Wczoraj odbyła się emisja kolejnego odcinka serialu dokumentalnego "Reset", w którym ujawniono kolejne szokujące ustalenia dotyczące polityki ekipy Donalda Tuska względem Rosji. Czyżby serial aż tak się "opatrzył", że stracił całkowite zainteresowanie komentatorów? Jak ujawnili Sławomir Cenckiewicz i Michał Rachoń, Donald Tusk zabiegał u rosyjskiego satrapy o poparcie kandydatury Włodzimierza Cimoszewicza na ważne międzynarodowe stanowisko. To były współpracownik komunistycznej bezpieki o pseudonimie „Carex” według ówczesnego premiera był kandydatem o najwyższych kompetencjach i najwyższej uczciwości. Nic dziwnego, że Platforma wywindowała go do dzisiejszej pozycji europosła, podobnie jak inny krystaliczny życiorys, jakim jest Leszek Miler. Teraz widać jakie są wzorce doskonałości w tej partii.
W serialu ujawniono też treść dokumentu sporządzonego po wizycie Putina w Sopocie. Wcześniejsza wizyta Sikorskiego w Moskwie miała przygotować grunt pod tą wizytę. Spotkanie na molo jest tylko wstępem. We wszystkich tych spotkaniach postawa polskiego premiera, polskich władz jest bardzo defensywna, natomiast Putin jest bardzo ofensywny i na każdym etapie upokarza stronę polską. Rosjanie wcześniej przygotowali portrety psychologiczne swoich rozmówców. Sikorski z tym swoim przerośniętym ego chce pokazać się z Putinem na Kremlu, a jakiś podrzędny ochroniarz go nie wpuszcza. Putin z premedytacją testuje polskie władze i sprawdza, jak zareagują. Po prawie 2 latach premierowania zorganizowanie takiego spotkania na takim poziomie, w takim formacie pokazało całkowitą dysfunkcję władzy premiera Tuska. To wręcz przerażające, jak w hotelu Sheraton zostały rozegrane przez Rosjan polskie władze. Z tarczy zrezygnowaliśmy, o Katyniu rozmawiano jako o jakiejś sprawie dyskusyjnej.
Inne tematy w dziale Polityka