Ten tekst nie trafi na ścianę gieesu (zapewne zawód dla Heleny T.), z tego prostego powodu, że porusza temat tabu, albo pisząc bardziej obrazowo – to o czym pisać, każdy zarabiający na życie dziennikarz pisać nie powinien... Niecały tydzień temu popełniłem notkę, w której ukazałem kulisy negocjacji w Kijowie. Przedstawiłem w niej ministra Sikorskiego, jako agenta interesów MFW. Notka przeleciała, jak komar nad szambem. Cisza na łączach...
Putin przejął inicjatywę i wypełnił internetowy kosmos. Nawet sam Adam spłodził tekst piętnujący wybryki szaleńca. Reklama. Jeśli ktoś chce wiedzieć, jak zrobić medialną sztuczną mgłę, to niech czym prędzej uda się na Czerską. Koniec reklamy. I poleciało. Putin to, Putin tamto, Putin na konferencji, Putin w Tworkach, Putin na Krymie w walonkach, Putin na rakiecie… Wsadzili Putina na wszystko co możliwe, byle tylko przykryć istotę sprawy. Warto wiedzieć, że po angielsku put in – to wsadzić. Co i gdzie? To pozostawiam wybraźni czytelnika.
W tym konkretnym przypadku poszlo o gwałt na Ukrainie. Kiedy nasza Stokrotka grilowała Millera i Kwaśniewskiego na temat wielkości putinowskiego wzwodu, to w tym czasie sekretarz stanu USA – John Kerry, dawał miliardową łapówkę Majdanowi, byle tylko wyraził zgodę na pomoc MFW. Unia Europejska dołożyła 11 miliardów rozłożonych na raty plus 2 miliardy na spłacenie długu Gazpromu, pod warunkiem, że pomoc MFW zostanie przyjęta bez żadnych dąsów. 15 miliardów pożyczki, to tak na początek.
W sumie 29 miliardów, a pozostałe 6 miliardów – jeśli procenty będą się zgadzały, wpłyną jako pomoc w spłacaniu procentów od zaciągniętej pożyczki. W sumie inwestycja na lata i dobrobyt Ukrainy na wieki... Kilka krajów przewiozło się na tej szczodrej zapomodze. No, ale Krym ma swoją cenę...
Gdy wieją wichry zmian, jedni wznoszą mury, inni budują wiatraki, a ja? dbam o duszę...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka
