Każdy, kto chociaż raz zatrzymał się na chwilę w miejscowości takiej jak na przykład Chocianowice, ten bardzo łatwo pojmie, o co chodzi Ruchowi Autonomii Śląska.
Wchodząc do Chocianowic, a miało to miejsce z 10 lat temu, wraz z pieszą pielgrzymką widziałem mieszkańców, którzy rozmawiali między sobą po niemiecku. Gdy jednemu z nich zadałem jakieś pytanie udawał, że mnie nie rozumie. Później zapytałem się jednego z nielicznych "polskich" mieszkańców kto to taki, ten "nierozumiejący"? Odpowiedział mi, że ten człowiek bardzo dobrze zna język polski.
Dlaczego więc udawał, że nie rozumie po polsku?
W dalszej rozmowie z polskim autochtonem, dowiedziałem się, że za czasów komuny wszyscy mieszkańcy nie mieli problemów ze zrozumieniem polskiej mowy, bo władza ludowa znana była ze swojej antyniemieckiej, antyfaszystowskiej fobii. Wszystko zmieniło się wraz z nadejściem demokracji.
Podobnie jest w innych miejscowościach na Śląsku Opolskim. A wiemy, że tam Ruch Autonomii Śląska ma bardzo duże wpływy.
Oto co mówi Jerzy Gorzelik, przywódca RAŚ: Jestem Ślązakiem, nie Polakiem. Moja ojczyzna to Górny Śląsk. Nic Polsce nie przyrzekałem, więc jej nie zdradziłem. Państwo zwane Rzeczpospolita Polska, którego jestem obywatelem, odmówiło mi i moim kolegom prawa do samookreślenia i dlatego nie czuje się zobowiązany do lojalności wobec tego państwa.
No cóż, deklaracja jest jednoznaczna. Pikanterii dodaje fakt, że na Śląsku po ostatnich wyborach samorządowych powstała koalicja PO - RAŚ. A, że dla PO liczy się tylko doraźny interes, to nawet z separatystami spod żółto-niebieskiej flagi można kręcić pełowskie lody.
Spoglądając na historię Drag nach Osten, Niemcy swoje terytoria powiększali w kierunku wschodnim różnymi metodami. Nie zawsze to były najazdy zbrojne. RAŚ widzi, że w tej chwili jest bardzo korzystna sytuacja dla ich interesów, ponieważ w Polsce rządzi ekipa, dla której interes Polski jest nieistotny, pomijany a nawet przeszkadzający w ich ciemnych interesach. Więc nasili swoje separatystyczne działania, trafiając jak widzimy na podstawie powyższego artykułu na bardzo korzystny grunt.
Polska nie może sobie pozwolić na "śląski precedens" ponieważ w Niemczech nasiliły się ruchy rewizjonistyczne mające na celu odzyskanie nie tylko Śląska, ale i pozostałych ziem, które zostały utracone przez nich po II Wojnie Światowej. Niemcy widzą, że głupim Polakom można wmówić wszystko, nawet to, że to Polska ponosi winę za holokaust. Przykładem jest przyjęcie u nas ostatniej książki Grossa, która bardzo dobrze się sprzedaje w rodzimych księgarniach.
Podsumowując. Na Śląsku nie ma żadnych Ślązaków. Są Polacy i są Niemcy. Polscy powstańcy śląscy bardzo dobrze o tym wiedzieli. Niemcy rozumieją to również teraz. I bardzo pragną, aby Śląsk powrócił do Niemieckiej Rzeszy. Nigdy może nie być już takiej okazji. W końcu Platforma Obywatelska nie będzie rządzić wiecznie.
Inne tematy w dziale Polityka