Vitus Vitus
451
BLOG

Hipokryta (to nie o Gowinie)

Vitus Vitus Rozmaitości Obserwuj notkę 19

Od momentu poczęcia, a tak daleko sięga moja pamięć, wiedziałem, że jestem hipokrytą. Kiedy rozpoczął się wyścig do jajeczka - jedynego miejsca wyzwolenia z marazmu ciemności opuchniętych jaj - nie ogladąłem się za siebie, czyli na moich braci (było ich całe miliony), ale ile sił w genach parłem do wrót życia. Można powiedzieć, że po trupach rodziny wywindowałem się na noworodka. Dalej poszło już jak z płatka.

Mając zaledwie pięć lat, tak zbajerowałem moją opiekunkę w żłobku, że na popołudniową drzemkę dała mi łóżeczko z widokiem na staw z łabędziami, a na podwieczorek dostałem ekstra ciepłego kartofelka...W trzeciej klasie podstawówki przesiadywałem godzinami w szkolnej składnicy książek (miałem oko na młodą panią bibliotekarkę) udając zainteresowanie lekturą. Chciał, czy nie chciał – celem ukrycia prawdziwych intencji – przeleciałem caly zbiór z wyjątkiem obiektu mojego zachwytu. Na koniec roku otrzymałem dyplom za czytalność.

Podobnie rzecz się miała z panią od matematyki. Moja hipokryzja była już na tak wysokim poziomie, że nawet uczestniczyłem w olimpiadach (z dużym sukcesem), byle tylko otrzeć się o ponętny biust. O chemii nie wspomnę. Tabela Mendelejewa to pikuś w porównaniu z tym, co musiałem zgłębić, byle tylko zrobić jeden eksperyment z moją muzą.

W ogólniaku zafascynowała mnie belferka od języka polskiego. Tym razem zastosowałem taktykę ortograficznego ignoranta, byle tylko załapać się na korepetycje... prywatne. Na uniwerku, to już była wyższa szkoła jazdy. Musiałem zgłębić nudne dzieła Kanta, Hegla i Wittgensteina, byle tylko napić się kawy z powabną panią profesor... Paszport na wyjazd zdobyłem dzięki urokliwej esbecce, a wizę do USA za sprawą nocnej przygody z pracowniczką ambasady – na stażu.

Uzyskanie tamtejszego obywatelstwa, to był spacer po molo w Atlantic City. Efekt - żona, i do tego bogata. Praca w renomowanych uniwersytetach (Harvard, Princeton i Stanford), to rzec jasna wynik napinania odpowiednich mięśni - niekoniecznie szkieletowych. Ciągnąłbym tak dalej, ale coś mi się tak wydaje, że doszedłem do kropki. Nie jakiejś tam pospolitej kropki, ale takiej w tercecie...  

Jeśli ktoś chce otrzymać wskazówki, to zawsze mogę podzielić się doświadczeniem, a tym czasem:  Hipokryzujmy się, jak Pan Bóg przykazał... 

Vitus
O mnie Vitus

Gdy wieją wichry zmian, jedni wznoszą mury, inni budują wiatraki, a ja? dbam o duszę...

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (19)

Inne tematy w dziale Rozmaitości