Generalnie nie śledzę niemieckich bulwarówek, a tym bardziej polskich. A tu niespodzianka – przyszła góra do Mahometa... „Bild” wraz z „Faktem” zawitały na Salon24, i od razu trafiły na honorowe miejsce na ścianie gie-esu. Oniemiałem ze zdziwienia, kiedy sensacyjna wiadomość o pijackim odlocie euro-posła przebiła nawet wieści o azylu Janukowycza i rosyjskiej rebelii na Krymie - zabrakło jedynie gołej baby i jurnego ogiera z mięśniem ze stali.
Nie mnie oceniać, a tym bardziej krytykować ciężko pracujących właścicieli portalu, kiedy ja jedynie raczę się śmietanką ich sukcesu i nieustanych inowacji. Na całe szczęście, braki w przekazie – mam tu na myśli soczystą ilustrację wydarzeń na lotnisku we Frankfurcie - uratował sam ich bohater, który dość obrazowo i sugestywnie wyjaśnił, o co tak naprawdę poszło z tymi celnikami.
Poszło o honor, i jak to zwykle bywa przy międzynarodowych konfrontacjach, o jego rozmiar. Tu wyjaśnię, że w ostatnich czasach obrona honoru nie dotyczy staromodnych zachowań kryjących się pod hasłami: ojczyzna, patriotyzm czy temu podobne antyki, ale głównie i przede wszystkim fizycznych walorów delikwenta. Tak było i tym razem. A jak jeszcze dodać do tego słabą znajomość języka niemieckiego u naszego posła i polskiego – u niemieckich celników, to powtórka przygód szeregowego Dolasa była niemal gwarantowana, gdyby nie te bokserki...
Poseł P. po skonsumowaniu paru lampek wina na pokładzie stalowego ptaka, nabrał animuszu i zdrowego polskiego humoru, którym zapragnąl podzielić się z ospałymi hesejskimi celnikami. Kiedy więc poprosili go o aus-weise, to ten zamiast sięgnąć do kieszeni w marynarce, włożył ręce w spodnie, zabujał się do tyłu i wypiął do przodu swoje przyrodzenie, bo myślał, że chodzi im o dowód jego męskości. Zapewne rzucił przy tym hasło, że on to ma, a oni nie, bo jeden był łysy i wyglądał na kibola - genderowca. Ci jednak nie zrozumieli dowcipu euro-posła i krzyknęli – raus. Co go nieco zaskoczyło, bo nie był przygotowany na publiczne eksponowanie swoich walorów, a tym bardziej rozmiaru. Wyciągnął więc rękę do góry, by ich nieco przestraszyć, a jednocześnie w sposób obrazowy i ostateczny opisać gabaryty. Niestety tego gestu, choć wielce symbolicznego, nie pojęli zaspani stróże lotniskowego porządku i zarządzili bezpośrednie oględziny. Chciał czy nie chciał, poseł musiał zdjąć bokserki i ukazać ich oczom, jak to się wtedy okazało, zdecydowanie przereklamowany dowód.
Na konferencji prasowej, euro-poseł wyraził ubolewanie, że nie uciekł się do prostszej formy przekazu danych osobowych, jak na przykład ta, którą zaprezentował przed kamerami...

Gdy wieją wichry zmian, jedni wznoszą mury, inni budują wiatraki, a ja? dbam o duszę...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości