Jerzy Lackowski Jerzy Lackowski
550
BLOG

Ograniczanie edukacji historycznej

Jerzy Lackowski Jerzy Lackowski Rozmaitości Obserwuj notkę 25

Tydzień temu na łamach Rzeczpospolitej ukazał się list otwarty Piotra Zaremby do prezydenta RP Bronisława Komorowskiego. Dziennikarz – historyk pisze do polityka – historyka o zagrożeniach, jakie dla edukacji historycznej niosą zmiany programowe wprowadzane do polskich szkół przez minister Katarzynę Hall. Jest swoistym paradoksem, iż największe zaniepokojenie większości osób zainteresowanych kształceniem historycznym młodych Polaków ma miejsce w czasie, gdy cztery najważniejsze funkcje w państwie zajmują osoby legitymujące się ukończeniem studiów historycznych.

Kwestie poruszane przez Piotra Zarembę były głośno artykułowane w trakcie debaty związanej z nową podstawą programową, jak również po podpisaniu przez minister K. Hall wprowadzającego ją rozporządzenia. W gmachu Ministerstwa Edukacji Narodowej odbyło się kilka spotkań przedstawicieli ministerstwa z historykami, po których pojawiła się ze strony minister edukacji obietnica wprowadzenia zmian do podstawy programowej historii, mających zapewnić powszechną edukację historyczną w zakresie polskich dziejów wszystkim uczniom szkół średnich, a nie tylko uczniom klas pierwszych. Niestety minęło już sporo czasu /ponad rok/ od sformułowania tej obietnicy i nic w kwestii nowej podstawy programowej z historii się nie zmieniło. W dalszym ciągu dla uczniów po ukończeniu nauki w klasie pierwszej szkoły średniej przewidziany jest przedmiot „historia i społeczeństwo” złożony z 9 bloków /”wątków”/, z których każdy uczeń będzie zobowiązany wybrać cztery. Przy czym obok bloku „Ojczysty Panteon i ojczyste spory”, który właśnie miał stać się obowiązkowym dla wszystkich uczniów mamy w zbiorze owych ministerialnych wątków np. blok „Kobieta, mężczyzna, rodzina”, czy też „Swojskość i obcość”, a także wątek związany z mediami. Innymi słowy rzeczywista, powszechna edukacja historyczna polskiej młodzieży zakończy się po ukończeniu klasy pierwszej szkoły ponadgimnazjalnej, czyli ostatni kontakt z historią ojczystą każdy młody Polak będzie miał w wieku lat 17, a w przyszłości 16. W efekcie nietrudno przewidzieć, iż jeszcze bardziej pogorszy się stan wiedzy historycznej Polaków, z którym już dzisiaj nie jest najlepiej. Warto przy tej okazji zauważyć, że w tym samym czasie np. we Francji podejmowane są działania mające wzmocnić francuską tożsamość narodową, a Francja jest tylko jednym z przykładów takich działań. Tymczasem w Polsce grożą nam działania zupełnie przeciwne. Nowa podstawowa programowa zaczęła obowiązywać w polskich szkołach 1.09.2009 r., na początku w pierwszych klasach szkół podstawowych i gimnazjów, do szkół ponadgimnazjalnych „dotrze” 1.09.2012 r. 

           Ze świadomością historyczną Polaków nie jest najlepiej, o czym można się nieustannie przekonywać. Zresztą od początku III Niepodległości ma miejsce próba przebudowania polskiej tradycji historycznej, poprzez minimalizowanie wątków heroicznych i chwalebnych, a eksponowanie /czasami wręcz wymyślanie/ wątków mających ukazać naszych przodków jako co najmniej mało rozsądnych. Jednym z bardziej charakterystycznych narzędzi owych działań jest próba przeciwstawiania światłej Europy i zacofanej Polski, bardzo często prezentuje się Polaków jako przykładnie nietolerancyjnych, co jest niebywałym fałszowaniem prawdy historycznej. Zresztą jest to wygodne, chociażby dla budujących na nowo swoją politykę historyczną, naszych sąsiadów. Tymczasem rzetelna analiza dziejów Europy powinna każdego uczciwie myślącego Europejczyka skłonić do uznania mądrości naszych przodków, którzy potrafili stworzyć wielonarodową, tolerancyjną I Rzeczypospolitą, w czasie gdy w innych państwach zdarzały się rozmaite noce św. Bartłomieja, a życie poddanych nie miało żadnej wartości dla panujących. Równocześnie możemy obserwować radość, jaką sprawia naszym politykom, gdy są chwaleni w obcej prasie, a znaczna część polskich wyborców również uznaje to za powód do dumy. Przypomina to jako żywo wiek XVIII, a nie np. II Niepodległość.

To we współczesnej Polsce jest możliwe powiewanie na obiekcie polskiej szkoły tylko flagi Unii Europejskiej. Brak polskiej flagi nie razi, ani uczniów, ani ich rodziców, ani nauczycieli. Wręcz można usłyszeć, że przecież jesteśmy w Europie, więc skąd te głosy domagające się polskiej flagi, a zresztą zgłaszający postulat powieszenia naszej flagi traktowani są jak anachroniczni dziwacy. Taka sytuacja jest niemożliwa w szanującym się państwie europejskim, praktycznie w każdym z nich mocno eksponowana jest narodowa tożsamość i tradycja. Tymczasem w Polsce dyrektor szkoły może łamać prawo państwowe ignorując polską flagę, bez żadnych konsekwencji ze strony swoich przełożonych. To dzieje się już teraz ...

Dla kształtowania postaw obywateli wolnej Rzeczypospolitej, świadomych wartości swojej historii i zakorzenionych w narodowej tradycji, nauczanie ojczystych dziejów, szczególnie najnowszych ma ogromne znaczenie. Trzeba także pamiętać, iż właśnie historia najnowsza, ale także dzieje I Rzeczypospolitej były w okresie peerelu szczególnie fałszowane. Stąd też dzisiaj powinniśmy wzmacniać historyczny przekaz naszych szkół, a nie prowadzić do jego osłabiania. Niestety propozycja zastąpienia nauczania historii w starszych klasach szkół średnich przez wielowątkowy przedmiot „historia i społeczeństwo” z całą pewnością przyczyni się do obniżenia poziomu wiedzy historycznej Polaków, szczególnie w kontekście dziejów Polski. Sądzę, że każdy spokojnie myślący obywatel Rzeczypospolitej po przeanalizowaniu tytułów poszczególnych bloków tego przedmiotu musi się zdumieć próbą ograniczenia tematyki polskiej historii.

           W całej tej sprawie godny „podziwu” jest upór ministerstwa edukacji. Pomimo protestów, głosów krytyki zgłaszanych przez ludzi reprezentujących różne środowiska, mających różną wrażliwość historyczną i polityczną pozostało ono właściwie nieugięte. Zresztą tak fundamentalne zmiany dotyczące programów nauczania, nie tylko historii, wprowadzono do polskich szkół bez powszechnej debaty poprzez rozporządzenie ministra edukacji, podpisane tuż przed świętami /23.XII./ Bożego Narodzenia w 2008 r. Sądzę, że tego typu zmiany powinny być wprowadzane poprzez sejmowe ustawy po poważnej debacie. Dzisiaj wprowadzana do polskich szkół filozofia kształcenia jest bliska jednemu, wąskiemu środowisku, którego członkowie potrafili już formułować sądy „o wstydzeniu się uciążliwej polskości”. Tymczasem szkoła powinna odzwierciedlać to co dla obywateli najbardziej bliskie, ważne i wspólne, i co buduje ich mądrą dumę z przynależności do wspólnoty.

           Ostatnie tygodnie pokazują nam zresztą zakłamywanie najnowszej historii pod kątem interesów politycznych rządzącego środowiska. W tej grze o pamięć ginie prawda, znikają niewygodni bohaterowie, a kłopoty mają historycy poważnie traktujący swój zawód. Czyżby tak, jak w peerelu spece od propagandy /dzisiaj będący mistrzami poprawności politycznej/ zaczynali wyznaczać kanon historyczny? Stąd też z niecierpliwością oczekuję na odpowiedź prezydenta Bronisława Komorowskiego na list redaktora Piotra Zaremby. 

Doktor nauk humanistycznych, absolwent fizyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Nauczyciel akademicki na Uniwersytecie Jagiellońskim, dyrektor Studium Pedagogicznego UJ. W latach 1990 - 2002 wojewódzki kurator oświaty w Krakowie, były doradca parlamentarnych komisji edukacyjnych, w latach 1998 - 2001 członek Rady Konsultacyjnej MEN ds. Reformy Edukacji, w latach 1990 - 2002 radny Miasta Krakowa, były wiceprzewodniczący wojewódzkiego krakowskiego Sejmiku Samorządowego. Członek zespołu edukacyjnego Rzecznika Praw Obywatelskich /w latach 2003 - 2010/. Kieruje pracami Komitetu Obywatelskiego "Edukacja dla Rozwoju". Autor projektu "Szkoła obywateli". Zajmuje się badaniami efektywności funkcjonowania systemów oświatowych i szkół, jakości pracy nauczycieli, zasad finansowania edukacji ze szczególnym uwzględnieniem możliwości wprowadzenia do niej mechanizmów rynkowych.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (25)

Inne tematy w dziale Rozmaitości