Polska Lwa i Rycha

 Nie wiem, ile zdoła jeszcze odkryć komisja śledcza, ale to co już wiemy na temat afery hazardowej jest wiedzą niebanalną. Nawet jeśli nikt nie zostanie złapany za rękę, nawet jeśli nie uda się udowodnić kto dokonał przecieku, jeśli nie znajdziemy żadnych wiarygodnych dowodów, by były motywy korupcyjne, to dowiedzieliśmy się już sporo o mechanizmach rządzących współczesną Polską. O tym, że grupy biznesowe walcząc o swoje wykorzystują polityków jak tylko się da.  I nie jest przerażające to, że biznesmeni to robią, ale że politycy im ulegają.  Że wykonują ich polecenia. Że faktycznym decydentem bywa nie minister ale pan Rycho.

Wiemy już, że dwóch czołowych polityków partii rządzącej i ich najbliżsi współpracownicy robili wiele, by pomóc w biznesie swoim znajomym. I próbowali wpływać na treść ustawy, próbowali umieścić swoją osobę w zarządzie państwowej spółki będącej ich konkurencją, i załatwiali dla nich rozmaite zezwolenia z innych resortów.

A jeszcze niewykluczone, że na szczytach władzy dochodziło do przecieków kierowanych do osób zamieszanych w działania jeśli nie przestępcze, to co najmniej nieetyczne.

To wiemy dzisiaj. I jeszcze wiemy, że partia rządząca, która powstała na fali walki z nieprawościami, dziś staje na rzęsach, by własnych nieprawości nie pozwolić wyjaśnić. Być może w najbliższych tygodniach dowiemy się więcej.  

To wszystko przypomina mi historię z czasów afery Rywina. Wtedy dowiedzieliśmy się o bardzo podobnych mechanizmach i podobnych sytuacjach. Biznes, polityka, nieformalna walka o korzystne zapisy dla pewnych grup biznesowych, praca nad zapisami ustawowymi poza wszelkimi procedurami, dziesiątki, jeśli nie steki dziwnych relacji biznesowo-politycznych. Wtedy uzyskana wiedza wywołała szok i w ciągu kilku lat doprowadziła do przewrotu politycznego. Teraz to wszystko szokuje nas mniej, bo już kiedyś to słyszeliśmy.

Niemniej dla mnie szokujące jest, ze tak naprawdę nasze państwo i mechanizmy nim rządzące nie zmieniły się bardzo. Jesteśmy dalej w Rywinlandii.