Obserwując działania ekipy minister Katarzyny Hall, można odnieść wrażenie, iż zupełnie nie interesują ją fundamentalne dla naszej przyszłości problemy oświatowe. Oto trwa właśnie proces likwidowania wielu szkół publicznych, nie piszę "małych szkół", gdyż okazuje się, że wśród placówek przeznaczanych do likwidacji pojawiają się także takie, w których uczy się kilkuset uczniów. Zdecydowana większość tych szkół to placówki znajdujące się na wsiach i w małych miasteczkach. Tymczasem administracja oświatowa zachowuje się generalnie w tej sprawie biernie, a kuratorzy, którzy próbują podejmować aktywne działania są przez swoich przełożonych z MEN upominani i pouczani, iż to nie jest ich sprawa. Dla uporządkowania wywodu trzeba zaznaczyć, iż zgodnie z treścią znowelizowanej z inicjatywy minister Hall ustawy o systemie oświaty, kurator może jedynie opiniować propozycje likwidacji szkół, a samorząd wcale nie musi tej opinii uwzględniać. Trzeba jednak zaznaczyć, iż rolą ministra edukacji jest prowadzenie polityki oświatowej państwa, a zapewnienie odpowiednich warunków do nauczania dla najmłodszych to jeden z podstawowych jej elementów. Innym istotnym elementem polityki edukacyjnej jest poprawianie szans edukacyjnych dzieci, co ma szczególne znaczenie dla uczniów ze środowisk o niskim statusie edukacyjno-społecznym. Stąd też dystansowanie się przez ministra edukacji od problemu likwidacji szkół wiejskich i małomiasteczkowych świadczy o absolutnym nierozumieniu przez niego swojej roli. Tak na marginesie warto zauważyć, iż kwestia wyrównywania szans należy do priorytetów polityki edukacyjnej Unii Europejskiej. Czyżby więc w tej kwestii urzędnicy MEN tak chętnie i często powołujący się na Unię postanowili być na swój sposób oryginalni?
Pragnę wyraźnie zaznaczyć, iż minister edukacji nie powinien mieć możliwości decydowania za lokalne władze o sprawach, które znajdują się w ich kompetencjach, czyli m.in. o kształcie sieci szkolnej. Jednak rząd nie może doprowadzać do sytuacji, w której władze samorządowe stawiane są często w sytuacji "bez wyjścia" i zmuszane z powodu wadliwego kształtu subwencji do likwidacji szkół. Otóż podstawowa kwestia, która powinna uzupełnić znowelizowaną ustawę oświatową to określenie przez ministra edukacji warunków po spełnieniu, których szkoła może zostać zlikwidowana. Podstawowym warunkiem winno być zapewnienie w nowej szkole dzieciom lepszych warunków nauczania, ale także zagwarantowanie każdemu dziecku dowozu do nowej szkoły, minimalizującego wszelkie z tym związane niedogodności. Taka konstrukcja prawa, zgodnie z którą podejmowanie bieżących decyzji przechodzi do władz lokalnych, a rząd określa warunki po spełnieniu których decyzja może być podjęta buduje sprawne i rzeczywiście subsydiarne państwo. Niestety współczesna Polska staje się powoli państwem znikającym w obszarach ważnych dla obywatela oraz nadmiernie dokuczliwym w kwestiach drugorzędnych.
W trakcie dyskusji, związanych z rządowymi propozycjami nowelizacji ustawy oświatowej, w latach 2008 - 2009, mocno artykułowana była konieczność przygotowania przez MEN polityki oświatowej dla obszarów wiejskich i małomiasteczkowych. Tylko bowiem zakorzenienie zwiększonych kompetencji samorządów w precyzyjnie określonych obowiązkach rządu w odniesieniu do oświaty mogło przynieść dobre efekty. Tymczasem - jak to często u nas bywa - doszło do przekazania samorządom zadań i kompetencji bez ich właściwego zabezpieczenia. Podstawowym problemem oświaty wiejskiej i małomiasteczkowej jest nieadekwatny do jej potrzeb sposób subwencjonowania z budżetu centralnego. Nie został bowiem dotychczas określony standardowy jednostkowy koszt kształcenia ucznia, w którym uwzględnione byłyby zadania, jakie winna wykonywać szkoła w środowisku o niskim statusie edukacyjno-społecznym. Placówka taka winna stawać się centrum edukacyjno-kulturowym dla lokalnego środowiska, jej rola wykracza zdecydowanie poza rolę pełnioną przez szkołę w wielkomiejskim środowisku. Dodatkowo w takiej szkole mamy najczęściej mniejszą liczbę uczniów niż w placówce wielkomiejskiej, co jest naturalną konsekwencją mniejszej niż w mieście gęstości sieci osadniczej. Wszystko to sprawia, iż koszty jej funkcjonowania są wyraźnie wyższe niż dla szkoły wielkomiejskiej, co nie znajduje odwzorowania w algorytmie subwencyjnym. Stąd też warto zapytać minister Hall: "dlaczego dysponując poważnymi środkami unijnymi nie podjęto w kierowanym przez nią resorcie prac nad przygotowaniem modelu szkoły centrum edukacyjno-kulturowego lokalnego środowiska?". Można sądzić, iż dla ekipy minister Hall kwestia zapewnienia dobrych warunków rozwoju edukacyjno-kulturowego dla wszystkich młodych Polaków nie jest warta specjalnej uwagi. Tworzący ją ludzie uważają, że lepiej wydawać pieniądze na rozmaite chybione projekty, jak chociażby "nowy" nadzór pedagogiczny, czy zmiany struktur administracji oświatowej.
Ratunkiem dla małych szkół wiejskich staje się ich przejmowanie przez stowarzyszenia obywateli i prowadzenie ich w bardziej elastycznej niż w przypadku szkoły samorządowej formule. Jednak również w tym przypadku potrzebne są jasne zasady owego przejmowania, jak również autentyczna pomoc ze strony administracji oświatowej. Tymczasem owa administracja uważa, że to nie jest jej problem i w efekcie rzeczywiste wsparcie mieszkańcy i władze samorządowe uzyskują jedynie ze strony Federacji Inicjatyw Oświatowych, kierowanej przez panią Alinę Kozińską-Bałdygę, która niezmordowanie przemierza Polskę starając się wskazywać realne rozwiązania problemów utrzymania szkół wiejskich i małomiasteczkowych. Można stwierdzić, iż w ten sposób obywatele starają się zastępować administrację oświatową w wykonywaniu zadań, które owa administracja lekceważy. Trzeba przypomnieć oświatowym urzędnikom, iż obywatele utrzymują ich ze swoich podatków w celu wykonywania zadań przydatnych ich dzieciom. To przypomnienie jest szczególnie potrzebne w sytuacji, gdy polską oświatę można określić jako oświatę taniego ucznia, taniego nauczyciela i drogiego urzędnika oświatowego.
Urzędnicy polskiego ministerstwa edukacji lubią powoływać się na doświadczenia innych krajów. Jednak stosują niebywale selektywne zasady korzystania z owych doświadczeń. W żadnym państwie o dobrze i skutecznie działającej oświacie nie dochodzi do chaotycznych procesów likwidacji szkół przy braku zainteresowania powołanych do czuwania nad stanem spraw edukacyjnych jego struktur. W każdym przypadku mamy do czynienia z rozważnymi działaniami, w centrum których zawsze lokowane są edukacyjne potrzeby uczniów oraz poszukiwane są rozwiązania, które zapewnią każdemu młodemu człowiekowi szanse rozwoju swoich talentów i uzdolnień.
Od dawna jestem przekonany, iż kadencję Katarzyny Hall będzie można określić jako czas obniżania wymagań w polskiej oświacie i ograniczania szans na dobrej jakości edukację dla coraz większej grupy naszych uczniów. W przypadku uczniów ze środowisk o niskim statusie edukacyjno-społecznym są to działania szczególnie szkodliwe, gdyż w ich przypadku rodzice mogą nie być w stanie nadrobić zaniedbań zorganizowanego systemu edukacyjnego, w efekcie wielu z nich nie otrzyma szansy na uzyskanie dobrego wykształcenia. W ten sposób będziemy tracić kolejnych utalentowanych młodych ludzi, co powodować będzie coraz szybsze obniżanie się rzeczywistego poziomu wykształcenia Polaków. Nie chcę myśleć, iż taki właśnie może być cel działania obecnej minister edukacji...
Doktor nauk humanistycznych, absolwent fizyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Nauczyciel akademicki na Uniwersytecie Jagiellońskim, dyrektor Studium Pedagogicznego UJ. W latach 1990 - 2002 wojewódzki kurator oświaty w Krakowie, były doradca parlamentarnych komisji edukacyjnych, w latach 1998 - 2001 członek Rady Konsultacyjnej MEN ds. Reformy Edukacji, w latach 1990 - 2002 radny Miasta Krakowa, były wiceprzewodniczący wojewódzkiego krakowskiego Sejmiku Samorządowego. Członek zespołu edukacyjnego Rzecznika Praw Obywatelskich /w latach 2003 - 2010/. Kieruje pracami Komitetu Obywatelskiego "Edukacja dla Rozwoju". Autor projektu "Szkoła obywateli". Zajmuje się badaniami efektywności funkcjonowania systemów oświatowych i szkół, jakości pracy nauczycieli, zasad finansowania edukacji ze szczególnym uwzględnieniem możliwości wprowadzenia do niej mechanizmów rynkowych.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości