Dzisiaj usłyszałem od Tomasza Wołka w TOK FM, że Ziobro i Kamiński ujawniając informacje na temat kardiochirurga ze szpitala MSWiA zachowywali się jak esbecy w latach 70. przygotowujący materiały mające kompromitować znanego poetę, tłumacza i opozycjonistę Stanisława Barańczaka.
Potem posunął się dalej. Powołując się na ekspertów twierdził, że efektem głośnej konferencji Ziobro i Kamińskiego będzie zmniejszenie liczby oddawanych narządów do przeszczepów i co więcej - ofiary w ludziach.
Żakowski Z Władyką i Wołkiem najwyraźniej uznali, że przestępstwa dopuścił się Ziobro, a to, że ujawnili coś tam na temat lekarza, to znacznie mniej ważna sprawa.
Radiowy pojedynek trzech na jednego sprawił mi dużą frajdę. Wiem jakie są poglądy kolegów z piątkowego poranka TOk FM, ale przyznam, że tym razem mnie zaskoczyli. mam wrażenie, że doszli do granic absurdu i śmieszności.
Moim zdaniem Ziobro przeholował na konferencji i bez podawania dowodów nie powinien mówić o zarzutach zabójstwa. Zawsze lepiej powiedzie mniej niż więcej. Choć nie twierdzę, że dowodów na to nie ma. Po prostu nie wiem.
Ale moi koledzy wiedzą. Dowodów nie ma, wszystko to jedna wielka hucpa. Ziobro i Kamiński to zbrodniarze i przestępcy. Doktor G. to biedna ofiara ich politycznych gier.
Autor podcastu Układ Otwarty. Prezes niezależnego think tanku Instytut Wolności
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka
