Vitus Vitus
266
BLOG

Zdrowaśka dobra na wszystko

Vitus Vitus Rozmaitości Obserwuj notkę 1

 

Ostatnio czułem się nieco pusty i jałowy... Oops, już na samym początku widać, że sejmowe bijatyki i salonowe komentarze wyraźnie odcisnęły się na moim doborze słów i formie ekspresji. Mniejsza o to. Codzienne informacje z pola walki na froncie PiS i reszta świata, zaczęły wzbudzać we mnie jedynie współczucie dla bezproduktywnej działalności. Korupcyjna polityka PO wzmagała już tylko bezsilność i frustrację. Wygłupy komunistycznych bękartów i transpalikotów doprowadzała do mdłości i wymiotów. Było aż tak źle, że nawet sprawdzone blogowe remedia w postaci „objawionych prawd” Starego, tullamorowania z bloga PM-a, czy akompaniująca windowemu wodowzlotowi muzyka Pantryjoty, przestały pobudzać do akcji. Może za dużo alkoholu, może brak oceanu i słońca, może tęsknota za ulubionym hobby, tak czy tak było depresyjnie i ponuro. Nie mogąc tego dalej tolerować i borykać się z tym problemem na własną rękę uciekłem się do pomocy sił wyższych. W moim przypadku do zdrowaśki...
 
Jak widać na załączonym obrazku – pomogło, więc do tematu...
 
Nasze życie to nie sprint dookoła bloku, ale bieg na długi dystans, dlatego zmagając się z codziennymi pokusami i kłopotami, tak trudno jest na dłuższy czas zachować cierpliwość, być życzliwym i wyrozumiałym. Nasza wola jest poddawana co raz to nowym sprawdzianom, co dość często, kiedy stawiamy im czoła na własną rękę, prowadzi do poczucia fizycznego zmęczenia i psychicznego wyczerpania. Taki stan zagraża naszemu rozwojowi i bytowi. Dlatego potrzebujemy czegoś co nas podeprze i wzmocni, często pomocy wykraczającej poza ludzkie wsparcie – energii z zaświatów.
 
Uciekamy się wtedy do wróżb, horoskopów, medytacji, modlitw... Rzadko zdając sobie przy tym sprawę, że tak naprawdę może to być dla nas kwestia życia i śmierci. Poddajemy się tym rytuałom, nie dlatego, że zaświaty nas wzywają, ale po to, by odzyskać spokój i równowagę w naszym życiu. Wierzymy, że dzięki tym zabiegom łączymy się z ich energią. Należy jednak przy tym zdawać sobie sprawę, że nie pochodzi ona od nas, a jedynie przez nas się manifestuje. Często o tym zapominamy, co doprowadza do skrajnych sytuacji. Jeśli świadomie rezygnujemy z tej „kosmicznej” pomocy, bo uważamy to za zabobon, albo temu podobny ciemnogród, to narażamy się na całkowitą utratę naszej energii, a tym samym poczucie pustki, a nawet depresji. Natomiast jeśli pozwalamy na jej przepływ (osiągając dzięki temu sukces i realizację naszego talentu), ale identyfikując się z nią, jako naszą własną, możemy popaść w zarozumiałość i pychę –  kończąc na destrukcyjnym egoiźmie.
 
Nasze zdrowie wymaga obu zachowań, ale w pełni zbalansowanych. Do tego potrzeba nam magii, nawet w formie „modłów do chodnika”. Bez niej pozostajemy zawieszeni między bytem pozbawionym energii i destrukcyjną pewnością własnej boskości... Bowiem z jednej strony mamy człowieka czującego pustkę i emitującego negatywną energię, a z drugiej - utalentowanego, energicznego narcyza pełnego własnej wspaniałości, rozdymanego ego, pozbawionego empatii  dla otaczającego go świata.
 
Świadomość i wola nie pozwala mi na składanie moich talentów na ołtarzu populistycznej demagogii głoszącej, że lepiej być w depresji, niż być oskarżonym o egoizm. Ceną pogrzebu talentu jest pustka, gniew i brak radości w życiu. Tłumienie energii prowadzi do goryczy. Z kolei, jeśli nie obchodzi mnie, co sądzą inni o moim egoiźmie, to jedynie utwierdzam się w mojej wielkości i nieomylności, żyjąc pośród tych co życzą mi jedynie, bym popadł w depresję... Bez mojej zdrowaśki pozostałbym pusty i jałowy, albo pełen arogancji SOB.
 
Więc módlmy się Rodacy, bo to zapewnia zdrowie. Lemingi do Tuska, prawdziwi Polacy do Kaczyńskiego, transpolitycy i inni trans do Palikota, a komuniści - jak zwykle - do OFE... Reszcie pozostaje 'jedynie' Bóg...
Vitus
O mnie Vitus

Gdy wieją wichry zmian, jedni wznoszą mury, inni budują wiatraki, a ja? dbam o duszę...

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Rozmaitości