...w ostatniej "Gazecie Polskiej" jest dobry artykuł Piotra Lisiewicza pt.: "Dlaczego dziennikarze nie rozumieją, że kłamią". Autor probuje podsumować polskie dziennikarstwo ostatnich 20 lat i diagnozuje jego chorobę. A diagnozuje celnie. Do momentu rozwoju internetu, rej w mediach wodzili dziennikarze, publicysci i komantatorzy ( w wiekszosci komunistycznego lub michnikowego chowu), których zdanie było święte i nie do podważenia. Prawicowi i niepodległościowi ludzie mediów byli na marginesie, a ich poglady określano jako oszołomskie i zaściankowe. Układ, który sie wytworzył zapewniał dobra klake systemowi postkomunistycznemu w Polsce.
Skąd więc taka złość elity polskich dzienikarzy na blogerów. Lisiewicz celnie zauważa, "....okazją do dyskusji o stanie polskiego dziennikarstwa stał się ostatnio konflikt dziennikarzy wielkich mediów z blogerami. Najpierw przy okazji ujawnienia przez "Dziennik", kim jest blogerka Kataryna, a krótko potem po publikacjach 'Polityki" o chamstwie w internecie. Konflikt na linii blogerzy-wielkie media III RP jest czymś naturalnym. Ukształtowany po 1989 r. ład medialny słuzył marginalizowaniu pogladów niepoprawnych, stanowiących zagrożenie dla układu sił. Poniewaz do załozenia bloga nie potrzeba pieniędzy, w naturalny sposób blogi polityczne stały się ostoją pogladów antysystemowych. Przeciwnicy III RP zyskali w tzw. blogosferze przewagę. Obecna kampania przeciwko chamstwu w internecie nie wynika oczywiście z tego, że jej autorzy są specjalnie delikatni i wyczuleni na przejawy chamstwa, lecz z chęci wywołania skojarzenia - "internauci = chamstwo".......".
Nie sposób sie nie zgodzić z tym co pisze Lisiewicz, ale konstatacja jest zasmucajaca. Jedynie w przestrzeni internetowej można liczyć na przewagę myśli niepodległościowej i wolnej od salonowej indoktrynacji. Wszędzie indziej tkwimy dalej w czerwono-rózowym sosie.