W czasach podejmowania przez ludzi odpowiedzialnych za polską edukację rozwiązań niekorzystnych dla rozwoju młodych obywateli Rzeczypospolitej, warto zastanowić się, czy jesteśmy w stanie osłonić nasze dzieci przed skutkami ich nierozważnych działań. Otóż nie jesteśmy skazani na bierne przyglądanie się demontażowi naszej oświaty, możemy wykorzystując obowiązujące prawo oświatowe przejmować szkoły od administracji i nadawać im w pełni obywatelski charakter. Można bowiem w Polsce przekształcać szkoły publiczne w placówki prowadzone przez stowarzyszenia obywateli, ale także nadawać obywatelski i autorski charakter placówkom prowadzonym przez samorządy. W takich szkołach nauczyciele oraz rodzice uzyskują zdecydowanie większą swobodę kreowania rozwiązań ograniczających do koniecznego minimum wpływ ministerialnych pomysłów. Aby jednak szkoła stała się szkołą obywateli musi znaleźć się grono aktywnych i zdeterminowanych ludzi, którzy założą stowarzyszenie i wystąpią z wnioskiem o przejęcie placówki od samorządu lub też powołają radę szkoły, czyniąc z niej autentycznie działającą strukturę. Właśnie w tym tkwi największa przeszkoda, najczęściej bowiem nawet, gdy rodzice zdają sobie sprawę z zagrożeń stwarzanych dla ich dzieci przez nieprzemyślane pomysły ministra edukacji to brak im determinacji, aby podjąć skuteczne przeciwdziałanie. Podobnie nauczyciele uwikłani w coraz większy gąszcz biurokratycznych uciążliwości oraz zmęczeni swoją trudną sytuacją materialną, najczęściej ograniczają się do obrony swojego status quo. Poza tym pomiędzy rodzicami i nauczycielami często brak jest zaufania i wzajemnego zrozumienia, a ich relacje oparte są na oficjalnym, służbowym rytuale. Tymczasem podmywanie fundamentów naszej edukacji uderza zarówno w nauczycieli, jak też w uczniów. Stąd też konieczne jest przełamywanie barier dzielących środowiska rodziców i nauczycieli. Równocześnie warto zabiegać o wsparcie przedstawicieli lokalnego samorządu, którym także dolegają nieprzemyślane zmiany wprowadzane do polskiej edukacji. Bardzo często przecież ich finansowanie odbywa się z lokalnych budżetów. Dla wielu rozważnych i zatroskanych o stan spraw publicznych samorządowców oświata to ważny obszar ich działań, nie tylko z powodu jej kosztów. To przecież w znacznej mierze dzięki ich aktywności wiele polskich szkół stało się autentycznymi centrami edukacyjno – kulturowymi lokalnych środowisk.
Szkoła prowadzona przez stowarzyszenie obywateli pozostaje szkołą powszechnie dostępną, czyli placówką publiczną. Jest ona finansowana poprzez mechanizm quasi bonu edukacyjnego tzn. na każdego ucznia otrzymuje kwotę odpowiadającą średnim kosztom kształcenia w szkole tego typu na terenie danej jednostki samorządowej /nie może być ona niższa niż wynikający z subwencji jednostkowy koszt kształcenia/. Stąd też przejęcie popularnej szkoły może przynieść wręcz natychmiastowe korzyści finansowe jej nauczycielom, gdyż takie finansowanie poszczególnych szkół samorządowych należy do rzadkości i generalnie szkoły popularne /szczególnie w dużych miastach/ w pewien sposób wspierają szkoły mniej popularne. Trzeba także podkreślić, iż przejmowana placówka uwolniona jest spod bieżącej jurysdykcji administracji i nie musi wypełniać całej masy zbędnych biurokratycznych powinności, ale może skoncentrować swoją uwagę na uzyskiwaniu coraz lepszych efektów edukacyjnych. Jej los zależy od zainteresowania jej ofertą potencjalnych klientów, a nie od urzędniczych decyzji.
Obowiązująca w Polsce ustawa o systemie oświaty zawiera przepisy umożliwiające bezpośrednie przejmowanie przez stowarzyszenia niewielkich placówek z liczbą uczniów nie przekraczającą 70. Większe szkoły mogą przechodzić w gestię podmiotów obywatelskich poprzez procedurę likwidacyjną tzn. szkoła prowadzona przez samorząd jest likwidowana 31 sierpnia, a 1 września zaczyna działać /w tym samym obiekcie/ placówka prowadzona przez stowarzyszenie. Oczywiście ta druga droga jest zdecydowanie trudniejsza, ale jak najbardziej realna. Trzeba wspomnieć, iż jest to mechanizm znany w krajach anglosaskich jako czarterowanie /kontraktowanie/ szkół /placówki działające w takiej formule osiągają bardzo dobre efekty edukacyjne/, będący także jednym z najważniejszych elementów zmian planowanych w brytyjskiej oświacie przez rząd Davida Camerona.
Wskazuję tę możliwość, gdyż wobec zagrożeń generowanych przez pomysły minister edukacji Katarzyny Hall trzeba zacząć budować obywatelskie porozumienie na rzecz ratowania jakości kształcenia w polskiej oświacie. W tej chwili mamy do wyboru, albo bierne przyglądanie się stopniowemu /ostatnio coraz szybszemu/ obniżaniu się poziomu kształcenia, albo aktywne przeciwdziałanie temu. Pragnę także wyraźnie zaznaczyć, iż gra toczy się o poziom kształcenia w oświacie publicznej, gdyż to ona obejmuje zdecydowaną większość uczniów. Stąd też poszukiwanie nowej formuły organizacji pracy szkół publicznych na podstawie obowiązującego prawa staje się po prostu koniecznością. Zdaję sobie sprawę, iż takie szkoły zaczną najszybciej powstawać w środowiskach aktywnych i zdeterminowanych, ale być może ich dobry przykład będzie stymulował podobne działania także w innych.
Od 1999 r. na polskiej prowincji działają w takiej formule placówki, które /w zdecydowanej większości/ przeznaczone były do likwidacji. Zostały uratowane przez obywateli, którzy w obliczu zagrożenia „ich szkoły” podjęli konkretne, aktywne, skuteczne działania zakładając stowarzyszenie i przejmując przeznaczoną do likwidacji szkołę. Owe małe szkoły pokazują co oznacza obywatelska determinacja w mądrej walce o szkołę. Trzeba również pamiętać, iż placówki takie działają w środowiskach niezamożnych, najczęściej na polskich wsiach. Ich powstanie było lokalną odpowiedzią na zagrożenie istnienia konkretnej szkoły. W tych działaniach lokalne środowiska otrzymują nieocenione wsparcie od Federacji Inicjatyw Oświatowych. Dzisiaj w Polsce mamy do czynienia z realnym zagrożeniem dla całego systemu oświatowego, dlatego nie można czekać na opamiętanie się rządzących, ale trzeba podjąć już teraz odpowiednie obywatelskie działania.
Oczywiście można przenieść dziecko do dobrej szkoły niepublicznej, jeżeli ktoś dysponuje odpowiednimi dochodami, można także prowadzić jego nauczanie w formule edukacji domowej, ale jednak każde z tych rozwiązań dostępne jest tylko dla niewielkiej grupy dzieci. Dla zdecydowanej większości kluczowe znaczenie ma jakość kształcenia w oświacie publicznej i dlatego trzeba zacząć zamieniać szkoły biurokratów na szkoły obywateli.
Równocześnie nauczyciele powinni szerzej korzystać z możliwości tworzenia programów autorskich minimalizujących wady podstawy programowej. W tej pracy winni uzyskać wsparcie eksperckie od osób rozumiejących zagrożenia wnoszone do polskich szkół przez nową koncepcję kształcenia ogólnego. Takie działania można podejmować także w szkołach pozostających w gestii samorządu terytorialnego. Warto korzystać z możliwości wynikających z treści ustawy o systemie oświaty, które mogą okazać się cenną podstawą do skuteczności obywatelskich działań. Dotychczas kierowane przez Katarzynę Hall Ministerstwo Edukacji Narodowej korzystało z bierności obywateli oraz braku głębszego zainteresowania mediów swoimi działaniami. Stąd też nakazem chwili staje się budowanie autentycznego partnerstwa rodziców z nauczycielami oraz z lokalnym środowiskiem samorządowym. Być może narastająca i przejawiająca się w różnych formach /nie tylko w krytyce prasowej/ niezgoda obywateli na generowane przez MEN pomysły otrzeźwi ekipę K. Hall.
Doktor nauk humanistycznych, absolwent fizyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Nauczyciel akademicki na Uniwersytecie Jagiellońskim, dyrektor Studium Pedagogicznego UJ. W latach 1990 - 2002 wojewódzki kurator oświaty w Krakowie, były doradca parlamentarnych komisji edukacyjnych, w latach 1998 - 2001 członek Rady Konsultacyjnej MEN ds. Reformy Edukacji, w latach 1990 - 2002 radny Miasta Krakowa, były wiceprzewodniczący wojewódzkiego krakowskiego Sejmiku Samorządowego. Członek zespołu edukacyjnego Rzecznika Praw Obywatelskich /w latach 2003 - 2010/. Kieruje pracami Komitetu Obywatelskiego "Edukacja dla Rozwoju". Autor projektu "Szkoła obywateli". Zajmuje się badaniami efektywności funkcjonowania systemów oświatowych i szkół, jakości pracy nauczycieli, zasad finansowania edukacji ze szczególnym uwzględnieniem możliwości wprowadzenia do niej mechanizmów rynkowych.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości