jes jes
161
BLOG

Warszawo, wierz mi ...*

jes jes Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Czyli słów kilkoro na marginesie książki, poza bieżącą polityką zapisanych.  Ze skromną dedykacją dla Witka.

"Jeden z rosyjskich autorytetów moralnych zauważył, że stosunek do Polski i Polaków w Rosji zawsze był i do dnia dzisiejszego pozostaje miernikiem przyzwoitości. Swoistym papierkiem lakmusowym pokazującym stan zdrowia moralnego. Wskaźnikiem podatności na chorobę prymitywnego nacjonalizmu."

Rozpoczynająca się powyższą opinią książka Nikołaja Iwanowa "Powstanie Warszawskie widziane z Moskwy" (Wyd. Znak 2010) w zasadzie nie została zauważona w Salonie. Chyba szkoda. Jeśli nawet nie dla jej wartości faktograficznej (choć byłbym ostatnim, w kolejce do lekceważenia tego wymiaru pracy), to przynajmniej dla stylu narracji. Styl ten charakteryzuje się bolesnym, ale całkowicie pozbawionym emocji brakiem złudzeń co do zachowań i intencji osób kierujących w omawianym czasie państwem rosyjskim.  Pozwala to autorowi przekazać sporo kontekstowej wiedzy na temat funcjonowania władzy sowieckiej. Mnie szczególnie poruszyło zagadnienie przepływu i sensu nadawanego informacjom zbieranym przez czerwonoarmijne służby frontowe i wywiadowcze. Zrozumienie roli, jaką w systemie Rosji stalinowskiej wyznaczano obiegowi informacji wiele wnieść może do pojęcia mechanizmów rządzących całym systemem, choćby w dziedzinie naszych pięknoduchowskich zwykle rozważań na temat agenturalnej działalności tzw. służb w peerelu. Dzięki Iwanowowi pewna część wiedzy intuicyjnej bardzo sensownie się konkretyzuje. Już samo to wystarczy, aby książka warta była naszej uwagi. A to przecież ledwie margines.

Iwanow jednoznacznie opowiada się za poglądem, że Powstanie było w rzeczywistości powtórzeniem Cudu Nad Wisłą, że po raz drugi wstrzymało skutecznie sowiecki marsz na Zachód. W czasie, gdy zachodni alianci ledwo docierali do Paryża, Armia Czerwona zatrzymała się na linii Wisły na ponad 5 miesięcy! Tyle, że Powstanie było o niebo bardziej kosztowne niż ten pierwszy cud.
Teza to dobrze w Polsce znana i lubiana. I takoż trudna do jednoznacznego udowodnienia, z czego autor doskonale zdaje sobie sprawę. I choć podaje sporo mocnych przesłanek świadczących o jej słuszności, nieprzekonanych pewnie i tak nie przekona. Argumenty "z analogii" nie rozwiewają wszelkich wątpliwości. Nie mogą. Jednak w wersji Iwanowa na pewno warte są uwagi. Z drugiej strony myślę, że trudno byłoby też jednoznacznie obalić słuszność rozumowań Autora, który  swoje tezy bogato, na ile to możliwe, ilustruje źródłami rosyjskimi. Odnaleziony rozkaz zabraniający lotnictwu sowieckiemu dokonywania lotów nad Warszawę dowodzi pełnej (zwracam uwagę na znaczenie słowa "pełna") dominacji polityki nad aspektami wojskowymi w państwie Stalina. Opisane w książce zaniechanie realizacji kolejnych planów zaczepnych w okolicach Warszawy latem 1944 też daje do myślenia.
Logika systemu, jaka wyłania się z pracy Iwanowa okazuje się zupełnie nieprzystająca do naszej zwykłej logiki. Niektóre relacje, oczywiste dla człowieka Zachodu, w Rosji miały i zapewne mają do dziś, kompletnie inny sens, a niekiedy w ogóle nie występują. Stąd i do zwykłych zależności przyczynowo-skutkowych należy tu podchodzić z ogromną ostrożnością.
Jedną z takich relacji jest stosunek władzy do życia własnego, wyszkolonego wcześniej i wyekwipowanego żołnierza. Stosunek ten jest tak egzotyczny, że praktycznie nie umiemy do niego zastosować zwykłych miar logicznych; w ekonomii wojny racje żołnierza Armii Czerwonej mają wagę mniej niż zaniedbywalną. Wartość propagandowa każdego zdarzenia zawsze góruje nad jego wartością ekonomiczną czy militarną. W takim kontekście rozważania nad Powstaniem otrzymują specyficzne oświetlenie. Nowy sens, który bez wątpienia warto rozeznać. Praca Iwanowa, dzięki licznym odniesieniom do archiwów rosyjskich i nieskrywanej życzliwości autora, może nieco odmienić perspektywę polskiego czytelnika. Również wobec problemu naszego stosunku do mrocznych wyzwolicieli - żołnierzy Armii Czerwonej.
Ale to już inna historia.
______________________________________________________________________________
*) Bułat Okudżawa:
Warszawo, wierz mi, kocham cię
Smutno i tkliwie, po wiek wieków.

jes
O mnie jes

Nie mam i nie będę miał profilu na fejsbuku, ani na tłiterze, ani w jutiubie, ani nawet w gugleplus. Szukam odpowiedzi na moje pytania, nie interesują mnie nawalanki.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura