Ostatnio poświęciłem Staremu dużo uwagi w postaci bardzo kreatywnych notek, za co zganiła mnie administracja przypisując mi zachowanie stalkingowca. Nieco się tym przejąłem, bo nie jestem miłośnikiem żadnych łodyg, a jedyny kontakt z takową mam kiedy piję wino z kieliszka. No chyba, że administracja miała na myśli królewską wodę (ta jest w stanie strawić nawet stalowy umysł) i nabyty przez Starego nań patent... W przypływie strachu przed takimi torturami skasowałem kilka prześmiewczych notek i powróciłem do tematów dość nudnych i nie zwracających specjalnej uwagi potencjalnych czytelników. Jednym słowem blogowa Syberia...
I trwałbym w tym swoim mało kreatywnym maraźmie, gdyby nie blogier Pantryjota (ten od grania na skrzypkach w spiżarni), który nie dość, że regularnie pisze o Coryllusie i jego ulubionej golonce, to do tego założył na Salonie czasopismo, gdzie zamieścił całą garść notek swojej klawiatury opisujących w sposób wielce dosadny jego stosunek do twórczości Coryllusa i okraszając ją skwarkami z golonki, której jak wieść niesie wprost nie znosi...
Administracja nie reaguje. Inne standardy, a może Administracja przepada za rarytasami i muzyką w kuchni Pantryjoty?
Czy może mi ktoś wyjaśnić tę dość dziwną sytuację?
Gdy wieją wichry zmian, jedni wznoszą mury, inni budują wiatraki, a ja? dbam o duszę...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości