W ciągu przedziwnych inicjatyw mających jakoby być elementem polsko – rosyjskiego pojednania pojawiła się w sierpniu kwestia pomnika sowieckich żołnierzy w Ossowie wraz z planowanym uroczystym odsłonięciem w dziewięćdziesiątą rocznicę zmagań z bolszewikami. Owa inicjatywa miała swe źródło w Kancelarii Prezydenta RP, co miało jakoby świadczyć o otwartości i wielkoduszności strony polskiej, która w sposób uroczysty postanowiła odsłonić pomnik wraz z grobami poległych bolszewickich żołnierzy w rocznicę naszego zwycięstwa. Dzięki temu organizatorzy tego przedsięwzięcia uważali, że nadadzą tegorocznym obchodom rocznicy bitwy warszawskiej nowy wymiar. Owa specyficzna nowość zakładała, oddanie czci nie tylko obrońcom, ale także najeźdźcom.
Analizując przebieg wydarzeń związanych z tą inicjatywą zdumiewa szczególnie ogromne zaangażowanie strony polskiej oraz błyskawiczne tempo jej realizacji. W czasie, gdy przedstawiciele polskich władz „zapominają” o ważnych dla naszej tożsamości rocznicach związanych z polsko – rosyjską historią, gdy niszczeją groby polskich żołnierzy poległych w obronie Rzeczypospolitej, nie tylko w wojnie z bolszewikami, z wielką energią przygotowano upamiętnienie żołnierzy najezdniczej obcej armii, armii na wskroś barbarzyńskiej, która na swej drodze zostawiała spaloną ziemię oraz tysiące pomordowanych Polaków. Wszystko to przypomina zachowania peerelowskich władz, które pokrywały Polskę rozmaitymi pomnikami sowieckich żołnierzy i nieustannie uroczyście obchodziły kolejne rocznice „wyzwolenia”. Jednak wtedy był to element hołdu lennego składanego przez nie moskiewskiemu protektorowi. Tak na marginesie muszę zauważyć, że w wolnej Polsce ciągle jeszcze do takich uroczystości dochodzi, m.in. w Krakowie rokrocznie lewicowe władze miasta organizują 18 stycznia uroczystości ku czci czerwonoarmistów. Można stwierdzić, że środowiska, które w tym uczestniczą w dalszym ciągu nie rozumieją co zdarzyło się w latach 1944 – 45, gdy jednego okupanta wypierał z polskich ziem drugi okupant. Poza tym ciągle jeszcze w oficjalnych wystąpieniach oraz w szkolnych klasach można usłyszeć zdania o wyzwolicielach z czerwoną gwiazdą. Co jest tak samo prawdziwe, jak byłoby określanie takim mianem wkraczającej w 1941 r. do Białegostoku /a przecież wypierała z niego sowieckiego okupanta/ armii niemieckiej.
W 1920 roku niepodległość udało się naszym przodkom ocalić /w 1945 już niestety nie/. Nie mogę sobie wyobrazić, aby taka inicjatywa, jak tegoroczna ossowska, zrodziła się wśród polskich polityków w II Rzeczypospolitej. To tak naprawdę wyraziście pokazuje jedną z istotnych różnic między II a III Niepodległością. W międzywojennym dwudziestoleciu taka inicjatywa spotkałaby się z powszechnym potępieniem, tymczasem dzisiaj sporo osób uważa, iż to bardzo piękny i szlachetny gest skierowany w stronę Rosjan. Mam wrażenie, iż nie rozumieją one, że to gest nade wszystko naiwny i idealnie wpisujący się w rosyjską wersję ówczesnych wydarzeń. Równocześnie znamiona prowokacji w stosunku do polskiej pamięci historycznej nosił pomysł uroczystego odsłonięcia owego monumentu w trakcie obchodów naszego zwycięstwa. Do zrealizowania tego nie doszło tylko dzięki determinacji grupy dzielnych ludzi, którzy zorganizowali protest wokół pomnika i nie dali się przekonać pokrętnej argumentacji sekretarza Rady Pamięci Walk i Męczeństwa dra Andrzeja K. Kunerta.
Warto także zauważyć, iż kształt tego pomnika także zakłamuje historię. Oto na grobach sowieckich żołnierzy pojawia się prawosławny krzyż /a nie jak bywało dotychczas czerwona gwiazda/, czyli symbol który ci żołnierze niszczyli. Zastanawiać muszą także symboliczne bagnety wieńczące poszczególne mogiły, dumnie wzniesione do góry. Szkoda, że twórcy pomnika nie zaznaczyli na nich śladów krwi pomordowanych nimi naszych rodaków. W każdym razie osoba nie znająca historii polsko – rosyjskiego konfliktu trafiając w pobliże tego pomnika może dojść do wniosku, że jest to wyraz hołdu składanego przez Polaków najeźdźcom ze Wschodu. Tak poza wszystkim mam nadzieję, że duchy marszałka Józefa Piłsudskiego i jego żołnierzy będą straszyły autorów ossowskiego upamiętnienia.
Ossów miał być kolejnym krokiem naszych władz w owym najdziwniejszym na świecie pojednaniu, w którym jedna strona czyni nieustanne gesty, a druga wcale na nie nie odpowiada. Można by złośliwie zauważyć, że im więcej gestów czyni polska strona tym bardziej jest lekceważona przez stronę rosyjską, czego najlepszą ilustracją jest rosyjskie śledztwo w sprawie smoleńskiej katastrofy. Szkoda, że przedstawiciele naszych władz /wśród, których nie brakuje historyków/ słabo znają dzieje stosunków polsko – rosyjskich oraz mentalność rosyjskich przywódców. Ci bowiem zawsze poważnie i z szacunkiem traktowali tylko tych, którzy w relacjach z nimi zachowywali twardą i zdecydowaną postawę.
Warto zauważyć, że nikt z naszych władz nie wpadł na pomysł zorganizowania 17 sierpnia uroczystości w Zadwórzu, miejscu wręcz symbolicznym dla wojny polsko – bolszewickiej. W Zadwórzu, owych Polskich Termopilach niszczeją groby ponad trzystu poległych polskich harcerzy i nikomu nie przyjdzie do głowy, że trzeba by je odnowić. Już słyszę, odpowiedź że przecież mamy kłopoty finansowe i trzeba oszczędzać, stąd też skromne były tegoroczne obchody warszawskiego triumfu polskiego oręża. Okazuje się jednak, że na ossowski monument pieniądze publiczne się jednak znalazły.
Dodatkowo trzeba zauważyć, że cała kwestia owego „pojednania” stała się elementem polskiej bieżącej polityki i swoistej wojny polsko – polskiej. Stąd też zamiast kreować jasny przekaz historyczny budujący naszą tożsamość narodową mamy do czynienia z przekłamaniami i zniekształceniami, które będą miały fatalne skutki w przyszłości. Nie ma bowiem historii pisowskiej, platformianej czy jakiejkolwiek innej, ale jest historia Polski, która powinna Polaków łączyć, a nie dzielić. Jednak, aby tak było nie można nieustannie, przy każdej okazji pomniejszać polskich sukcesów w imię owego mitycznego pojednania. Nie można także dawać okazji obcym rządom do rozgrywania polskich spraw zgodnie z ich intencjami.
Sierpień jest miesiącem bogatym w rocznice ważnych, wręcz kluczowych dla polskiej tożsamości i niepodległości wydarzeń. Tegoroczny sierpień przynosi okrągłe rocznice wojny 1920 roku oraz strajków 1980 roku. Niestety ani jedna, ani druga rocznica nie została uczczona w pełny sposób. Obchody 1920 r. miały skromniejszy niż w latach poprzednich charakter, podobnie będzie z tegorocznymi obchodami Sierpnia 1980 wyglądającymi dość blado na tle obchodów sprzed pięciu lat. Rocznice ważnych wydarzeń historycznych to znakomita okazja do kształtowania postaw patriotycznych, jak też przeprowadzania swoistych powszechnych lekcji historii. Niestety w Polsce współczesnej nie jest to rozumiane przez rządzących, a jeżeli jest rozumiane to jest lekceważone. Sądzę, iż trzeba głośno i zdecydowanie przeciwstawiać się zniekształcaniu naszej historii, do którego dochodzi nie tylko przy okazji owego dziwacznego pojednania. Równocześnie trzeba podkreślać, iż oczywiście jesteśmy za rzeczywistym pojednaniem z Rosjanami, ale na zasadzie równorzędności i obustronnie poważnego i godnego traktowania własnej wrażliwości historycznej.
Doktor nauk humanistycznych, absolwent fizyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Nauczyciel akademicki na Uniwersytecie Jagiellońskim, dyrektor Studium Pedagogicznego UJ. W latach 1990 - 2002 wojewódzki kurator oświaty w Krakowie, były doradca parlamentarnych komisji edukacyjnych, w latach 1998 - 2001 członek Rady Konsultacyjnej MEN ds. Reformy Edukacji, w latach 1990 - 2002 radny Miasta Krakowa, były wiceprzewodniczący wojewódzkiego krakowskiego Sejmiku Samorządowego. Członek zespołu edukacyjnego Rzecznika Praw Obywatelskich /w latach 2003 - 2010/. Kieruje pracami Komitetu Obywatelskiego "Edukacja dla Rozwoju". Autor projektu "Szkoła obywateli". Zajmuje się badaniami efektywności funkcjonowania systemów oświatowych i szkół, jakości pracy nauczycieli, zasad finansowania edukacji ze szczególnym uwzględnieniem możliwości wprowadzenia do niej mechanizmów rynkowych.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości