ADHD to zespół nadpobudliwości psychoruchowej charakteryzujący się brakiem wytrwałości w realizacji zadań wymagających koncentracji uwagi, tendencją do przechodzenia od jednej aktywności do drugiej bez ukończenia żadnej z nich oraz zdezorganizowaną, słabo kontrolowaną nadmierną aktywnością
W wywiadzie dla radia TOK FM, prezydent Warszawy – pani Hania, podzieliła się swoją wizją miasta, jako europejskiej stolicy XXI wieku. Zarzuciła przy tym oponentom, że nie mieli odwagi do podjęcia wyzwania siedząc przez lata na przysłowiowej dupie. Ona sama, nie tylko, że wyszła zza biurka, ale zakasała rękawy i własnymi rękami odmieniła oblicze Warszawy.
Efekty tego są aż nadto widoczne – kompletny paraliż miasta, co nawet mało doświadczony psychiatra bez kłopotu rozpozna jako charakterystyczne objawy choroby ADHD. Wszędzie rozkopane, a nic skończone. Potwierdza to sama HGW stwierdzając z dumą: „Ja robię swoje” i bez mrugnięcia okiem dodaje „Ożywia się Praga, bo będzie stacja metra przy Dworcu Wileńskim...”. Zachodzę w głowę, co ma wspólnego dziura w ziemi z ożywieniem działalności gospodarczej?
Pani Hania chwali się, że ci co przez pięć lat nie odwiedzali Warszawy nie będą się mogli nadziwić, jak zmieniło się oblicze stolicy. Tu się z panią Hanią w pełni zgadzam, z małą korektą. Po co czekać pięć lat, ja odwiedzam moje rodzinne miasto niemal co miesiąc i już po tak krótkiej nieobecności muszę na nowo uczyć się poruszania po mieście. Wiem jedno – w godzinach szczytu lepiej iść na kawę albo piwo...
Nie chcę wchodzić w szczegóły, bo lista jest długa. Najlepiej poziom kompetencji pani Hani oddaje projekt sztandarowy – system wypożyczania rowerów i ścieżki rowerowe, czyli poplątanie z pomieszaniem. Jak ze wszystkim, tak i tu – jest pomysł i durna realizacja. Kompletną głupotą jest tu użytkowanie chodnika razem z pieszymi. Wychodzi na to, że potrącony rowerem przechodzień, to mniejsze zło niż potrącony przez autobus rowerzysta... Taka logika, bo koszta mniejsze.
A jeśli o kosztach mowa, to odnoszę wrażenie, że ta na hura europeizacja Warszawy ma coś wspólnego z debierutyzacją własności. O dziwo, z każdą nową inwestycją pojawiają się, jak grzyby po deszczu właściciele skrawków gruntów, które trafem znajdują się w samym centrum rozpoczętych budów. Pani Hania przeznacza rocznie ponad 200 mln złotych na zaspokojenie tych roszczeń, które podobno już za PRL-u spłacono.
Gdy wieją wichry zmian, jedni wznoszą mury, inni budują wiatraki, a ja? dbam o duszę...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości