Jednym z największych problemów przy nawiązywaniu internetowych znajomości, nie jest brak żywego wizerunku, czy brzmienia głosu, ale zapachu. Wszelkie dyskusje, na Salonie24, pozbawione tak istotnego elementu w kontaktach międzyludzkich, stają się jałową i nurzącą wymianą opinii, w której większą część zajmuje wyjaśnianie, co też autor miał na myśli...
Ta teza ma swoje uzasadnienie. Amerykańscy naukowcy z Uniwersytetu Harvarda przeprowadzili ciekawe doświadczenie – pobrali próbki zapachowe od przedstawicieli różnych opcji politycznych i zapytali grupę ochotników o zgadnięcie poglądów osoby, od której pochodził dany zapach. Na podstawie uzyskanych wyników doszli do wniosku, że człowieka instynktownie przyciąga zapach emitowany przez kogoś o podobnej wizji świata, orientacji, czy pogłądach politycznych. Ciekawostką był przypadek jednej z ochotniczek, która poprosiła o zabranie przetestowanej próbki zapachowej do domu, gdyż według niej, były to najlepsze perfumy jakiekolwiek wąchała. Zapach pochodził od mężczyzny, który dzielił z nią podobny światopogląd. O dziwo, ten sam zapach, u innej kobiety wywołał torsje…
Wychodzi na to, że ideologiczny stan naszego umysłu ma wpływ na poziom atrakcyjności przedstawiciela płci przeciwnej, czyli zwykły pociąg biologiczny – zew natury... Jednym słowem zgodność pachnie i upaja, a rozbieżność – śmierdzi i odrzuca. Przypuszczam, że wyjaśnia to tajemnicę zadurzenia w partii miłości młodych i wyksztalconych, bo ta przecież wydala zapachy, jak w oborze w rodzinnej zagrodzie...
Wracając do naukowych dywagacji. Wyniki badań sugerują, że nasze przekonania mają wyraźny biologiczny komponent. Rodzi się, rzecz jasna pytanie – Co wtedy, jeżeli nasze zapatrywania nijak mają się z aromatycznym stanem naszego ciała? To proste – zapach nie jest przeznaczeniem, ale punktem wyjścia do… rozmowy. Bo tak buduje się wspólne zainteresowania, czyli jest to zaproszenie do wyprawy w poszukiwaniu tego w co razem wierzymy. To wymaga nieco wysiłku i wyobraźni – spacery, kameralne kolacje, gadki o wszystkim i niczym, począwszy od uczciwości polskiej transformacji po naturę Boga.
Tylko tym sposobem możemy odkryć, że nasze umysły nie są tak bardzo dopasowane do starych instynktów, albo jak kto woli - do naszych nosów. Może się okazać, że nasza niezgodność ma swoje źródło w sferze moralnej. Być może ja pochodzę z Wenus a ona z Marsa. Być może ona ma poczucie szacunku do władzy, a ja wręcz przeciwnie, co jest dla niej całkowitym zaskoczeniem. To prawda, ale jestem wolnym człowiekiem, i kto wie, może któregos dnia wyemigruję na Marsa...
Nasz instynkt i percepcja, to punkt gdzie rozpoczyna swoją podróż myślenie. Im bardziej zgłębiamy jego meandry, tym mniej prymitywne reakcje grają pierwsze skrzypce. Nasze nosy mogą zawieść nas do prawdziwej milości, ale tylko myśl może wskazać nam drogę do prawdziwej wolności. Tu trzeba uważać na największy przekręt współczesnego życia. Często media, przy poklasku ogłupiałej publiki, z wielką ochotą wyśmiewają zachowania, które wykraczają poza ustalone normy. Jeśli więc idziesz na przekór tym trendom, to nie zdziw się, gdy zostaniesz uznany za odrodzeńca, szaleńca, mohera, a w najlepszym przypadku za nieszkodliwego ekstrawagancyjnego oszoloma...
Mała cena za prawdziwą wolność bycia...
Gdy wieją wichry zmian, jedni wznoszą mury, inni budują wiatraki, a ja? dbam o duszę...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości