Irena Lasota Irena Lasota
111
BLOG

NAMASZCZANIE AUTORYTETOW

Irena Lasota Irena Lasota Polityka Obserwuj notkę 58

 Tak powinien sie byl nazywac moj poprzedni wpis na ten temat  (18 marzec).

Sprawa oczywiscie jest bardziej skomplikowana niz ja nakreslilam. Wielu z nas zna lub chcialoby znac ludzi, badz wiedziec o ludziach, ktorzy mogliby nam pomoc wybierac i postepowac w sytuacjach trudnych i niejednoznacznych. Mozemy kogos podziwiac, starc sie postepowac jak on, chciec jego akceptacji. Wikipedia ma bardzo dobrze napisane haslo "autorytet", znajduje tam miedzy innymi: "Brak autorytetów w danej społeczności grozi jej rozpadem lub anarchią. Istnienie w społeczności jednego, dominującego, autorytetu grozi jej faszyzacją. Zbyt wielka ich liczba zagraża atomizacją." "Autorytet " daje sie zdefiniowac, ale moralny? Na Kaukazie, tam gdzie przetrwaly wiezi w lokalnych spolecznosciach zachowala sie ciagle rola "aksakala" - medrca, starszego, sedziego. Jest on tym aksakalem na skutek szacunku ktorym darza go ludzie ktorzy go znaja, i choc to sie rzadko zdarza, przestaje byc aksakalem kiedy ludzie przestaja do niego przychodzic po rade, przestaja go szanowac. Wladza sowiecka probowala narzucic swoje autorytety, swoich sedziow i swoje wartosci. Solzenicyn opisuje przybycie do jednego z obozow duzej grupy starcow z bialymi brodami. Okazalo sie ze jakis sprytny komisarz zorientowal sie na przelomie lat trzydziestych i czterdziestyh ze Czeczency nie chodza do sadow ze swymi skargami i odkryl ze dzieje sie tak dlatego, ze przetrwala potajemnie grupa aksakalow, starszych, do  ktorych chodza ludzie z prosba o rozstrzygniecie sporow. I nikt nie chcial wladzom powiedziec ktorzy starcy sa aksakalami. Sowieci majac do wyboru pomiedzy  subtelnoscia i skutecznoscia wybrali to drugie i zgarneli wszystkich Czeczencow z bialymi brodami i zeslali ich do Gulagu gdzie bardzo szybko zmarli z glodu i zimna.

To co wzbudza moj sprzeciw i wywoluje moje szydercze komentarze gdy czytam Polska prase, to namaszczanie “autorytetow moralnych” w celach czysto politycznych i gloszenie ich wyzszosci nad wszelkimi innymi ludzmi o innych pogladach. Uznawanie czyjegos autorytetu moralnego jest bardzo indywidualna i prywatna sprawa. Autorytetow moralnych nie powinno sie narzucac, sami mozemy robic swoj wybor – i sami mozemy z niego rezygnowac. A gdy czlowiek, ktorego szanujemy za jego czyny (co jest latwiejsze do okreslenia niz “postawa”) zaczyna przemieszczac sie ze sfery dzialan spolecznych do czysto politycznych czesto traci swoj autorytet.Stach Poraj wymienia Andreja Sacharova, czlowieka nieslychanie zasluzonego dla ruchu praw czlowieka, czlowieka ktory prawie cale swoje zycie kierowal sie swoim sumieniem przede wszystkim. I wlasnie na jego przykladzie mozna zilustrowac co mam na mysli. Gdy Andrej Sacharov przyjechal w polowie lat siedemdziesiatych do wiezienia do Mustafy Jemilewa (http://www.euronet.nl/users/sota/mustafa.html) i blagal  go by ten przerwal swoj ponad trzysta dni trwajacy strajk glodowy, motywujac to tym, ze Mustafa musi zyc, ze jest potrzebny – Jemilev przerwal glodowke i tlumaczac to na polski zrobil to pewnie dlatego ze Sacharov byl dla niego autorytetem. Ponad dziesiec lat pozniej, juz po powrocie z zeslania w Gorkim, Sacharov probowal naklaniac roznych wiezniow politycznych by pisali do Gorbaczowa listy z prosba o ulaskawienie, by ulatwic mu (Gorbaczowowi) wypuszczenie ich z wiezienia. Aleksander Podrabinek  (http://en.wikipedia.org/wiki/) odmowil, a Sacharow przestal byc dla niego autorytetem wlasnie w tym momencie w ktorym – na pewno z najszlachetniejszych powodow – stal sie politykiem.  Nie byl nim zreszta dlugo, zmarl na atak serca w grudniu 1989 roku.

Specjalnie dalam przyklad  Czyngiza Ajtmatova,  ktoremu przyczepiono tytul “autorytetu moralnego”, zeby nie musiec  wdawac sie w banalnosc bronienia lub podwazania dziesiatek czy setek namaszczonych juz polskich autorytetow. Nie kwestionuje ze X czy Y moga byc dla kogos autorytetami, nawet moralnymi, nie podoba mi sie, ze kazdy kto ma dostep do mediow uwaza ze daje mu to prawo do mianowania kogo mu sie zywnie podoba autorytetem dla innych.

PS.To prawda, ze Francuzi swoj zbior autorytetow moralnych  nazywaja niekiedy "conscience" (dziekuje sygne za wpis), ale moze zaczerpneli to w swoim zachwycie dla komunizmu z rosyjskiego gdzie Bucharina (a pewnie tez Dzierzynskiego, Frunzego, i Trockiego) nazywano “sumieniem partii” (poki go nie aresztowano i rozstrzelano, oczywiscie).

  

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (58)

Inne tematy w dziale Polityka