Jerzy Lackowski Jerzy Lackowski
579
BLOG

Smutny 11 Listopada

Jerzy Lackowski Jerzy Lackowski Rozmaitości Obserwuj notkę 9

Święto Niepodległości skłania do refleksji nad stanem Rzeczypospolitej. W tragicznym 2010 roku, który przejdzie do historii naznaczony katastrofą smoleńską, owa refleksja pełna jest smutku i obaw o polską przyszłość. Czas po 10 kwietnia to okres, w którym niebywale wyraziście zaczęły ujawniać się wszystkie słabości naszego państwa, a równocześnie ukazana została małość ludzi odpowiedzialnych za Polskę.

           Od tragedii smoleńskiej minęło już siedem miesięcy i im bardziej oddalamy się czasowo od owego sobotniego poranka, tym bardziej musi zdumiewać stosunek polskiego rządu do kwestii wyjaśnienia wszystkich jej okoliczności. Wokół tej sprawy mnożą się  pytania i wątpliwości o zasadniczym charakterze, a polskie władze zdają się ich nie zauważać. Nawet tak oczywiste sprawy, jak zarejestrowane na filmie wyemitowanym w programie „Misja Specjalna”, niszczenie przez Rosjan wraku samolotu minister spraw wewnętrznych i administracji Jerzy Miller określił jako „pobieranie próbek do badań”. Zresztą zachowanie tego właśnie urzędnika stojącego na czele polskiej komisji ds. wyjaśnienia przyczyn katastrofy, w każdym szanującym się państwie już dawno skończyłoby się jego dymisją. Obserwując bowiem jego działania nie można nie zauważyć, iż często zajmuje on stanowisko niebywale odpowiadające stronie rosyjskiej, która czyni wszystko, aby odsunąć od siebie wszelkie zarzuty o doprowadzenie przez jej obywateli do katastrofy, a obciążyć winą polskich pilotów oraz ich dowódcę gen. Andrzeja Błasika, którzy niestety nie mogą się bronić. Tymczasem przedstawiciele polskiego państwa, którzy winni stanąć w ich obronie zachowują w tej sprawie absolutną bierność. Zresztą od samego początku stanowisko polskiego rządu i zachowanie jego przedstawicieli powinno budzić oburzenie obywateli Rzeczypospolitej. Praktyczne oddanie śledztwa Rosjanom, brak troski o zabezpieczenie miejsca katastrofy, czy też starań o odzyskanie własności państwa polskiego, jaką są np. czarne skrzynki samolotu, wystawia naszym władzom fatalne świadectwo. Mam wrażenie, że gdyby w podobnej katastrofie zginęła elita polityczno – wojskowa np. Luksemburga to władze Księstwa zajęłyby bardziej zdecydowane stanowisko w sprawie jej wyjaśnienia niż uczyniły to polskie władze i z całą pewnością jego obywatele mogliby liczyć na autentyczne wsparcie swojego rządu.

           Tragedia smoleńska powinna zintegrować Polaków, niezależnie od sympatii politycznych, wokół kwestii spokojnych i zdecydowanych działań związanych z wyjaśnieniem jej przyczyn, a nade wszystko każdy obywatel Rzeczypospolitej powinien otrzymać jasny i mocny sygnał, iż w każdej sytuacji może liczyć na maksymalną pomoc swojego państwa. Tymczasem słuchając wypowiedzi członków rodzin ofiar katastrofy trudno nie odczuwać zażenowania pozostawieniem ich przez rząd ich państwa. O stanie ducha naszych władz najlepiej świadczy ich absolutnie niechętny stosunek do powołania niezależnej, międzynarodowej komisji, która miałaby wyjaśnić okoliczności tragedii. W tej chwili Polacy mają nadzieję, iż taka komisja powstanie dzięki zaangażowaniu republikańskich kongresmenów, czyli znowu musimy liczyć na innych w naszych, polskich sprawach. Można stwierdzić, iż kolejny raz w powojennej polskiej historii obywatele liczą na pomoc Amerykanów, a rząd zawierzył Rosjanom. Tylko na jakiej podstawie nasz rząd dokonuje owego aktu zawierzenia? Sądzę, że premier Donald Tusk i prezydent Bronisław Komorowski /mający przecież historyczne wykształcenie/ powinni uważnie poczytać teksty marszałka Józefa Piłsudskiego, może po tej lekturze zrozumieliby, jak potężny błąd popełniają.

Dzisiaj w sprawie katastrofy mnożą się kolejne pytania, a próby odpowiedzi na nie przynoszą wzajemnie sprzeczne wyniki. Równocześnie okazuje się, iż rozmaite przekazywane w tej sprawie oficjalne wyjaśnienia są podważane przez niezależnych i dociekliwych dziennikarzy. W efekcie krążą po kraju rozmaite wersje wydarzeń, które rozegrały się 10 kwietnia pod Smoleńskiem. Jedyną drogą do zmiany tej sytuacji jest rzetelne ponadpolityczne wyjaśnienie tej katastrofy. Jeżeli państwo polskie ma być poważnie traktowane na świecie to musi zostać przerwana gra pozorów wokół tej kwestii. Nigdy bowiem nikt nie będzie poważał państwa, które pozostawia nieprzyjaznemu sobie sąsiadowi wyjaśnienie przyczyn katastrofy, w której zginął jego prezydent, najważniejsi dowódcy jego sił zbrojnych oraz znaczna część politycznej elity.

           Trzeba także zauważyć, że jedyne wymierne „sukcesy” polskiego rządu w ostatnich miesiącach to opanowanie mediów publicznych i usuwanie z nich dziennikarzy, którzy zajmowali często krytyczne wobec władz stanowisko. Nie przypadkiem z ramówki telewizyjnej wypadły takie programy, jak „Misja Specjalna” czy „Bronisław Wildstein przedstawia”, w których próbowano rzetelnie wyjaśniać kwestie smoleńskiej tragedii. Od kilku dni widać także, jak spadło zainteresowanie dziennikarzy „Wiadomości TVP1” tą sprawą. Zresztą ostatnie wydania sztandarowego programu informacyjnego telewizji publicznej niewiele mają wspólnego z przekazem istotnych informacji o kraju i świecie. Można tylko westchnąć: gdybyż nasze władze były tak zdecydowane i zdeterminowane w wyjaśnieniu kwestii smoleńskiej katastrofy, jak w ograniczaniu dziennikarzom możliwości prezentowania w przestrzeni medialnej swoich ustaleń na ten temat, to dzisiaj pewnie nie krążyłyby po kraju rozmaite wersje wydarzeń. Poza tym nasi rządzący powinni zrozumieć, że w interesie polskiej demokracji jest istnienie niezależnego dziennikarstwa. Tymczasem dzisiaj polski główny nurt medialny /poza „Rzeczpospolitą”/ prezentuje w zasadzie jednolite stanowisko i zamiast krytycznie recenzować poczynania rządu zajmuje się pilnowaniem opozycji. To doprawdy wschodni wzorzec „demokracji”. Trzeba także zauważyć, że obecnie na celowniku rządowym znalazła się „Rzeczpospolita”, czynione są zabiegi o zmianę jej redakcji i włączenie jej do jednolitego frontu medialnego. Tutaj znowu Polacy, zachowujący rozsądny stosunek do rzeczywistości, muszą liczyć na obcokrajowców, w tym przypadku na Brytyjczyków z Mecomu, iż nie ugną się przed presją państwowego udziałowca spółki wydającej gazetę.

           W Święto Niepodległości Polacy usłyszą być może ze strony przedstawicieli władz słowa o tym, jak to państwo polskie sprostało wyzwaniom minionego czasu, co będzie niebywale odległe od rzeczywistości, gdyż jeżeli sprostało to tylko w organizacji pogrzebów ofiar katastrofy. Tymczasem żadne słowa nie oddalą niepokoju o polską przyszłość, jaki towarzyszy tym, którzy potrafią krytycznie analizować otaczającą nas rzeczywistość. Ów niepokój może wynikać nade wszystko z jednego: oto nasi rządzący całą uwagę koncentrują na utrzymaniu władzy, a nie na rozwiązywaniu polskich problemów. Stąd też tak zdecydowanie walczą nie ze słabościami swoich rządów, ale z niezależnymi mediami, które owe słabości wskazują. Jednak niezależnie od skali opanowania medialnej przestrzeni nasi obecnie rządzący winni pamiętać, iż już władze peerelowskie uprawiały bliską im propagandę sukcesu oraz podobnie eksponowały rozmaite sportowe sukcesy i nie udało im się uciec od rzeczywistych problemów. W pewnym momencie obywatele się obudzili i odrzucili serwowaną im medialną papkę. Media i nowe stadiony nie rozwiążą żadnego z istotnych naszych problemów, a koszty stadionów i piłkarskich mistrzostw Europy mogą okazać się ostatecznym ciosem w polskie finanse publiczne. Parafrazując Józefa Mackiewicza można stwierdzić, iż „igrzyska nie zastąpią nam prawdy”.

Doktor nauk humanistycznych, absolwent fizyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Nauczyciel akademicki na Uniwersytecie Jagiellońskim, dyrektor Studium Pedagogicznego UJ. W latach 1990 - 2002 wojewódzki kurator oświaty w Krakowie, były doradca parlamentarnych komisji edukacyjnych, w latach 1998 - 2001 członek Rady Konsultacyjnej MEN ds. Reformy Edukacji, w latach 1990 - 2002 radny Miasta Krakowa, były wiceprzewodniczący wojewódzkiego krakowskiego Sejmiku Samorządowego. Członek zespołu edukacyjnego Rzecznika Praw Obywatelskich /w latach 2003 - 2010/. Kieruje pracami Komitetu Obywatelskiego "Edukacja dla Rozwoju". Autor projektu "Szkoła obywateli". Zajmuje się badaniami efektywności funkcjonowania systemów oświatowych i szkół, jakości pracy nauczycieli, zasad finansowania edukacji ze szczególnym uwzględnieniem możliwości wprowadzenia do niej mechanizmów rynkowych.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (9)

Inne tematy w dziale Rozmaitości