Już za godzinę pani Justyna stanie w szranki z norweskimi brojlerami w walce o olimpijskie złoto. Mam nadzieję, że wyjdzie z tej konfrontacji zwycięsko. W biegu łączonym na 15 km, gdyby nie przewrotka na zmianie, spowodowana przez jedną z konkurentek, to być może walczyłaby o medal – jest więc w formie. Nie to jednak zaprząta głowy specjalistów od sportu, z byłym mistrzem olimpijskim – Robertem Korzeniowskim na czele. Okazało się polska gwiazda sportów zimowych, kilka tygodni temu doznała kontuzji stopy i startuje z blokadą przeciwbólową. Oburzyło to pana Roberta, który zarzucił zawodniczce nieodpowiedzialność, i nawet zasugerował wycofanie się z zawodów...
Nie wiem co odbiło byłemu mistrzowi w chodzie sportowym, ale podejrzewam, że szefowanie TVP Sport i ocieranie się z takimi różnymi Lisami z telewizyjnego zoo, nie wychodzi mu na zdrowie. Pouczanie kobiety, która nie dość, że od lat bryluje w sporcie zdominowanym przez tuczone gęsi z norweskich fiordów, to jeszcze udziela się społecznie i nie liczy każdego grosza, jak jej to zarzucają niegodziwcy, jest zwykłym szubrastwem. Nie będę dalej nad tym się rozwodzić, bo każdy rozsądny miłośnik sportu wyciągnie właściwy wniosek z tego przedstawienia.
Pani Justyna stoi nie tylko przed dużą szansą zdobycia złotego medalu w swojej koronnej konkurencji, ale także wspaniałą okazją do zamknięcia rozgadanych mordek emerytowanym wołom. Kontuzja czy nie, jedno jest pewne – rozgrywka psychologiczna z Norweżkami weszła w ostatnie stadium. Wycofanie się z Tour the Ski i złamana kostka, to wspaniała zasłona dymna. W głowach konkurentek kiełkuje już myśl o jednej mniej do medalu. A to olbrzymia przewaga, kiedy zbgatelizowany przeciwnik nagle strzela z bata. Pani Justyna w eforii walki nie będzie myślała o bólu, bo i tak adrenalina swoje zrobi. Początkowy szok jej dyspozycją obróci się w panikę i utratę kontroli.
Będzie złoto...