Drukarki 3D robią coraz większą furorę. Ich możliwości pozwalają na rozmaite zastosowania w coraz to różnych dziedzinach. Nie ominęło to nawet medycyny.
Dla przykładu – firmy Autodesk i Organovo zaangażowały się w stworzeniu oprogramowania, pozwalającego tworzyć… ludzkie tkanki. Można by ich użyć chociażby w testowaniu leków, bądź w chirurgii.
Z kolei dwuletnia Emmy przy pomocy specjalnego, drukowanego egzoszkieletu umieszczonego na odpowiedniej ku temu kamizelce, będzie mogła samodzielnie ruszać rękami, a nie jak dotychczas przy wsparciu innych ludzi.
Trzeba przyznać, że to robi wrażenie. Ale osobiście coś czuję, że na tym się nie skończy. Może ponosi mnie fantazja, acz uważam, że te trójwymiarowe drukarki w przyszłości będą tworzyć nawet ludzkie organy, bądź krew. Dla transplantologii okaże się to prawdziwą rewolucją – koniec z niedoborami organów, albo - co jest przekleństwem dzisiejszej medycyny – brakiem krwi dla pacjentów.
Inne zastosowanie może być bardziej przyziemne. Niegdyś w felietonie ,, Tuning ciała’’ pisałem o możliwych w przyszłości udoskonaleniach, modyfikacjach ciała. Krótko mówiąc, wymieniając jakieś części ciała z których nie bylibyśmy zadowoleni, bądź okazały się niewystarczające na nowe, lepsze. Tyle, że takie ulepszenia miałyby się odbywać za pomocą sztucznych, mechanicznych części ciała. Z kolei te drukowane bardziej upodobniłyby się do naturalnych. Myślę, że rynek medyczny podzieli się na dwa nurty – jeden zaoferuje modyfikacje ludzkiego organizmu na kanwie technologicznej, mechanicznej. Druga zaś zadziała w oparciu o drukowane elementy, funkcjonujące w oparciu o biologiczne wytyczne.
Cała ta sprawa prezentuje się imponująco, i jeżeli tak dalej pójdzie to sądzę, że drukarki 3D jeszcze okażą się jednymi z najbardziej innowacyjnych urządzeń, wpływających na technikę i społeczeństwo, przynajmniej na początku tego wieku.
Interesuję się rozmaitą tematyką, jestem zafascynowany światem, jego bogactwem i różnorodnością
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Technologie