Tydzień temu ogłoszono wyniki ostatniej edycji badań PISA /Programme for International Student Assessment/. Są to prowadzone pod auspicjami OECD od 2000 r. /co trzy lata/ porównawcze badania umiejętności reprezentatywnej grupy piętnastolatków. W edycji 2009 uczestniczyli w nich uczniowie z 65 krajów, nie tylko należących do OECD. Polska uczestniczy w nich od początku. W każdej edycji sprawdzane są umiejętności w trzech obszarach: humanistycznym /czytanie i interpretacja/, matematycznym oraz przyrodniczym /rozumowanie w naukach przyrodniczych/. Polscy uczniowie zdecydowanie najsłabiej wypadli w pierwszej edycji /lokując się ze swoimi wynikami pod koniec trzeciej dziesiątki wśród krajów uczestniczących w badaniach/, w następnych notujemy sukcesywne poprawianie przez nich wyników. Po ogłoszeniu wyników edycji 2009 pojawiły się nawet komentarze o ogromnym sukcesie naszej edukacji. Czyżby więc głosy o jej poważnym kryzysie były niesłuszne?
Na początek kilka uwag o wynikach naszych uczniów. Otóż uzyskali oni w części humanistycznej średni wynik 500 pkt. /w roku 2006 – 508/, w części matematycznej – 495 /podobnie, jak trzy lata wcześniej/, a w części przyrodniczej 508 /w 2006 – 498/. Dla pełnego obrazu warto dodać, iż wyniki liderów poza częścią humanistyczną zostały jednak wyraźnie poprawione /w części matematycznej o 51 pkt., a w przyrodniczej o 12/. Trzy lata temu największy postęp odnotowali nasi uczniowie w części humanistycznej lokując się nawet w pierwszej dziesiątce uczestniczących w badaniu krajów /na 9 miejscu/. Jak widać w ostatnim badaniu tego wyniku nie udało się poprawić, a nawet nastąpił pewien regres. Wyniki matematyczne młodych Polaków nie drgnęły, natomiast zupełnie dobrze prezentują się wyniki części przyrodniczej. Właśnie analiza jej wyników przynosi optymistyczne spostrzeżenia i dla wielu osób stanowi poważne zaskoczenie. Generalnie trzeba zauważyć poprawę wyników naszych uczniów, ale jednak zachować umiar w ferowaniu zbyt optymistycznych wniosków. Patrząc na tabele rankingowe poszczególnych części widzimy Polskę na 15, 25 i 19 miejscu /trzy lata temu byliśmy na 9, 25 i 23/. Z całą pewnością porównując polskie wyniki w ostatniej edycji i w pierwszej widzimy bardzo wyraźny progres. Stąd też można sformułować tezę o pozytywnym wpływie reformy strukturalnej na wyniki edukacyjne naszych uczniów. W 2000 r. w badaniach uczestniczyli młodzi ludzie kształcący się w systemie ośmioletniej szkoły podstawowej i szkół ponadpodstawowych /najczęściej ósmoklasiści/, w następnych uczniowie napotykający na swej drodze gimnazja /najczęściej uczniowie trzecich klas gimnazjum/. Innymi słowy od 2003 r. byli to uczniowie uczący się rok dłużej w systemie powszechnego kształcenia ogólnego /z gimnazjum/. Stąd też kluczowe znaczenie dla poprawy ich wyników ma właśnie ów gimnazjalny etap kształcenia. Okazuje się, że w wymiarze uzyskiwanych efektów kształcenia reforma wprowadzająca gimnazja zaczyna przynosić dobre skutki. Oto tak często krytykowane gimnazja okazują się być ważnym elementem edukacji, poprawiającym szanse edukacyjne młodych Polaków.
Warto również wspomnieć, iż zadania na egzaminach zewnętrznych w polskiej oświacie konstruowane są częściowo w oparciu o podobną do badań PISA metodologię, co jak sądzę nie pozostaje bez wpływu na uzyskiwane w nich przez naszych uczniów wyniki. Głębsza analiza wyników polskich uczniów ukazuje, iż w jednym, ale bardzo istotnym elemencie niewiele się zmienia: nieźle, a nawet można stwierdzić coraz lepiej radzą sobie oni z problemami i zadaniami typowymi, natomiast mają kłopoty z zadaniami wymagającymi kreatywnego, niestandardowego myślenia. Można wręcz stwierdzić, iż są zdecydowanie bardziej odtwórczy niż twórczy. Dodatkowo trzeba wspomnieć, iż analizując ich wyniki dostrzegamy z jednej strony zmniejszanie się grupy uczniów o najsłabszych wynikach, a drugiej jednak zmniejszanie się także grupy uczniów o najlepszych wynikach. Innymi słowy ma miejsce dwustronny proces dążenia do średniej. Jest to potwierdzenie tezy, iż nasza szkoła ma coraz większe kłopoty ze stymulowaniem rozwoju najzdolniejszych młodych ludzi.
Kolejna kwestia, o której należy wspomnieć to „czająca się” u progu naszych szkół średnich nowa koncepcja kształcenia ogólnego, która ograniczy to kształcenie dla wszystkich uczniów faktycznie do dziesięciu lat. W tej sytuacji warto zastanowić się, czy efekty uzyskiwane dzięki rozszerzeniu powszechnego kształcenia ogólnego poprzez gimnazja nie będą następnie wytłumiane w nowych szkołach średnich.
Generalnie ferując rozmaite werdykty dotyczące kondycji naszej oświaty na podstawie wyników badań PISA należy zachować wstrzemięźliwość, pamiętając, że mamy do czynienia z obrazem odnoszącym się do przyjętej w badaniu metodologii. Niezależnie od tego trzeba ogłoszone właśnie wyniki przyjąć z uznaniem jako prognostyk możliwości, jakie tkwią w naszym systemie oświatowym. Warto jednak pamiętać, że nasze umasowienie kształcenia obok poprawy średnich wyników pokazuje nam po raz kolejny, iż zaczynamy mieć coraz większe problemy z wyłanianiem najlepszych. Można stwierdzić, że oni na tym bardziej tracą niż zyskują, a w Polsce, w której ciągle mamy problem z kreowaniem autentycznych elit jest to kwestia o niebagatelnym znaczeniu dla naszej przyszłości. Zaczynamy bowiem wyraźnie obserwować, iż powstaje system w którym będziemy nieźle kształcić wykonawców, ale nie liderów – kreatorów nowych rozwiązań.
Analiza wyników badań PISA pokazuje także, iż Europa zaczyna przegrywać edukacyjny wyścig już na poziomie piętnastolatków. Oto w ścisłej czołówce w każdej części edukacyjnego honoru Europy broni tylko Finlandia, nieźle wypadają także Holandia, Estonia i Lichtenstein. Natomiast poza Finami edukacyjni potentaci to Chińczycy /Szanghaj, Hong Kong, Tajwan/, Koreańczycy, Australijczycy, Nowozelandczycy, Kanadyjczycy oraz Japończycy. W pierwszych dziesiątkach, w każdej części, kraje europejskie są w wyraźnej mniejszości. Na to trzeba zwrócić uwagę w kontekście komentarzy o szczególnym progresie Polski na tle krajów Unii Europejskiej. Warto także zauważyć, iż w czołówce są w większości kraje o elastycznych modelach edukacji, ich uczniowie zdecydowanie lepiej radzą sobie, szczególnie z nietypowymi zadaniami, niż ich koledzy kształceni w krajach o biurokratycznych modelach edukacji. W Polsce mamy niestety do czynienia z umacnianiem etatystyczno – biurokratycznego modelu, co nie najlepiej rokuje naszej edukacyjnej przyszłości.
Doktor nauk humanistycznych, absolwent fizyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Nauczyciel akademicki na Uniwersytecie Jagiellońskim, dyrektor Studium Pedagogicznego UJ. W latach 1990 - 2002 wojewódzki kurator oświaty w Krakowie, były doradca parlamentarnych komisji edukacyjnych, w latach 1998 - 2001 członek Rady Konsultacyjnej MEN ds. Reformy Edukacji, w latach 1990 - 2002 radny Miasta Krakowa, były wiceprzewodniczący wojewódzkiego krakowskiego Sejmiku Samorządowego. Członek zespołu edukacyjnego Rzecznika Praw Obywatelskich /w latach 2003 - 2010/. Kieruje pracami Komitetu Obywatelskiego "Edukacja dla Rozwoju". Autor projektu "Szkoła obywateli". Zajmuje się badaniami efektywności funkcjonowania systemów oświatowych i szkół, jakości pracy nauczycieli, zasad finansowania edukacji ze szczególnym uwzględnieniem możliwości wprowadzenia do niej mechanizmów rynkowych.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości