Przykre jest obserwować, jak popularyzatorzy tezy nacisków na załogę ze strony gen.Błasika i prezydenta Kaczyńskiego ( "eksperci" i dziennikarze) , dezawuują dziś fakt, że Instytut Ekspertyz Sądowych w Krakowie stwierdził brak obecności głosu gen. Błasika w kokpicie. Słowa mu przypisane wypowiadał drugi pilot.
Stosuje się chwyt: "To nic nie zmienia w skali ogólnych wniosków". Zmienia , i to bardzo. To w zasadniczym punkcie zmienia wpompowany w świadomość społeczną pogląd, że ludzie prezydenta naciskali.Od komisji Anodiny po posła Niesiołowskiego. Przypomnijmy sobie często cytowane wypowiedzi Lecha Wałęsy na ten temat. Także raport Millera wciska w usta generała coś, czego nie powiedział. Na tym zbudowano w Polsce i w swiecie prosty przekaz Prezydent Kaczyński z pijanym gen. Błasikiem doprowadzili do katastrofy. Tak sądzi do dziś moja bratowa, brat, ich córki i zięciowie. Dziennikarze TVN, TokFM, Wprosti, Newsweeka, Polityki i innych pomagają im zachować twarz. Szukają zewsząd racjonalizacji, że się nie mylili, bo pomysły PiS-u to generalnie oszołomstwo.
Pomaga im w utrzymaniu dobrego samopoczucia, niestety, również przyjęta przez PiS retoryka wzywająca premiera Donalda Tuska do przeprosin. Za Anodinę, Millera itd. Sięganie do słów z najwyższej patriotycznej półki. Od Jarosława Kaczyńskiego po szeregowego pisowkiego posła nie schodzi z ust skalany mundur polskiego żołnierza. Nadużywający Wielkich Słów, szybko staje się łatwym celem. Znowu wzmaga się walka na klisze językowe.
Tymczasem nikt nie zadaje pytań, na jakiej podstawie Edmund Klich i autorzy raportu Millera stwierdzili obecność gen.Błasika w kokpicie ? Jakie dowody ? Tu muszę przyznać, że Monika Olejnik była w wczoraj w rozmowie z członkiem komisjii Millera, w tej sprawie najbardziej dociekliwa. Wyszło, że Miller przyjął argument komisji Anodiny o ułożeniu ciała generała w pobliżu zwłok nawigatora. W roztrzaskanych szczątkach samolotu kokpitu jako całości już nie było. Kto to zresztą z polskiej strony zbadał ? Eksperci plączą się w tej kwestii, unikaja nazwania źródeł, na których sie oparli. Niejasne są też braki w nagraniach i zniszczone fragmenty taśm na kopiach z czarnych skrzynek. Mjr Fiszer twierdził, że kopie zostały wykonane nie zgodnie z obowiązującymi standardami. Nikt do jego wypowiedzi sie nie ustosunkował. A więc, w jakich warunkach? Kto odpowiada za wiarygodność tych kopii ? Czy to był dźwiękowiec ? Dlaczego zatem w pierwszej kopii brakowało 17" ?
Pozostaje też pytanie, które tu już zadał jeden z internautów:
Czy eksperci IES i KGP słuchali tych samych kopii, zrobionych z tych samych oryginałów?
Ten blog jest miejscem debaty o mediach, które wpływają na nasze myślenie, ale nie tylko.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka