Umarł Prezes, umarł, Już więcej nie wstanie, Zmówmy zań pobożne Wieczne spoczywanie. Oj, bo to był chłopak pożyteczny, Szkoda tylko, że nie wieczny. Oj dana, dana, dana, dana, dana.
Po referendum w Warszawie, w mediach głównego, łatwo sterowanego nurtu, na blogach starych i wytartych jak miotła z Krakowa, na dworcach i ulicach, w sklepach, kawiarniach i przy budkach z piwem też - pojawiły się „klepsydry” oznajmiające śmierć PiS. Po rzekomym nokaucie na referendalnym ringu, interpretatorzy życia uznali, że partia pod przywództwem Jarosława Kaczyńskiego padła tak mocno na dechy, że już się nie podniesie. Nie czekano nawet na odliczenie przepisowych dziesięciu sekund, ani nie sprawdzono pulsu, by upewnić się co do zejścia. Ogłoszono natomiast wszem i wobec, totalną klęskę, kompletną porażkę, a na koniec – pogrzeb delikwenta. Bloger Stary rozpoczął nawet dzielenie łupów i przypisał SLD lwią część pisowskiego elektoratu – niedobitkom pozwolił łaskawie schronić się pod skrzydłami ojca Rydzyka. Mało tego, zanim pracownicy politycznego cmentarza złapali za łopaty, na oczach zebranej publiki rozpoczęła się wystawna stypa...
Przyglądam się ze zdumieniem, tej ekshibicji głupoty pomieszanej z nieudolnie ukrywanym strachem, i zastanawiam się czy właśnie osiągnięto szczyt absurdu i arogancji, czy na własne oczy widzę operację zmiany płci polskiej transseksualnej demokracji - obcinanie jaj... Ona sama już dość dawno stała się pokracznym dziwolągiem prawnym, w którym referendum mające służyć obywatelom w wyrażeniu swojej woli i kontroli władzy, służy tej władzy do kontroli i manipulacji obywateli. Prowadzi to do takich anomalii, jak ta ostatnia w stolicy.
Posłużę się tu paroma przykładami ze sportu, co ostatnio stało się dość popularną analogią zachodzących wydarzeń. Starsza pani z Krakowa uznała walkower za nokaut. Przeciwnik nie pojawił się na ringu, czyli poddał się bez walki, ale sędziowie przyznali mu zwycięstwo, bo choć nieobecny, to jednak zdołał znokautować oponenta... medialnym wizerunkiem. Z kolei inny nawiedzony wychwala pułapkę ofsajdową zastawioną przez premiera Tuska, bo niczym niewidzialny człowiek zniknął z boiska...
Dziwię się tym, którzy przystają na takie manipulacje, choć jaja mają opuchnięte, jak balony...
Gdy wieją wichry zmian, jedni wznoszą mury, inni budują wiatraki, a ja? dbam o duszę...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości