
Francuzom chyba odbiło, albo dopadł ich nowy wariant wirusa grypy i są zdezorientowani. Przez wieki kultura francuska inspirowała inne kultury, pokazując nowe trendy i sugerując nowe rozwiązania. Francja obok Anglii była kolebką kultury oświecenia. Komuna Paryska, ostatnia romantyczna rewolucja, dała wiarę europejskim ruchom socjalistycznym w możliwość realizacji ich idei. Na Sekwaną znajdowali przystań pisarze, malarze i politycy. Tu słowo wolność nabierało nowego znaczenia – podrywało do lotu.
A teraz co? Kraj rozdarty wewnętrznie. Narastające konflikty społeczne i nierozwiązany problem rzeszy emigrantów. Najlepsi synowie opuszczają Paryż i proszą cara Putina o obywatelstwo i daczę nad Wołgą... Francuski prezydent Hollande w obliczu wzrastającej niepopularności i pogorszającego się stanu gospodarki, ucieka się do manewru Billa Clintona z czasów Moniki Lewinsky (wojna w Jugosławii, czyli strategia ‘wag the dog’) i bombarduje oazy na Saharze w Mali...
Może być jeszcze gorzej. W ubiegłą niedzielę przez Paryż przeszła demonstracja przeciwników adopcji dzieci przez homoseksualistów. Tym samym, blisko pół miliona Francuzów pokazało swoją prawdziwą twarz. Okazali się homofobami, faszystami, moherami, ciemnogrodem, ksenofobami i temu podobnymi anty-europejczykami. Biorąc pod uwagę pro-europejską politykę naszego rządu i liberalną atmosferę w Sejmie, jest szansa dla Polski i Warszawy, by przejąć pałeczkę i stać się ponownie oazą wolności i tolerancji, jak to miało miejsce w Pierwszej Rzeczypospolitej - państwie Jagiellonów.
Czyżby bracia Kaczyńscy byli wizjonerami?
I po co był ten Smoleńsk...
Gdy wieją wichry zmian, jedni wznoszą mury, inni budują wiatraki, a ja? dbam o duszę...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości