W ubiegłym tygodniu, wpadłem z krótką wizytą do Paryża. Jedną z atrakcji, była wystawa poświęcona sztuce i historii tatuażu. Już miałem podzielić się moimi wrażeniami, kiedy doszły mnie słuchy, że najpopularniejszym tatuażem w Polsce jest ten na plecach ministry Bieńkowskiej – podobno słońce Peru wykłute ręką samego premiera, i że ten temat został już dość głęboko przeryty. Zawachałem się przez chwilę, bo nie chciałem, by mój tekst spowodował kolejny atak wzmożenia, a tym bardziej, bym był uznany za salonowego nudziarza. Jednak, po chwili zastanowienia, pozbyłem się omamów karuny i zacząłem kłuć... tym bardziej, że, jak wieść niesie, żona premiera Camerona ma na łydce tatuaż delfina. Istnieje również podejrzenie - po ostatnich ukłonach Prime Ministra w kierunku katolików – że i on sam ma krzyżyk na pośladku...
Organizatorzy wystawy starali się uchwycić duch tatuażu, który towarzyszy ludzkości od zarania dziejów. Najstarszy tatuaż euroazjatycki liczy sobie 5,000 lat – na tyle oceniono wiek neolitycznego Człowieka Lodu odkrytego w Alpach w 1991 roku. Miał ponad 50 małych tatuaży, które miały chronić przed złymi duchami, leczyć schorzenia i wzmacniać siły witalne. Zapomniał biedak o tych przeciw zamrożeniu...
Dużo miejsca oddano czasom, kiedy tatuaż był znamieniem degradacji i represji: znakowanie niewolników w starożytnym Rzymie, przestępców i prostytutek w Chinach, bezpańskich samurajów w Japonii, więźniów hitlerowskich obozów koncentracyjnych i zesłańców do Gułagów w stalinowskiej Rosji. Ciekawostką jest, że w 19-tym wieku tatuaż był symbolem bogactwa i stał się niezwykle popularny wśród dobrze urodzonych. Król Anglii – Edward VII, Kaizer Wilhelm II i Car Rosji – Mikołaj II Romanow, byli jednymi z najbardziej znanych notabli odzianych w „malowidła” na ich ciałach.
Dziwnie malują się dzieje ludzkości w perspektywie historii tatuażu. Przez wieki identyfikowany był z leczeniem, honorem i niewolą. Kilkadziesiąt lat temu kojarzył się z podkulturą więzienną, a później wyrazem buntu. Teraz jest po prostu modny,popularny wśród obu płci, przełamujący bariery ekonomiczne i wiekowe - forma zarówno ekspresji własnych przekonań, protestu, piękna, żałoby, religii, nienawiści i miłości... jak i obraz traumatycznych doświadczeń: molestowania czy raka piersi.
Od symbolu zdrowia i zabobonów, poprzez wyraz statusu dołów i wyżyn społecznych, po personalną ekspresję, tatuaż zatoczyl koło i powrócił do serca człowieka. Kto wie, może ta najprostsza i ostateczna forma wyrazu znajdzie swoje miejsce w polityce. Tatuaż, jako znak i wyryte na własnej skórze malowidło głoszonych przekonań. No, ale to oznaczałoby koniec polityki, jaką znamy...
Gdy wieją wichry zmian, jedni wznoszą mury, inni budują wiatraki, a ja? dbam o duszę...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka