Jerzy Korytko Jerzy Korytko
814
BLOG

Dlaczego min. Sienkiewicz nie chciał się spotkać z Latkowskim?

Jerzy Korytko Jerzy Korytko Rozmaitości Obserwuj notkę 5

 Od początku można było odnieść wrażenie, że „podsłuchy” są elementem szantażu. Sposób, w jaki zaprezentowano pierwsze nagranie (ucięte, ale filmik dalej się wyświetlał)– wskazywał na taką możliwość. Teraz dochodzi aspekt drugi.

Oto co na temat okoliczności poprzedzających ujawnienie nagrań pisze TVN24 w materiale „Latkowski chciał się spotkać z Sienkiewiczem”:

Wobec braku reakcji na prośby o kontakt - tłumaczy Majewski - redaktor naczelny "Wprost" pojechał do szefa CBA, by on przekazał Sienkiewiczowi wiadomość i przekonał go do spotkania. Wojtunik, w obecności Latkowskiego, wykonał telefon i przekonywał Sienkiewicza, że musi się z nim pilnie spotkać, ponieważ jest sprawa, która ma wymiar wagi państwowej. Po spotkaniu z naczelnym "Wprost", Wojtunik wsiadł do samochodu i pojechał do MSW, by rozmawiać z Sienkiewiczem osobiście. "Po tej rozmowie szef CBA przekazał Latkowskiemu wiadomość, że Sienkiewicz nie zamierza się spotykać" - poinformował Majewski.

Otóż zadziwiające jest to, że pomija się znaczenie tej sprawy. Nikt nie zadaje pytania: jak to było możliwe, że minister konstytucyjny, którego obowiązkiem jest wiedzieć wszystko, a szczególnie to, co dotyczy szeroko pojętego bezpieczeństwa państwa polskiego, minister sprawujący nadzór nad tajnymi służbami – nie chce z niepojętych powodów owej wiedzy poszerzać? Dlaczego odmówił spotkania z Latkowskim? Mimo tego, że przecież wiedział, z jak ważną sprawą Latkowski przychodzi? Przecież Wojtunik wyraźnie mówił mu o tym, to wyklucza ewentualność, że min. Sienkiewicz nie zdawał sobie sprawy z wagi problemu. Czyli – mając pełną świadomość znaczenia rysującego się dla rządu zagrożenia – jednak odmówił spotkania z osobami, które chciały z nim na ten temat rozmawiać. I to z takimi osobami, które może można było jeszcze przed ujawnieniem podsłuchów powstrzymać. A na pewno wypadało spróbować. Na co to wskazuje?

Po pierwsze – wiadomo, że min. Sienkiewicz wiedział o nagraniach wcześniej (na pewno już w czwartek, kto wie, czy nie jeszcze wcześniej). Możliwe, że rzeczywiście za całą sprawą stoi szantaż. O nieznanej treści, zakresie. Szantażyści zwrócili się wcześniej do rządu, być może osobiście do min. Sienkiewicza. Ale ich żądania nie zostały zaspokojone. Dlatego spełniają groźbę – jak nie – to ujawnimy nagrania. I ujawniają. To może także tłumaczyć fakt, dlaczego w tej sytuacji Tusk nie zdymisjonował Sienkiewicza. Minister Sikorski mówił ostatnio, że za całą sprawą stoi "zorganizowana grupa przestępcza". Ale przecież "przestępcy zorganizowani" niczego nie robią beziteresownie, dla samej idei. Musieli by jakieś żądania przedstawić, prawda? 

Ktoś powie – ale przekazanie warunków przez szantażystę powinno jednocześnie oznaczać jego dekonspirację. Też tak myślę. Że tak właśnie jest i tym razem. Tyle, że widocznie te warunki szantażysty są nie do spełnienia. A równocześnie szantażysta jest taki silny, jego atuty tak groźne – że powstał swoisty klincz. Być może liczą na to, że śmiertelny cios nie zostanie im zadany – bo z kim szantażyści później będą pertraktować? Z drugiej strony jakieś śledztwo trzeba prowadzić… Mają w tym wprawę….

Tak więc opinii publicznej mówi się, że jest podejrzany menedżer restauracji, znalazł się i jakiś „biznesmen” u którego kiedyś ów menedżer pracował…. Prawda jakie to proste? Te tropy pachną lipą na kilometr. Przecież podsłuchy prowadzono w kilku lokalach, w różnych miejscach? To kolejne oszustwo, jak sprawa katastrofy Smoleńskiej.  W jakim państwie przyszło nam żyć?

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Rozmaitości