Japolan Japolan
157
BLOG

Miller - sklerozy killer? Miller - niepamięci killer?

Japolan Japolan Polityka Obserwuj notkę 0

Pan Leszek Miller zdaje się testować rzeczywistość polityczną i jej uczestników.

"Superexpress" poinformował niedawno o wczorajszej telewizyjnej premierze filmu "Władcy marionetek" (autorstwa pana Tomasza Sekielskiego). Dziennikarze prasowi stwierdzili, że oglądali ten film na pokazie przedpremierowym. Gazeta dużo miejsca poświęciła wypowiedzi pana Leszka Millera na temat powszechnie w Polsce znanej i szeroko komentowanej niedyspozycji pana Aleksandra Kwaśniewskiego (ówczesnego Prezydenta RP) na cmentarzu polskich oficerów pod Charkowem.

Pan Aleksander Kwaśniewski i biskup Sławoj Leszek Głódź

/Zdjęcie zestron "Frondy"/

Punktem centralnym wypowiedzi pana Leszka Millera jest twierdzenie, że pana Aleksandra Kwaśniewskiego upoił alkoholem JE ks. biskup Sławoj Leszek Głódź (wówczas Biskup Polowy Wojska Polskiego, a aktualnie Arcybiskup Gdański). Według "Superexpressu", ksiądz arcybiskup S. L. Głódź zaprzecza oskarżeniom o upicie pana prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Bardzo ciekawie brzmi fragment tekstu gazetowego: "Nie wiem, który ile wypił, ale po Kwaśniewskim było widać, a po Głodziu nie - mówił były premier w "Gazecie Wyborczej" już dwa lata temu."

Być może Ksiądz Arcybiskup chciał swoiście przetestować w praktyce to, co zaprezentowano w filmie "Towarzysz Don Camillo". (Film jest adaptacją książki, którą napisał Giovanni Guareschi.)
W filmie jest scena zawodów w pijaństwie, jakie odbyły się podczas "wizyty towarzyszy włoskich u towarzyszy radzieckich". Stojący na czele delegacji włoskiej wójt Peppone postanowił walczyć z Iwanem (miejscowym radzieckim komunistą) w zawodach pijackich. Przegrywał ten, kto pierwszy spadł pod stół. O dziwo, Peppone zwyciężył Rosjanina. Może w nagrodę za to, że w składzie jego delegacji znalazł się ksiądz Camillo?

"Superexpress" przypisuje księdzu arcybiskupowi Sławojowi Leszkowi Głódziowi następujące słowa: "Nie upiłem Kwaśniewskiego w Charkowie!"
Jeśli to są rzeczywiście słowa Hierarchy, to taka wypowiedź świadczy o wielkim talencie erystycznym. Czy ktokolwiek pytał o upicie w Charkowie? Chodziło o pijaństwo na pokładzie samolotu, a nie w samym Charkowie. Trudno jest skłamać, jeśli odpowiada się na pytanie, którego nie zadano.

Pan Leszek Miller głosi, że był świadkiem upicja lewicowego Prezydenta przez katolickiego Biskupa - w dodatku podwładnego. Każdy biskup polowy (jako żołnierz) jest podwładnym każdego Prezydenta RP - jako zwierzchnika sił zbrojnych. Może chodzi o danie świadectwa, że "nie ma mocniejszych zuchów od wojskowych biskupów"? A może pan Leszek Miller chciałby nas przekonać do tego, że lewicowe głowy są za słabe na wino mszalne? Przecież - w świetle wspomnień pana Leszka Millera - nie można wykluczyć, że nawet mszalne wino zostało przez ówczesnego Biskupa Polowego użyte w celu "zatankowania" pana Aleksandra Kwaśniewskiego. Dziennikarze śledzczy powinni zapytać pozostałych lecących samolotem duchownych - a zwłaszcza biskupa prawosławnego - czy biskup Sławoj Leszek Głódź pożyczał od nich wino mszalne. Miejmy nadzieję, że choć "mszalna dawka" wina mszalnego po tym locie się uratowała.

Cóż robił pan Leszek Miller, widząc upijanie Prezydenta RP przez żołnierza? Czy dał żołnierzowi spadochron i kazał - dosłownie - spadać z rządowego samolotu? Czy chociaż postulował degradację generała i uczynienie zeń biskupa - szeregowca? Prasa o tym nie informuje. Może nawet było jak na typowej libacji: mniej trzepnięci (czyli słabiej zatruci alkoholem) suszyli sobie zęby z bardziej napitych. Może w braku reakcji ówczesnego Prezesa Rady Ministrów trzeba byłoby doszukiwać się przejawu solidarności Leszka (Millera) z Leszkiem (Sławojem Leszkiem Głódziem).

Jeśli w sprawie upicia Prezydenta RP przez Biskupa Polowego zostanie powołana komisja śledcza, to może za jakiś czas będ przed sejmową komisj śledczą zeznawać biskupi. Miejmy nadzieję, że świadek ksiądz arcybiskup Sławoj Leszek Głódź przed miejscem obrad komisji zostawi "flaszeczkę wina". Chociaż niekoniecznie. Historycznym znaczeniem byłby eksperyment procesowy, polegający na odtworzeniu podczas prac komisji śledczej "warunków bojowych", to znaczy "podniebnej libacji", którą znów wspomina pan Leszek Miller.

Warto zwrócić uwagę na niedawny powrót pana Leszka Millera do Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Czy ów powrót był może zachętą do milczenia, czy też bardziej podziękowaniem za nośne wspomnienia?
 

Dla mnie informacje o alkoholowej libacji podczas pamiętnego lotu do Charkowa to żadna nowość. Słyszałem o tym lata temu. "Komitety" to nie konfesjonały i różne wieści się z nich "po mieście" rozchodzą.

Zastanawiam się, ilu polityków w Polsce, szczególnie tak zwanych lewicowych polityków, zastanawia się nad tym, jak dobrą pamięć ma pan Leszek Miller i jak chętnie będzie dzielił się z ludźmi swymi wspomnieniami, zwłaszcza publicznie.

Wielu znanych pisarzy swe powieści sprzedawało gazetom, gdzie były publikowane w odcinkach. Może po aktualnej politycznej operze mydlanej pod tytułem "Prawybory w Platformie Obywatelskiej" będziemy mogli oglądać telenowelę polityczno - medyczną pod tytułem "Miller pamięta".

Pan Leszek Miller już dowiódł, że mógłby dużo zarobić na występach w reklamie środka przeciw sklerozie. Taki środek mógłby nawet nazywać się "Miller". Proponuję - z zastrzeżeniem swych wszelkich praw (w tym prawa do wynagrodzenia za skorzystanie z pomysłu) następujący slogan reklamowy: "Miller - sklerozy killer".

Japolan
O mnie Japolan

Z Polski jestem. Ponadto bardzo lubię: Morawy, Czechy, Słowację i wiele innych rejonów.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka