Jerzy Lackowski Jerzy Lackowski
400
BLOG

Minister Edukacji znowu obniża wymagania ...

Jerzy Lackowski Jerzy Lackowski Rozmaitości Obserwuj notkę 7

W treści przygotowanego w Ministerstwie Edukacji Narodowej projektu nowelizacji rozporządzenia dotyczącego oceniania i egzaminowania w naszych szkołach /projekt z 29.04.br/ pojawił się zapis o umożliwieniu promocji do następnej klasy uczniom szkół średnich, którzy otrzymają ocenę niedostateczną z jednego przedmiotu i poniosą porażkę na egzaminie poprawkowym. W ten oto sposób uczeń, który nie spełni minimalnych, stawianych przed nim, wymagań zostanie nagrodzony promocją do klasy programowo wyższej. Warto przypomnieć, iż istotą oceny niedostatecznej są braki umiejętności i wiedzy uniemożliwiające młodemu człowiekowi kontynuację nauki danego przedmiotu, czyli braki o wręcz fundamentalnym charakterze. W tle tego dziwacznego pomysłu tkwi założenie, że uczeń zdoła nadrobić te braki w kolejnej klasie, ale w takim razie jego autorzy /będący przecież pracownikami MEN/ nie do końca rozumieją znaczenie oceny niedostatecznej, albowiem uczeń mający braki możliwe do nadrobienia w następnej fazie kształcenia w danej szkole powinien otrzymać ocenę dopuszczającą. W efekcie mamy do czynienia z próbą wprowadzenia w życie przepisu mocno nielogicznego i niebywale szkodliwego. Można sobie wyobrazić, że dojdzie do sytuacji w której naukę w klasie maturalnej będzie kontynuował uczeń, który wcześniej otrzymał ocenę niedostateczną np. z języka polskiego lub z matematyki. Ten pomysł można określić mianem kolejnej już w polskiej edukacji amnestii od obowiązku spełniania podstawowych wymagań uczniowskich.

Cała ta sprawa to następna odsłona niebywale nieodpowiedzialnego obniżania wymagań edukacyjnych w polskiej oświacie. Od kilku lat możliwość promocji uczniów z oceną niedostateczną istnieje już na niższych szczeblach edukacji. Rozszerzenie jej na szkolnictwo ponadgimnazjalne jest uzasadniane ujednoliceniem zasad oceniania we wszystkich typach szkół. Czyżby urzędnicy ministerialni nie rozumieli różnicy pomiędzy szkołą podstawową, gimnazjum a szkołą średnią? Mieliśmy już także „maturalną amnestię”, czyli „oryginalne” w historii edukacji rozwiązanie, zgodnie z którym można było zdać egzamin maturalny nie zdając jednego z obowiązkowych /na poziomie podstawowym/ przedmiotów, czyli nie uzyskując z niego ledwie 30% możliwych do zdobycia punktów. Tak na marginesie analizując zadania, jakie najczęściej pojawiają się na egzaminach zewnętrznych można dojść do wniosku, iż ich autorzy czuwają nad tym iżby wskaźniki wyników zbytnio nie spadły. Zresztą historia wprowadzania egzaminu nowomaturalnego znakomicie ilustruje proces stopniowego obniżania wymagań. Nie zmienia tego nawet przywrócenie matematyki do zbioru przedmiotów zdawanych przez wszystkich maturzystów, gdyż skala trudności tegoż egzaminu świadczy o szczególnej trosce autorów zadań o zdających.

Niedawno w trakcie debaty nad nowymi podstawami programowymi języka polskiego mogliśmy usłyszeć, że młodzież nie będzie miała obowiązku czytania całości książek, a jedynie ich fragmenty, gdyż i tak niewielu uczniów czyta całe dzieła. Idąc tym tropem rozumowania można oczekiwać, iż niebawem polscy uczniowie będą oglądać fragmenty obrazów, aby nie męczyć swego wzroku patrzeniem na całość. W ten oto sposób ludzie odpowiedzialni za polską oświatę krok po kroku czynią fikcją możliwość kształtowania wśród młodych ludzi postaw osób poważnie traktujących swoje obowiązki. Szkolne mury mają wypełnić uczniowie, którzy bez specjalnego wysiłku będą otrzymywać świadectwa i dyplomy. W efekcie będą wzrastać polskie wskaźniki edukacyjne, ale rzeczywisty poziom wykształcenia Polaków będzie coraz niższy. Równocześnie absolwenci naszych szkół będą stawali bezradni wobec trudności, w jakie obfitować będzie dorosłe życie.

Innym elementem owej polityki oświatowej jest także nowy system nadzoru pedagogicznego, przygotowany niedawno przez MEN z wykorzystaniem /a właściwie zmarnowaniem/ znacznych środków. W jego ramach szkoły będą oceniane w pięciostopniowej skali, ale owe oceny będą uzyskiwały wcale nie za swoje efekty kształcenia, ale za szereg rozmaitych elementów o bardzo różnym znaczeniu, w większości będą to czynniki o niewymiernym charakterze. Ocenę będzie przeprowadzał zespół pracowników kuratorium oświaty, czyli ludzi z wewnątrz systemu. Już dzisiaj jestem pewien, iż okaże się, że zdecydowana większość polskich szkół zasługuje na najwyższe oceny.

Analizując stopniowe obniżanie wymagań w polskim systemie oświatowym można dojść do smutnego wniosku, że zamiast szkoły ciekawej i wymagającej, kształtującej postawy ludzi wolnych i odpowiedzialnych, nasza młodzież ma uczyć się w placówkach, w których jedynym jej obowiązkiem będzie być może obecność na zajęciach, która w żaden sposób nie będzie mogła wiązać się z jakimkolwiek wysiłkiem. W takiej szkole nie będzie żadnej możliwości, aby kształtować uczniowskie charaktery ... , a może o to chodzi? Jeżeli jednak poważnie myślimy o naszej przyszłości musimy wreszcie położyć kres działaniom, które uczynią Polaków bezbronnymi wobec wyzwań przed którymi stoi i stanie Rzeczpospolita.

 

Doktor nauk humanistycznych, absolwent fizyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Nauczyciel akademicki na Uniwersytecie Jagiellońskim, dyrektor Studium Pedagogicznego UJ. W latach 1990 - 2002 wojewódzki kurator oświaty w Krakowie, były doradca parlamentarnych komisji edukacyjnych, w latach 1998 - 2001 członek Rady Konsultacyjnej MEN ds. Reformy Edukacji, w latach 1990 - 2002 radny Miasta Krakowa, były wiceprzewodniczący wojewódzkiego krakowskiego Sejmiku Samorządowego. Członek zespołu edukacyjnego Rzecznika Praw Obywatelskich /w latach 2003 - 2010/. Kieruje pracami Komitetu Obywatelskiego "Edukacja dla Rozwoju". Autor projektu "Szkoła obywateli". Zajmuje się badaniami efektywności funkcjonowania systemów oświatowych i szkół, jakości pracy nauczycieli, zasad finansowania edukacji ze szczególnym uwzględnieniem możliwości wprowadzenia do niej mechanizmów rynkowych.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Rozmaitości