Nie da się ukryć, że w branży IT – podobnie jak choćby w światku showbiznesu – dużą rolę odgrywają szefowie wielkich koncernów. To oni są wizytówką tychże firm, gwiazdami, które rozsławiają je, promują, naprowadzają na odpowiednie tory, ku bezpiecznej przyszłości, prowadzą odpowiednią politykę i działalność przedsiębiorstwa.
Jak widać, zależy od nich bardzo wiele. Odnosi się wrażenie, że praktycznie prowadzone przez nich firmy są od nich uzależnione, powstaje toksyczna więź, w efekcie czego dochodzi praktycznie do uzależnienia od swojego szefa. I co się stanie, gdy przywódcy zabraknie?
Apple z brakiem Steva Jobsa radzi sobie nie najlepiej. Jego akcje spadają, rynek oczekuje na nowe, przełomowe produkty, a dostaje tylko odświeżone wersje starych. Nie pali im się też z wprowadzeniem do sprzedaży długo zapowiadanego telewizora, mającego odmienić to medium.
Lepiej wygląda sprawa w Microsofcie. Koncern z Redmond jest w niezłej kondycji, pomimo że nie ma z nimi od jakiegoś czasu Billa Gatesa. Pewną niesnaską jest zamieszanie wokół Windows 8, zwłaszcza jeśli chodzi o branżę gier, i odwrócenie się części producentów związanych z branżą elektronicznej rozrywki od ,, Okienek’’ na rzecz Linuxa.
Facebook ostatnio zaczyna tracić użytkowników, mimo że jego sternikiem jest ciągle Mark Zuckerberg. Wydaje się, że jednym z głównych tego powodów jest to, że serwis po prostu ,,przejadł się’’ użytkownikom.
Na powyższych przykładach widać, że brak wiodącego lidera podmioty te znosiły różnie. Z pewnością ich odejścia stanowiły dla nich duże wydarzenie, i nie ulega wątpliwości, że trudno było przystosować się do nowej sytuacji, już bez swoich gwiazd. Niemniej, po Zuckerbergu widać, że lider nie zawsze jest zdolny uratować koncern z opresji, i pojawienie się pewnych niepożądanych procesów jest nieuniknione.
Interesuję się rozmaitą tematyką, jestem zafascynowany światem, jego bogactwem i różnorodnością
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Technologie