1. Co takiego złego zrobiła wdowa Ewa Kochanowska, że się zapytała Pana Premiera o bezpieczeństwo swoje i córki?
Co w tym pytaniu smoleńskiej wdowy było bezczelnego, co niestosownego, że się premier tak oburzył, a rzecznik Graś włożył w usta wdowy pytanie - czy Pan premier kazał mnie zamordować?
2. Nie wiem, dlaczego premier wziął to pytanie do siebie. Byłem świadkiem, że to litewski poseł Landsbergis w Brukseli ostrzegał rodziny ofiar przed wypadkiem. Mówił to po polsku i bynajmniej nie żartował.
3. Nie należy brać do siebie tego, co zostało powiedziane w ogólności. Premier niepotrzebnie się uniósł. Myślę, że zarówno Pani Kochanowska, jak i wcześniej Landsbergis, nie mieli na myśli niebezpieczeństwa grożącego z polskiej strony. Myśleli raczej o tym zagrożeniu, które dopadło Litwinienkę i Politkowską.
Bo nie wiem czy państwo wiecie - w Rosji nie zanikł jeszcze ten nieprzyjemny zwyczaj, ze osoby niewygodne czasem giną z ręki nieznanych sprawców.
Pani Kochanowska ma prawo do niepokoju.
4. Wielka szkoda, że Pan Premier nie uspokoił wdowy i nie zapewnił - tak może się Pani czuć bezpieczna. Państwo polskie czuwa i nie pozwoli Pani skrzywdzić.
Nie ma bezczelnych pytań, zwłaszcza jeśli je stawia wdowi głos. Są tylko bezczelne odpowiedzi....
Inne tematy w dziale Polityka