Vitus Vitus
680
BLOG

Rekonstrukcja u Pantryjoty

Vitus Vitus Rozmaitości Obserwuj notkę 32

Zaczyna się od niewinnego banowania, a kończy na szczawiu...

Po kilku dniach niedyspozycji spowodowanej wizytą kolegi i nadmiarem spożytego przy tej okazji alkoholu, powróciłem do formy na tyle dobrej, że zaliczyłem krótką wycieczkę rowerową po okolicznych górkach - już wiosennie, choć stoki są jeszcze pokryte grubą warstwą śniegu. Rzecz jasna wprawiło mnie to w doskonały nastrój, dobry na tyle, że nawet sprawdziłem, ile słoików ze śledziami zdołał zgromadzić w swojej spiżarni gitarzysta amator – Pantryjota. 

Okazało się, że zapasów było na tyle dużo, że na degustację została zaproszona gromadka smakoszy. Powszechny aplauz wyrażony głośnym cmokaniem – do przewidzenia, bo tylko ci co zgadzali się z myślami gospodarza mieli prawo uczestniczenia w fecie - wzbudziły przybite na drzwiach spiżarni tezy Pantryjoty pióra Ben-jamina Maziarskiego pt. Rekonstrukcja Smoleńska. Przyznam, że było tłumnie (widać wielu myśli po linii), bo nie dość, że celebrowano drugą rocznicę grajkowego bytu na salonie, to równocześnie rekonstruowano jego blogowy debiut. Rzecz jasna z braku elementów prawicowych, nie licząc tych na wystawce (o tym dalej), to rekonstrukcja miała mizerny poziom, bo wiadomo, że kiszki nie da się zastąpić śledziem, szczególnie wtedy, gdy się chce go grillować. Na otarcie łez serwowano przystawki w postaci szczawiu, ulęgałek i mirabelek...

Poczesne miejsce, tuż przy wejściu, zajął jak zwykle Sowiniec (nie wiem czy robi za szatniarza, czy babcię klozetową, a może liczy przepływające łabędzie), obok niego zasiadła nowa maskotka składziku – Zosia (chyba na stażu). Nie zabrakło notabli takich jak RRK, schłodzonego trzema kostkami lodu PM  i wybitnego znawcy historii w interpretacji Agnieszki Holland - Eternity. Zewsząd dobiegały odgłosy mlaskania, ale nie z powodu śledzi, a dlatego że duże uznanie gości wzbudziły wystawione na tę okazję trofea Pantryjoty. 

Jak przystało na zawołanego myśliwego (co prawda tylko blogowego, ale kto by zawracał sobie głowę takimi detalami) wywiesił na ścianie nicki zbanowanych, moherowych komentatorów. Gdyby to było w realu, to głowy upolowanych delikwentów zdobiące ścianę spiżarni przerosłyby swoim kunsztem i rozmiarem ozdoby sufitu w sali poselskiej na Wawelu. Aż strach pomyśleć, co by to było, gdyby miejsce moherów zajęły takie blogowe tuzy, jak Jasiu Moneta, Eli Barbour czy Stary. Na całe szczęście nicek Pantryjota poluje wirtualnie i wyłącznie na prawicowe oszołomy (tak głosi wszem i wobec), wirtualnie też wsadza do blogowego getta i wirtualnie bryka, co jest domeną tego typu bohaterów schowanych za ścianą matriksu. Pomijam tu fakt, że cichociemny grajek kulisy swoich łowieckich eskapad zafałszowuje na potęgę, podobnie, jak jego ulubiony bajkopisarz – Benek Maziarski. Przypuszczam, że stąd bierze początek publikowany w GW cykl popularnych opowieści pt.: Taaaka Ryba! Dochodzi do tego wstydliwy problem. Nie dość, że Pantryjocie poszło kilka strun w gitarze, czego w ciemnościach spiżarni nie dostrzegł, to jeszcze głos mu wyraźnie szwankuje, a że klawiatura słabo słyszy, to tłucze głównie głośniejsze samogłoski, z czego powstają teksty pełne onomatopeji... 

Tą puentą mógłbym zakończyć opis imprezy w spiżarni, gdyby nie to, że odgłosy i zapachy wydobywające się z wielu podobnych pomieszczeń zalewają przestrzeń medialną doprowadzając do bólu głowy, nudności i wymiotów. Generalnie, czy to u gitarzysty, czy to u Benia, szacunek dla innego punktu widzenia czy historii tubylców jest traktowane, jak indiański taniec na sprowadzenie deszczu. Pieprzu dodaje fakt, że cały zabieg dokonywany jest z ukrycia i za przyzwoleniem nietykalnych, co przypomina ten dowcip o lornetkowym Casanovie (tą już miałem...), którego w całości nie przytoczę ze względu na szacunek dla powagi tego bloga. 

Sikanie na narodowe tradycje, historię i wojenną gehennę Polaków stały się normą tych środowisk. Rekonstrukcja pamiętnych wydarzeń staje się obiektem drwin i niewyszukanych żartów. Gdyby tak odwrócić bieguny zainteresowań i spróbować rekonstrukcji takich chwalebnych wydarzeń, jak „patriotyczne” akcje nad-redaktora Michnika, targi w Magdalence, czy głosowanie na Jaruzelskiego na fotel Prezydenta, to dopiero byłaby wrzawa. Pomijam tu rekonstrukcję powstania w gettcie z uwagi na szacunek dla zmarłych. A przecież takie „Pokłosie” czy „W Ciemności”, to nic innego, jak pełne fałszu produkty chorej wyobraźni - rekonstrukcje mające na celu ukazanie Polaków w jak najgorszym świetle. 

Zaczyna się od niewinnego banowania, a kończy na szczawiu...

Vitus
O mnie Vitus

Gdy wieją wichry zmian, jedni wznoszą mury, inni budują wiatraki, a ja? dbam o duszę...

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (32)

Inne tematy w dziale Rozmaitości