Prokuratura otrzymała i włączyła do głównego wątku śledztwa w sprawie podsłuchów zawiadomienie szefa MSZ Radosława Sikorskiego o możliwości działania grupy przestępczej -poinformował zastępca szefa Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Paweł Nowak.
Sytuacja jest dynamiczna i chociaż nowe nagrania nie pojawiły się w ostatnich dniach, to jednak medialny kocioł cały czas jest pod parą….
Zastanowić wypada się ponownie, z perspektywy dnia dzisiejszego, jak sytuacja z „aferą podsłuchową” wygląda.
Przede wszystkim – nie ustalono kto za owymi podsłuchami stoi. Te tropy, które podrzucono opinii publicznej – myślę o informacjach prokuratury – to tylko zasłona dymna. Gołym okiem widać, że te wskazane osoby to nie ci, którzy rzeczywiście za podsłuchami stali. Sam premier Tusk w Sejmie mówił, że"nie wiadomo w jakim języku napisano scenariusz całej prowokacji".
Ale w tym tekście zajmę się jednym. Sprawą „grupy przestępczej”, na istnienie której wskazuje min. Sikorski w kontekście całej sprawy. Należy przypuszczać, że jako członek rządu, osoba, w którą podsłuchy uderzyły bezpośrednio – min. Sikorski ma pełną dostępnąwiedzę na temat śledztwa w tej sprawie. I że zna takie jego elementy, o których może my nic nie wiemy. I że ta wiedza kazała mu właśnie wskazywać na istnienie owej „przestępczej grupy". Czyli – Radek Sikorski wie co mówi.
Co to oznacza dla sprawy? Grupy przestępcze mogły by taką grę podjąć, to oczywiste. Mają zapewne jakieś możliwości techniczne, osobowe ku temu. Ale jedno jest wówczas też oczywiste. Grupy przestępcze nie zrobiły by tego bez konkretnego powodu - a już całkowicie wykluczone jest, by robiły to z powodów ideowych. Z powodów politycznych. Czyli – jeżeli to rzeczywiście przestępcza grupa za tym stała – to musiała mieć motyw. Motyw bardzo konkretny, o łatwo definiowalnym wymiarze finansowym, materialnym. Lub jakimś innym, ale takim, który ów wymiar finansowy może szybko zapewnić. Wobec tego owa grupa musiała przedstawić już swoje żądania. Oczekiwania. Ujawnić powód swojego zaangażowania. Jak w każdym klasycznym przykładzie szantażu. Bo grupa przestępcza zorganizowała by właśnie w oczywisty sposób owe podsłuchy dla szantażu. Inaczej cała rzecz nie ma sensu. A co my widzimy? Co nam się mówi? O szantażu? Nic - ani słowa. Pojawiają się oczywiście jakieś teksty, które kierują uwagę na manowce uwagę opinii publicznej, jakieś mylne, bezsensowne tropy i przypuszczenia. Ale wszystko – byle nie o możliwym szantażu. Jeżeli już - to o zemście.
A przecież dawno pisałem, że sposób rozgrywania sprawy z podsłuchami wskazuje na szantaż. Okoliczności ujawniania pierwszego nagrania na to wskazywały. Nagranie zaprezentowano w formie „filmiku” z planszą w tle – i rozmową. Rozmowa się zakończyła, ale filmik trwał dalej…. Jak gdyby mówił– nie spełnicie naszych żądań – to ujawnimy dalszą część. I dalej co widzimy? Dawkuje się kolejno nagrania. Pojawiła się informacja, że są jeszcze inne bardzo interesujące nagrania – dlaczego ich się nie ujawnia? Dlaczego? Dlaczego się tak to rozgrywa? Dodajmy do tego, że min. Sienkiewicz nie chciał się spotkać z Latkowskim przed publikacją WPROSTU…. że miał wcześniej wiedzę o tym, że te nagrania się pojawią… to może świadczyć o jednym. O tym, że jest kontakt między rzeczywistymi sprawcami a ludźmi ze szczytów władzy. Że toczą się jakieś pertraktacje, jakaś gra. I że o tym nie informuje się w ogóle opinii publicznej. A WPROST jest tylko narzędziem, tubą PR-ową owych „zorganizowanych przestępców”.
Dla mnie nie ma wątpliwości – ten rząd ulega szantażowi. Jego dalsze trwanie to samo zło. I tylko z tego powodu powinien zostać natychmiast odwołany.
Inne tematy w dziale Rozmaitości