowiedzią, mimo niebezpieczeństwa eskalacji konfliktu do pełnej wojny nuklearnej. Trzeba założyć, że doktryna „wzajemnego odstraszania” zadziała w sytuacji zbliżającej się apokalipsy. Jeśli nie, topowracamy do początku naszych rozważań.
Namysł nad skutkami wojny nuklearnej jest dziś niezbędnie potrzebny. Sam lęk, wywołany apokaliptyczną wizją nie może być dobrym doradcą. Ciągłe cofanie się zwiększa tylko prawdopodobieństwo totalnej katastrofy. Im wcześniej dojdzie do „przesilenia” tym większe szanse, że uratuje się świat i światowy pokój. Gdyby prezydent Kennedy nie zdecydował na kryzys kubański być może zimna wojna zakończyłaby się wojną nuklearną. Niewykluczone też, że Krem w ramach wojny psychologicznej, chce wykorzystać nasze lęki, pozbawiając nas zdolności racjonalnego i chłodnego myślenia. Nie tylko nie ulegając szantożowi ale i nie ulegając własnym lękom, dajemy największe szanse uratowania światowego pokoju i międzynarodowego porządku.
Nawet jeśli Putin przypomina samobójczego pilota pasażerskiego samolotu, sprawą należy zająć się już teraz, nie czekając aż nie gdy zamknie się już sam w kabinie, jak uczynił to samobójczy pilot.

Uważam, że nieustanna publiczna debata jest niezbędna dla demokracji. Potrzebny jest w niej szacunek do innych i ciągłe usiłowanie zrozumienia odmiennych poglądów. Polsce potrzebna jest dziś naprawa języka polityki. -------- Na moim blogu sam pilnuję porządku. Pod postami proszę o dyskusję na temat, o jakim tekst traktuje. Komentarze chamskie, zawierające personalne ataki i nie na temat będę usuwał. Wszystkich namawiam do pilnowania porzadku na swoich blogach. I zapraszam serdecznie do merytorycznej dyskusji. (cytat za Igorem Janke, gospodarzem Salonu24)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka